Rząd przyznaje się do KLĘSKI 500+. Tych danych nie dało się ukryć

Rząd 500+

500+ jest uniwersalną tarczą Prawa i Sprawiedliwości. Program ten trafił na podatny grunt społeczny, dostarczając wsparcia dużej bazie elektoratu w sytuacji, kiedy wielu mówiło, że to niemożliwe, czyniąc tym samym na koniec dnia PiS zwycięzcą totalnym. To właśnie połączenie konsekwencji z czarnowidztwem przeciwników sprawiło, ze PiS tak łatwo może dziś mówić “dotrzymujemy słowa”. Jednak jakkolwiek w kategoriach politycznych program spełnił swoje zadania fenomenalnie, to jednak dziesiątki miliardów lokowane w 500+ okazują się gospodarczo i społecznie nie spełniać pokładanych w nim nadziei. Choć o takim scenariuszu od dłuższego czasu mówiło wielu niezależnych analityków, to jednak teraz musiał to przyznać nawet rząd. W sprawozdaniu z realizacji programu 500+, które rząd właśnie przesłał do Sejmu, czytamy, że w ubiegłym roku poziom skrajnego ubóstwa wzrósł po raz pierwszy od wprowadzenia programu 500+. Wzrost ten jest istotny, ponieważ aż o 1,1 pkt proc., osiągając poziom 5,4%. Pod opisaną kategorią zawierają się osoby o dochodach poniżej 595 zł na osobę samotną i 1606 zł na czteroosobową rodzinę.

Tymczasem to właśnie ten element był tak bardzo podgrzewany przez prorządowe media, że tygodniami nie schodził z ramówki TVP. O załamaniu trendu jednak w publicznych mediach nie usłyszeliśmy. Kiedy spadek ubóstwa był zasługą tylko i wyłącznie rządu, nie biorąc pod uwagę choćby ponad siedmioprocentowego rocznie wzrostu wynagrodzeń, to już jego wzrost okazuje się być ledwie statystyczną ciekawostką, którą nie należy się przejmować, bo wciąż jest kolokwialnie “lepiej niż za PO”. Rząd tak odniósł się bowiem do danych:

„Odnotowano wyhamowanie trendu spadkowego ubóstwa, co wiązało się m.in. z wyczerpaniem się efektu programu na poziom wydatków gospodarstw domowych, na podstawie których dokonywany jest pomiar ubóstwa skrajnego. Poziom ubóstwa w 2018 roku nadal jednak pozostawał na niższym poziomie niż w 2015 roku”.

O ile jednak pomimo nikłej trwałości efektu 500+ na ubóstwo dzieci, to jednak jego początkowy wpływ był niezaprzeczalny, stąd na tym polu należy krytykować PiS z dużą ostrożnością. Takiej powściągliwości nie trzeba jednak zachowywać w przypadku tak hucznie rozgłaszanego efektu programu, jakim miało być wyjście z pułapki demograficznej i sprawienie, że Polacy znowu chcą mieć dzieci. Nic takiego, mimo dziesiątek felietonów i godzin antenowych materiałów medialnych nie nastąpiło. Z dokumentu wynika bowiem, że po raz pierwszy od wejścia programu w życie załamał się trend wzrostowy dotyczący dzietności. W 2016 i 2017 roku przybywało urodzeń, jednak w 2018 roku urodziło się 388 tys. dzieci, czyli o 14 tys. mniej niż w roku ubiegłym. Spadł też współczynnik dzietności. Zestawiając bowiem dane długookresowe okazuje się, że “efekt 500” był jedynie kolejnym wahaniem liczby urodzeń, które to następują w Polsce regularnie od czasów drugiej wojny światowej i wywołanych nią zmian demograficznych. Widać to na poniższej grafice:

Warto tutaj zauważyć, że efekt 500+ nigdy nawet nie zbliżył się liczbą urodzeń do głośnego “baby boomu” z czasów rządów PO-PSL. Tamten oczywiście nie miał związku z jakimś skutecznym działaniem rządu Donalda Tuska, ale zwyczajnie obie ekipy mogą określić siebie co najwyżej obserwatorami trendów demograficznych, a nie ich twórcami.

Tutaj warto zwrócić uwagę na niebywałą intelektualną elastyczność kręgosłupa władzy w tłumaczeniach tego stanu rzeczy. Dla rządu liczy się bowiem tylko to, że urodzenia wciąż są liczniejsze niż w 2015 roku, czyli “więcej niż za PO”, niezależnie od, jak opisaliśmy, fikcyjnego charakteru tej statystyki. Co więcej gorsze dane za 2018 rok wiąże się z malejącą liczbą kobiet w wieku rozrodczym, która spada w Polsce… od ponad 20 lat. Rząd czepił się ponadto mało istotnej statycznie zmiany, wynoszącej zaledwie 0,7% kobiet w wieku rozrodczym: „W 2018 r. liczba kobiet w wieku 15–49 lat wyniosła 9 000,3 tys., tj. o 65,3 tys. mniej niż w 2017 r.”

Jak widać, rozwiązywanie realnych wyzwań społecznych i gospodarczych jest bardziej skomplikowane niż danie do ręki “żywej gotówki”. Dane o efektach 500+ pokazują po prostu po raz kolejny, jak wygląda zderzenie prostych recept polityków ze skomplikowaną rzeczywistością.

ADAM WIŚNIEWSKI, CROWDMEDIA.PL

Więcej postów