Jaki jest stan polskiej armii? Rząd osłabił polskie siły zbrojne w trzech kluczowych obszarach

– PiS podporządkował Święto Wojska Polskiego swoim wyborczym interesom. Parada w Katowicach ma być swego rodzaju igrzyskami dla ludu, żeby pozyskać głosy – mówi w rozmowie z „Newsweekiem” gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. – Polacy mają prawo wiedzieć, jaki jest stan naszej armii. A mamy poważne powody do zmartwień – dodaje.

Newsweek: Dziś obchodzimy Święto Wojska Polskiego. Jest co świętować po czterech latach nadzoru „dobrej zmiany” nad armią?

Mirosław Różański: Mamy wspaniałych żołnierzy i raz w roku należy docenić ich służbę. Myślę tutaj m.in. o saperach, którzy wciąż rozbrajają wojenne niewybuchy, jak niedawno w Świnoujściu, czy lotnikach, którzy często transportują organy do transplantacji. To święto jest potrzebne, aby oddać im szacunek.

Natomiast patrząc na cztery lata PiS-u w polskiej armii, to niestety nie ma żadnych powodów do radości. Co zresztą najlepiej będzie widoczne podczas dzisiejszej defilady. Wiele krajów, które organizują tego typu święta i parady, zazwyczaj pokazuje na nich nowe rozwiązania, nowe systemy. Pokazuje swoją potęgę, żeby zaznaczyć pozycję w układzie globalnym. Niestety my dzisiaj nie mamy się czym pochwalić. Poza tym rząd PiS osłabił polskie siły zbrojne w trzech kluczowych dla nich obszarach: kadra, modernizacja i uzbrojenie oraz w kwestii doktryny bezpieczeństwa państwa.

Pan mówi dyplomatycznie, że „nie ma żadnych powodów do radości”, czyli są powody do zmartwienia. Czy możemy się czuć bezpiecznie?

– Uważam, że Polacy mają prawo wiedzieć, jaki jest stan naszej armii. Szczerość jest moim obowiązkiem, dlatego muszę powiedzieć, że stan rzeczy jest wysoce niepokojący. Nie chcę nikogo straszyć liczbami, czy technicznymi kwestiami, ale społeczeństwo musi sobie zdawać sprawę, siły zbrojne zostały mocno poturbowane w ostatnich czterech latach. Całkowicie został zburzony swego rodzaju ład dokumentów doktrynalnych, które dotyczą bezpieczeństwa państwa. Nie został wydany na czas program rozwoju sił zbrojnych, który powinien powstać jeszcze za rządów Antoniego Macierewicza. Informowanie o tym powinno być zresztą zadaniem dla opozycji, jeżeli rządzący nie chcą się przyznać do swoich zaniedbań.

Defilada odbywa się w tym roku po raz pierwszy w Katowicach. Jak panu podoba się ten pomysł?

– Święto Wojska Polskiego, które powinno być centralnym świętem dla wszystkich żołnierzy, staje się świętem regionalnym. To przecież w stolicy znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, nie w Katowicach! To w Warszawie znajdują się najwyższe urzędy. A jeszcze nie tak dawno mieliśmy zapisane w naszych regulaminach, że stolica jest szczególnym miejscem, które należy darzyć szacunkiem. Dlatego to w Warszawie powinno odbywać się Święto Wojska Polskiego, tak jak to zawsze dotychczas było.

Myślę jednak, że partia rządząca podporządkowała święto wojska swoim wyborczym interesom. Ta parada ma być swego rodzaju igrzyskami dla ludu, żeby pozyskać głosy. To jest zła praktyka! To nie jest dobre dla armii!

Z Katowic ma kandydować premier Mateusz Morawiecki, więc właśnie z przytupem rozpoczyna swoją kampanię. Wielu dyplomatów mówi, że PiS podporządkowało naszą politykę zagraniczną polityce wewnętrznej. Czy powiedziałby pan, że to samo zrobił z polityką obroną, że wykorzystuje wojsko do swoich partyjnych celów?

– Oczywiście! Wewnętrznym interesom partyjnym podporządkowana jest kwestia modernizacji armii. Pani premier Beata Szydło i minister Antoni Macierewicz deklarowali, że polski przemysł będzie się rozwijał dzięki obronności, a skończyło się na przyjęciu do Polskiej Grupy Zbrojeniowej fabryki Autosan. Kolejny przykład, związany znowu ze Śląskiem, to sprawa modernizacji czołgów T-72 za sumę 1,7 mld złotych. To kuriozalna decyzja, która jest ewidentnie podyktowana interesem partyjnym. Chodzi o danie satysfakcji związkowcom ze Śląska, a nie o zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim Polakom. Te czołgi powinny być odstawiane do muzeum, a nie modernizowane!

Za to rząd chce kupić od USA najnowocześniejsze samoloty F-35.

– Których nie będziemy mogli wykorzystać!

Jak to?

– Ten program zaczął się w 2002 roku. Uczestniczy w nim dziewięć krajów. My nie mamy żadnych szans, by się do niego dostać. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Nie mamy w Polsce infrastruktury do obsługi tych samolotów. To tak jakby ludzie postanowili, że zamiast zwykłych samochodów osobowych kupią sobie bolidy Formuły 1. Teoretycznie mogą je kupić, ale przecież nigdzie nimi nie pojadą, bo brakuje odpowiedniej infrastruktury! Tak jest z samolotami F-35. A nasi politycy wypowiadają się tak, jakby już je kupili. Wątpię, czy w ogóle do tego dojdzie.

Pan by ich nie kupił?

– Powinniśmy mierzyć siły na zamiary. Po tym jak straciliśmy dwie eskadry MIG-29 sytuacja w lotnictwie jest katastrofalna. Zostały nam tylko dwie eskadry F-16, więc dużo bardziej racjonalne jest dokupienie i dozbrojenie samolotów F-16, na co nas stać. Dzisiaj MON nie dysponuje takimi pieniędzmi, by kupić F-35. Oczywiście mógłby to być program rządowy, ale finansowanie zakupów musiałoby się odbyć kosztem innych potrzeb takich jak służba zdrowia, edukacja, czy polityka społeczna.

Ale prezydent i rząd PiS budują Fort Trump. A poważnie, to wszystko wskazuje na to, że Donald Trump w czasie wizyty w Polsce ogłosi zwiększenie liczby amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce. Więc może zacieśnienie tego polsko-amerykańskiego sojusz można zapisać PiS-owi na plus?

– Nic nowego się nie dzieje! Tak jak byliśmy blisko z Amerykanami, to bliżej już być nie można! Potwierdziliśmy to w Iraku, w Afganistanie. Polscy żołnierze swoją krwią poświadczyli to, że są wiarygodnymi partnerami.

A Fort Trump to czysty chwyt marketingowy, z którego powoli zaczynają się wycofywać także ludzie prezydenta Dudy i politycy PiS. Zresztą jego powstanie byłoby niekorzystne dla Amerykanów i dla nas. Na co nam magazyny i koszary za 2 mld dolarów w obliczu zagrożenia? Powinniśmy za te sumę modernizować armię, np. kupić cztery bezzałogowe zestawy uderzeniowe.

PiS wymienił generałów. Czy Polacy mogą ufać kompetencjom waszych następców?

– Kluczowe stanowiska zostały obsadzone przez oficerów, którzy ukończyli jakieś niedzielne kursy, zamiast studiów w kraju czy za granicą. To są na pewno młodzi i ambitni ludzie, ale brakuje im odpowiedniego doświadczenia i praktyki. To ważne, bo jeśli politycy nie znają się na armii, to wojskowi powinni mieć odwagę kwestionowania ich decyzji.

Także w przeszłości politycy fantazjowali na temat naszej armii. Czym zatem różnią się dzisiaj rządzący od swoich poprzedników?

– Kluczowa różnica to kwestia kompetencji. Poza tym w poprzednich rządach byli ministrowie obrony, którzy konsultowali się z wojskowymi. Jednym z lepszych ministrów był Aleksander Szczygło, który choć bywał surowy i ostry, to zawsze wsłuchiwał się w nasz głos. Gdy do resortu przyszedł Antoni Macierewicz zaczęła panować buta i arogancja. Pan minister Błaszczak jest może bardziej elegancki, ale równie niekompetentny.

Gen. Mirosław Różański – generał broni Wojska Polskiego, doktor nauk o obronności. Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych w latach 2015-2017. Obecnie jest prezesem Fundacji Stratpoints. W trakcie służy wyróżniony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Wojskowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej, Medalem za Zasługi dla Obronności Kraju, Medalem Siły Zbrojne w Służbie Ojczyźnie ,Gwiazdą Iraku, Medalem Honorowym Międzynarodowej Dywizji Centrum Południe. Podczas misji w Iraku został odznaczony przez prezydenta Salwadoru Medalem Zasługi. W okresie dowodzenia brygadą trzykrotnie w 2006, 2007 i 2008 roku jednostka została wyróżniona Znakiem honorowym Sił Zbrojnych. W 2008 roku Prezydent Rzeczypospolitej w uznaniu zasług wręczył Flagę Narodową.

NEWSWEEK.PL

Więcej postów