Nie tylko rozjeżdżają nam drogi i powodują kolizje, ale też wszczynają bójki. Ale nikt się tym za bardzo nie przejmuje, bo przecież kazaliśmy im czuć się jak u siebie… Ale czara gniewu przelała się w Powidzu, gdzie powstaje Fort Trump.
Co prawda do realizacji docelowego projektu jeszcze daleka droga, na razie wkroczyły tam wojskowe ekipy, budujące wielki magazyn NATO. Mieszkańcy przez jakiś czas starali się znosić niedogodności w milczeniu, ale pod koniec kwietnia nie wytrzymali i poskarżyli się mediom na „najeźdźców”. Nie szczędzili słów krytyki.
Co im się nie podoba? Wszystko. Od dewastacji środowiska (wycinka lasów na ogromną skalę, zaśmiecanie, rozjeżdżanie dróg), przez niszczenie infrastruktury (kanalizacja nie wytrzymuje), aż po grubiańskie zachowanie wojskowych i budowlańców. „To jakiś koszmar” – mówią zgodnie.
– Nie ma tygodnia bez awantury, kolizji na drodze, skargi do wójta i złych emocji. Niedawno konwój Amerykanów nie wyrobił się na zakręcie i najechał na płot mieszkańca. Nikt nie powiedział przepraszam. Później nasi dorwali Amerykanina, jak pił piwo w Powidzu, no i… dostał w twarz – przyznał się jeden z mieszkańców w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ale nie tylko w Powidzu Amerykanie nieźle sobie poczynają. Nie dalej jak w październiku ubiegłego roku w Skwierzynie w województwie lubuskim, gdzie również stacjonują żołnierze USA, doszło do głośnego pobicia polskiego lekarza stomatologa i jego dwóch synów. Według świadków trzej poszkodowani usłyszeli, że ktoś dobija się do ich klatki schodowej, więc wyszli przed blok. Zobaczyli tam trzech czarnoskórych mężczyzn mówiących po angielsku. Agresorzy mieli zaatakować Polaków, a następnie uciec w stronę koszar. Dentysta i jego synowie zostali dotkliwie pobici. Sprawa otarła się nawet o rzecznika amerykańskiego Mission Command Element w Poznaniu sierżanta Nathana Hoskinsa.
W ubiegłym roku w Żaganiu aresztowano dwóch wojskowych zza oceanu. Usiłowali zgwałcić nastolatkę, która wracała z dyskoteki. Amerykanie usiłowali zaciągnąć ją do ciemnej uliczki. W obronie 19–letniej Justyny M. stanął przechodzień, 28–letni Mirosław R., który został pobity przez napastników. Na szczęście w międzyczasie jeden z mieszkańców pobliskiego bloku wezwał policję. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, musieli użyć gazu łzawiącego, ponieważ nasi dzielni sojusznicy byli tak bardzo agresywni.
Absolutnym klasykiem gatunku jest już pijacka bójka na Piotrkowskiej w Łodzi z 2014 roku, kiedy Amerykanie dopiero zaczynali się u nas rozgaszczać. Na szczęście nikt wówczas nie ucierpiał, a nasi, podobnie jak Amerykanie, nie wylewali tego wieczoru za kołnierz.
Niemniej, zachowanie Amerykanów w Polsce to sprawa bardziej przerażająca niż humorystyczna. W styczniu tego roku Prokuratura Krajowa opublikowała pismo, z którego wynika, że w latach 2015-2018 aż 41 członków sił zbrojnych państw obcych, było lub nadal jest podejrzewanych o popełnienie przestępstw w 28 sprawach. Zgadnijcie, kto jest podejrzanym w większości z nich.
Brawo! 22 sprawy dotyczą 35 członków sił zbrojnych USA. W odpowiedzi prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego na interpelację posłanki Anny Siarkowskiej czytamy, że podejrzenia polskich prokuratorów wobec członków obcych sił zbrojnych dotyczyły najczęściej „spowodowania wypadku w ruchu, w tym poważnego wypadku, którego następstwem jest śmierć osoby lub jej ciężki uszczerbek na zdrowiu – 6 spraw. 4 sprawy dot. prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego.
Taka sama liczba spraw dot. zniszczenia lub uszkodzenia rzeczy. 3 sprawy dotyczą udziału w bójce lub pobiciu, 3 – kradzieży, a 2 – samowolnego dysponowania bronią. W pojedynczych sprawach zastosowanie miały artykuły dot. m.in. „gróźb karalnych, naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, nieostrożnego obchodzenia się ze środkami walki, przestępstwa przeciwko czci i nietykalności cielesnej, nieumyślnego ujawnienia informacji niejawnej”.
Brawo, chłopcy noszący na mundurach paski i gwiazdy!