W ostatnich tygodniach zapowiedziano powrót jednostek do Łomży i Białej Podlaskiej, wcześniej do Nowego Sącza. Ale zdolności bojowych Wojska Polskiego ta operacja (na razie) nie podniosła.
– Już wkrótce na terenie o powierzcni 600 hektarów dyslokowany będzie batalion i zbudowany zostanie kompleks, w którym docelowo pracować i służyć będzie około 2 tys. osób – zapowiedział wiceminister obrony Tomasz Zdzikot w Białej Podlaskiej 22 września. W tym mieście stacjonować mają batalion zmechanizowany, dywizjon przeciwlotniczy, kompania rozpoznawcza, kompania saperów oraz batalion transportowy. Pięć dni wcześniej minister obrony Mariusz Błaszczak zapowiedział, że w Łomży będzie siedziba 18 Pułku Logistycznego. Z kolei w maju, także tuż przed wyborami (do europarlamentu), Błaszczak wraz z byłą premier Beatą Szydło zapowiedział, że siedziba nowego batalionu piechoty górskiej będzie w Nowym Sączu.
Dlaczego powstały akurat w tych miejscowościach? – Decyzje o sformowaniu nowych jednostek wojskowych na tzw. ścianie wschodniej wpisują się w szerszą koncepcję budowy efektywnej obrony i realnego wzmocnienia naszej wschodniej granicy. To właśnie z tego kierunku płynie potencjalne zagrożenie. Systematyczne formowanie jednostek działających na rzecz i w strukturach 18 Dywizji Zmechanizowanej jest kompleksową naprawą błędu, jakim było rozformowanie w 2001 r. 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej w Legionowie – odpowiedzieli DGP urzędnicy z centrum operacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej. – Kwestie lokalizacji nowych jednostek, ich wyposażenia i struktur są przedmiotem procesów analitycznych i planistycznych, które ze względu na swój niejawny i wrażliwy charakter nie podlegają upublicznieniu. Jednakże oprócz czynników operacyjnych – w tego typu pracach – zawsze pod uwagę brane są również względy społeczne, demograficzne oraz infrastrukturalne – dodano w oficjalnej odpowiedzi na nasze pytania.
Sposób dyslokacji skrytykował w mediach społecznościowych Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w latach 2010–2015. – Jeżeli tworzy się struktury wojskowe od nowa na potrzeby wojenne, a już zwłaszcza na potrzeby początkowego okresu wojny, to kryterium podstawowym muszą być względy operacyjne. Inaczej to zabawa, a nie strategia obronna. W przypadku dyslokacji 18DZ tak nie jest, bo zastrzeżenia można mieć nie tylko do pułku logistycznego, ale także do rozmieszczenia dowództwa dywizji w Siedlcach, a nie np. w Lublinie – krytykował generał rezerwy. Dodawał, że rozwijanie operacyjne tej dywizji w razie zagrożenia zamieni się w mętlik: wojska operacyjne będą musiały się przemieścić na wschód, z kolei logistycy na zachód. – Po co sobie fundować chaos, skoro tworząc nowe struktury, można od razu optymalizować ich dyslokację? – pyta gen. Koziej.
O komentarz poprosiliśmy generała Jarosława Kraszewskiego, który do niedawna był dyrektorem departamentu zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. – To są bardzo dobre lokalizacje, bo to jest kierunek z obwodu kaliningradzkiego. Ci żołnierze będą opóźniali marsz potencjalnego przeciwnika. Umieszczenie logistyków za Wisłą byłoby bez sensu, bo logistyka dywizji musi być w obszarze działania dywizji. Ci żołnierze oprócz tego, że dbają o zaplecze, również potrafią walczyć – mówi były wojskowy. – Na przykład w Łomży już istnieje infrastruktura koszarowa, i zapewne to była główna przesłanka do umieszczenia wojska w tym miejscu.
Powrót wojska to dla tych miejscowości dobra wiadomość. Oznacza napływ wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy swoje budżety będą w dużej mierze wydawać lokalnie. Dyslokacja nowych jednostek jest zawsze swego rodzaju kompromisem pomiędzy potrzebami operacyjnymi, możliwościami infrastrukturalnymi, budżetem resortu i siłą przebicia lokalnych polityków.
– Obawiam się jednak, że w tym wypadku mogła wygrać potrzeba ogłoszenia szybkiego sukcesu i przy wyborze tych lokalizacji więcej do powiedzenia mieli politycy niż wojskowi – mówi DGP oficer związany ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego. Te decyzje mogą pokazywać również, że pozycja dowódcy nowo tworzonej 18 dywizji generała Jarosława Gromadzińskiego jest de facto silniejsza niż pierwszego żołnierza, czyli szefa sztabu – generała Rajmunda Andrzejczaka. Dwaj poprzedni szefowie sztabu nie dotrwali do końca swoich kadencji.
MACIEJ MIŁOSZ