Mustang bez galopu, Pegaz bez skrzydeł, czyli polska armia na zakupach

Wojsko rozpoczęło przetarg na pozyskanie 610 samochodów osobowo-ciężarowych ogólnego przeznaczenia za sumę ponad 80 mln zł. W latach 2019-2022 chce pozyskać łącznie 485 samochodów osobowo-ciężarowych w ramach zamówień gwarantowanych i kolejne 125 w ramach opcji. Czy oznacza to, że pasmo niepowodzeń z pozyskaniem samochodów i pojazdów wielozadaniowych dla polskiej armii zostanie przerwane?

Pozyskiwanie samochodów w programie Mustang, podobnie zresztą jak przetargi dotyczące dostaw wielozadaniowych pojazdów Wojsk Specjalnych w ramach programu Pegaz, to jak dotąd pasmo niepowodzeń.

Teraz wszystko wskazuje, że uda się kolejne już podejście do zakupu samochodów osobowo-ciężarowych dla wojska.

Wciąż nie wiadomo, kiedy samochody planowane w programie Mustang i Pegaz trafią do armii. Termin składnia dokumentów w programie Pegaz został przedłużony z 5 lipca do 30 sierpnia 2019 roku.

Według założeń przetargu rozpisanego przez 2. Regionalną Bazę Logistyczną, pozyskanie pierwszych 10 pojazdów programie Mustang ma nastąpić jeszcze w 2019 r. W 2020 r, wojsko chce kupić kolejne 150 wozów z opcją na dalsze 50. W 2021 r. armia wzbogaciłaby się o dalsze 160 samochodów z opcją na 40 kolejnych, a w roku następnym o kolejne 165 gwarantowanych i 35 opcjonalnych.

Wartość całkowitą kontraktu oszacowano na 80,215 mln zł netto. W przypadku pozyskania opcji, gestor musi zgłosić jej realizację nie później niż w ostatnich dniach lipca roku, w którym ma odbyć się realizacja dostawy.

Nowoczesne, mobilne i niedrogie

Jakie samochody chce kupić armia za te pieniądze? Zgodnie z wymaganiami sformułowanymi w treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ), mają to być pojazdy o masie do 3,5 t, mogące przewozić 5 osób w kabinie, łącznie z kierowcą oraz 250 kg ładunku. Samochód ma też móc holować przyczepy o masie 1,5 tony.

Napęd ma stanowić silnik o mocy minimalnie 110 kW (147,5 KM) zgodny co najmniej z normą emisji Euro 6. Samochód ma być w układzie 4×4 z dołączanym napędem przedniej osi, reduktorem oraz blokadą mechanizmu różnicowego dla co najmniej jednej z nich. Automatyczna lub półautomatyczna skrzynia biegów ma mieć co najmniej 5 przełożeń do przodu.

Minimalny prześwit to 215 mm, a rozstaw osi co najmniej 3000 mm. Koła bezdętkowe lub z wkładkami run-flat, które po przebiciu pozwalają nadal jechać samochodem i to ze znacznymi prędkościami. Wymagane są również standardowe dziś rozwiązania dla pojazdów tej klasy, jak wspomaganie kierownicy, ABS oraz podgrzewane lusterka.

Czwarte wydanie Mustanga?

Komentatorzy wojskowi zauważyli, że ogólna charakterystyka zamawianych pojazdów jest zbliżona do wymagań przewidzianych dla samochodów ciężarowo-osobowych wysokiej mobilności Mustang. W marcu 2019 r. Inspektorat Uzbrojenia (IU) po raz trzeci unieważnił postępowanie w tym programie. Zatem Mustang powraca? Nic tylko się cieszyć.

Wojsko dostanie następcę Honkera, wysłużonego i coraz bardziej zawodnego samochodu, których jest wciąż ok. 1,5 tys. Na wymianę czekają jeszcze starsze „ułazy” (UAZ-469), o wymianie których mówi się również od lat. W 2018 r. rozpoczęły się praktyczne testy maszyn zgłoszonych przez ośmiu oferentów w tym programie. Niestety, bez rezultatu.

Problem w tym, że pozyskiwanie samochodów w programie Mustang, podobnie zresztą jak przetargi dotyczące dostaw wielozadaniowych pojazdów Wojsk Specjalnych w ramach programu Pegaz, to jak dotąd pasmo niepowodzeń.

Unieważnione przetargi

Przeprowadzono już trzy postępowania na samochód Mustang. Pierwsze ogłoszono w lipcu 2015, kolejne niemal dokładnie 2 lata później, a ostatnie w sierpniu 2018 r. Tym razem przedmiotem zamówienia była dostawa 900 sztuk pojazdów w latach 2019-2022, w tym 859 samochodów w wersji nieopancerzonej oraz 41 w wersji opancerzonej z możliwością zakupu dalszych 812 samochodów. 

W drugim przetargu, trwającym od lipca 2017 roku, IU próbował pozyskać łącznie 913 samochodów. Wszystkie postępowania zostały unieważnione. Nawet dwie firmy zagraniczne z Czech i Hiszpanii, biorące udział w procedurze, nie złożyły ostatecznej oferty. Stąd opinie, że w programach tych, niczym w soczewce, skupiają się wszystkie problemy drążące od lat system pozyskiwania sprzętu dla wojska.

Procedury, które oferent powinien spełnić, są rozległe, czasochłonne i kosztowne. Do tego niosą szereg najróżniejszych ryzyk. – Taki samochód, zgodny ze specyfikacją zamawiającego, wyposażony w dodatkowe urządzenia, do tego ze zobowiązaniem do przeszkolenia obsługi i zapewnieniem dostaw części zamiennych oraz darmowego serwisu w czasie gwarancji, nie może kosztować 200 tys. zł – mówi WNP.PL jeden z pracowników firmy, która brała udział w przetargu.

Zakupowe problemy

Skoro wojsko ma problemy z finalizacją tak prostego, jak się wydaje, przetargu, jakim jest zakup samochodów ciężarowo-osobowych, to co dopiero dziwić się problemom i wydłużającym się procedurom ważnych, drogich i skomplikowanych systemów?

WŁODEK KALETA     

Więcej postów