W miejscowości Krzysztofa Jackowskiego doszło do nieludzkiego aktu przemocy. „Gdyby ktoś nie zareagował, nie przeżyłyby”

Krzysztof Jackowski mógłby być poruszony wyjątkowo okrutnym zdarzeniem, do jakiego doszło w jego rodzinnym Człuchowie. Bestialska przemoc wymagała interwencji, gdyby nie pomoc obcych ludzi mogłoby dojść do tragedii. Mieszkańcy są wstrząśnięci.

Krzysztof Jackowski nigdy nie ukrywał, ze pochodzi z małej miejscowości. Często o niej mówił i nie przeprowadził się do większego miasta nawet gdy zdobył popularność i zaczął współpracować z policją. Łatka „jasnowidza z Człuchowa” przylgnęła do niego na dobre, a miasteczko liczące około 14 tysięcy mieszkańców zyskało ogólnopolską sławę. Choć w tak małych społecznościach rzadko dochodzi do łamania prawa, tym razem niemal doszło do tragedii. Wszystko rozegrało się właśnie w mieście wizjonera.

Krzysztof Jackowski byłby zdruzgotany zdarzeniami z Człuchowa

Bardzo możliwe, że Krzysztof Jackowski słyszał o okropnym zdarzeniu, do jakiego doszło na ulicy Słowackiego w Człuchowie, bowiem pisała o nim nawet lokalne media, a w sprawę zaangażowała się policja. 22 września ktoś wsadził do worka 7 około 2-miesięfcznych kociąt, szczelnie go związał i porzucił. Niechciany miot został skazany na pewną śmierć w okrutnych męczarniach przez uduszenie. To okropny przykład nieludzkiej przemocy, jakiej potrafią się dopuścić ludzie na bezbronnych zwierzętach.

Traf chciał, ze przechodził tamtędy mężczyzna, który zauważył, ze pakunek się porusza. Widział, że inni przechodnie nie reagują i  sam postanowił sprawdzić, o co chodzi. Okazało się, że to wciąż żywe kocięta walczyły o życie. Wtedy zadzwonił po pomoc do człuchowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. Maluchy zostały zabrane w bezpieczne miejsce, nakarmione i zbadane. Obecnie czują się dobrze i czekają na adopcję. Sprawa wzbudziła jednak ogromne emocje, a służby deklarują swoje zaangażowanie w rozwiązanie sprawy.

Policja szuka sprawcy

Kotki były już wykarmione przez matkę i zadbane. Alicja Mackiewicz przypuszcza, że właściciel po prostu nie wiedział, co z nimi zrobić, dlatego postanowił pozbyć się ich w tak okrutny sposób. W mniejszych miejscowościach nadal uważa się, ze zabicie niechcianych zwierząt, zwłaszcza małych, jest lepsze niż oddanie ich do schroniska.

– Gdyby ktoś nie zareagował, nie przeżyłyby. Padłyby z głodu, z bólu, strachu – mówi Mackiewicz.

Policja z miejscowości, gdzie mieszka Krzysztof Jackowski uznała, że sprawcy tak okropnego czynu należy się kara. Trwają poszukiwania właściciela kociaków, a mundurowi proszą o kontakt wszelkie osoby,które widziały scenę porzucenia worka z młodymi. Nie można pozostawać biernym wobec przemocy, nieważne czy dotyczy ona ludzi czy zwierząt. Każdy, kto krzywdzi żywa istotę, powinien ponieść sprawiedliwą karę, dlatego tak ważne jest, aby ustalić, kto stoi za próbą zabicia kotów.

SARA OSIECKA

Więcej postów