W efekcie raportu wskazującego na „toksyczną” atmosferę pracy i mobbing panujący w Amnesty International większość dyrektorów już odeszła lub odchodzi z tej jednej z najbardziej znanych organizacji broniących praw człowieka – podała stacja BBC.
Przedstawiony w lutym raport jest efektem niezależnego dochodzenia, które zarządził nowy sekretarz generalny AI Kumi Naidoo, po dwóch samobójstwach pracowników organizacji. W maju 2018 r. popełnił je 65-letni Gaetan Mootoo z francuskiego oddziału AI, pracownik z 30-letnim stażem, który wskazał w liście pożegnalnym, że przyczyną jest stres i presja w pracy, a sześć tygodni później 28-letnia brytyjska stażystka Rosalind McGregor z oddziału w Genewie.
W ramach dochodzenia przepytano ok. 475 pracowników, a powstały w wyniku tych rozmów raport wskazuje na liczne przypadki mobbingu, poniżania pracowników, molestowania, także seksualnego, dyskryminacji z powodu płci, rasy czy orientacji seksualnej. Szeregowi pracownicy zarzucali także kierownictwu niekompetencję, oderwanie od realiów i bezduszność. „W wielu rozmowach słowo »toksyczny« zostało użyte do opisania kultury pracy w Amnesty już od lat 90. Podobnie jak zwroty »antagonistyczny«, »brak zaufania« i »zastraszanie«” – napisano w raporcie.
Po jego publikacji gotowość złożenia rezygnacji zadeklarował cały siedmioosobowy zespół dyrektorów, przyznając, że w organizacji faktycznie panował klimat presji i braku zaufania. Naidoo nie wykluczał wówczas, że nie przyjmie wszystkich rezygnacji, wyjaśniając, że priorytetem jest odbudowa zaufania.
BBC podała wczoraj, że spośród tych siedmiu dyrektorów pięciu już odeszło z Amnesty International lub jest w trakcie odchodzenia z niej. Tymczasem „The Times” napisał wczoraj o złości panującej wśród pracowników organizacji z powodu wysokich odpraw, które mieli dostać odchodzący dyrektorzy, zwłaszcza że równocześnie z powodu kryzysu finansowego zwolniono z pracy ok. 100 osób. Rzeczniczka AI powiedziała jednak BBC, że odprawy dla dyrektorów są „mniej korzystne niż oferowane innym pracownikom”.