Ambasador Stanów Zjednoczonych w Niemczech Richard Grenell odniósł się do wysokości wydatków, które Berlin przeznacza na obronę, określając je mianem obraźliwych.
Dyplomata jest kolejnym amerykańskim politykiem, który skomentował sytuację ze zbyt niskimi wydatkami członków Sojuszu na obronę. Wcześniej głos w sprawie zabrała ambasador Georgette Mosbacher, która napisała w Twitterze, że Niemcy nie spełniają zobowiązań wobec NATO.
Pochwaliła za to Polskę, która jak napisała Mosbacher, płaci do kasy Sojuszu 2% PKB. Dlatego jak dodała USA „chętnie by powitały w Polsce amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Niemczech”. Mosbacher juz wcześniej pozytywnie wypowiadała się o Polsce jako sojuszniku Stanów Zjednoczonych. 8 lipca wzięła udział w polsko-amerykańskim pikniku wojskowym w Giżycku.
„Ufamy Polsce. Polska jest dobrym sojusznikiem. Uczestniczy w dystrybucji ciężaru, wypełnia zobowiązania związane z alokacją środków na obronę, modernizuje swoją armię” – powiedziała Mosbacher. Komentując zakup przez Polskę amerykańskiej broni, podkreśliła, że to zależy od Polski, od kogo będzie kupować sprzęt wojskowy dla armii. Z kolei dla Stanów Zjednoczonych ważne jest, aby ten sprzęt był interoperacyjny.
Ambasador Grenell podziela zdanie Mosbacher i ostrzega Berlin, że może dojść do relokacji części wojsk z Niemiec do Polski.
Jak pisze niemiecka agencja DPA ambasador oświadczył, że oczekiwanie, że to amerykański podatnik będzie utrzymywał 50 tys żołnierzy przebywających w Niemczech jest obraźliwe. Tym bardziej, że Niemcy maja nadwyżkę handlową, którą wykorzystują do własnych celów.
W przeciwieństwie do Niemiec, Polska wypełnia zobowiązanie do wydatkowania 2% PKB na rzecz NATO. Chętnie byśmy powitali w Polsce amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Niemczech.
— Georgette Mosbacher (@USAmbPoland) August 8, 2019
Ambasador podkreślił, że od wielu lat Niemcy były upominane, że należy zwiększyć wydatki na obronę – bezskutecznie. Teraz sytuacja znalazła się w punkcie, w którym Donald Trump musi zareagować.
Niemcy poniosą konsekwencje?
Temat przeniesienia części amerykańskich żołnierzy z Niemiec do Polski pojawił się już podczas czerwcowej wizyty Andrzeja Dudy w USA. Wówczas Donald Trump mówił o relokacji 1000 wojskowych. Czy doniesienia się potwierdzą, być może okaże się podczas wrześniowej wizyty amerykańskiego lidera w Polsce.
Właśnie na terenie Niemiec znajduje się największa liczba wojsk amerykańskich w Europie i największy kontyngent wojsk amerykańskich za granicą zaraz po Japonii. Amerykańskie centra dowodzenia dla swoich żołnierzy w Europie i Afryce znajdują się w Stuttgarcie, a najważniejsza amerykańska baza lotnicza w Europie znajduje się w Ramstein w południowo-zachodniej części kraju.
Natomiast w południowej Bawarii znajduje się jeden z największych amerykańskich poligonów wojskowych w Grafenwoehr – pisze DPA.
Prezydent (Donald-red.) Trump ma rację, Georgette (Mosbacher – red.) ma rację … Wielu prezydentów prosiło największą gospodarkę w Europie, aby zapłacili za swoją obronę. To wieloletnie, wielozadaniowe zapytanie – powiedział Grenell.
O uchylaniu się Niemiec od zwiększania wydatków na obronę mówił wcześniej Donald Trump.
„Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów za surowce energetyczne. Płacą Rosji miliardy dolarów, a jednocześnie my mamy bronić Niemcy, Niemcy uchylają się od wypłat” – napisał amerykański przywódca w swoim Twitterze.
Trump podkreślił, że „określa Rosję jako potencjalnego przeciwnika, a nie przeciwnika”. „Niemcy płacą potencjalnemu przeciwnikowi, przed którym my mamy je bronić” – dodał amerykański lider.
Wcześniej państwa NATO zobowiązały się zwiększyć wydatki na obronę do poziomu 2% PKB. Lwią część budżetu NATO stanowią wpłaty USA i Trump wielokrotnie krytykował za to sojuszników. Ze szczególną mocą prezydent USA wskazywał na niewystarczający wkład ze strony Niemiec. Według niego wydatki Niemiec na obronę wynoszą „tylko” jeden procent PKB, państwo powinno płacić znacznie więcej”.