Elwira poszła na ślub byłego partnera. Malwina w tym najważniejszym dla niej dniu też chciała mieć ekschłopaka blisko. Myślały, że to dobry pomysł. Nie okazał się taki dla żadnej z nich.
Chciałem, żebyś była zazdrosna
Chociaż osoba, z którą byliśmy w związku, zawsze zostawia w naszym życiu jakiś ślad, dzielenie z byłym partnerem ważnych momentów życia nie jest najlepszym pomysłem. Dobitnie przekonała się o tym Elwira, która poszła na ślub swojego byłego chłopaka. 29-latka twierdzi, że to był największy błąd w jej życiu.
– Nigdy nikt mnie tak nie upokorzył. Gdybym mogła cofnąć czas, na pewno bym tego nie zrobiła. Rada dla wszystkich: nie zapraszajcie swoich eks na ślub – mówi nam kobieta.
Elwira i Janek spotykali się w przeszłości przez kilka miesięcy. Związek zakończył się, kiedy kobieta wyjechała na pół roku na wymianę studencką do Hiszpanii. Janek nie mógł znieść związku na odległość i oboje postanowili, że najlepiej będzie się rozstać. Mimo to wciąż utrzymywali ze sobą bliski kontakt.
– Nie udało nam się być razem, ale w dalszym ciągu chciałam przyjaźni. To fajny chłopak, z którym mam mnóstwo wspólnego. Nie rozumiałam, dlaczego rozstanie miało oznaczać całkowity koniec znajomości. Teraz już wiem – tłumaczy Elwira.
Kiedy Janek zaczął spotykać się z nową dziewczyną, Elwira bardzo im kibicowała. Związek jej byłego chłopaka ewoluował, aż w końcu doszło do zaręczyn. Po jakimś czasie kobieta otrzymała zaproszenie na ślub. – Uznałam, że to może trochę dziwne, ale w sumie przyjaźniliśmy się, więc postanowiłam iść. Nie wyczuwałam, że coś może pójść nie tak – dodaje nasza bohaterka.
Podczas ceremonii intencje Janka szybko wyszły na jaw. – Tuż przed wejściem do kościoła poprosił mnie o chwilę rozmowy. Powiedział mi, że tak naprawdę nie chce brać tego ślubu, bo ciągle jest we mnie zakochany. Liczył na to, że zaręczając się z tamtą dziewczyną i zapraszając mnie na ślub, wzbudzi we mnie zazdrość. Chciał, żebym przerwała ceremonię i o niego zawalczyła. Problem w tym, że ja nie czułam tego samego. Kiedy mu o tym powiedziałam, widziałam, jak pęka mu serce. To był koszmar – opowiada Elwira.
– Finalnie doszło do ślubu, ale Janek przez całą ceremonię wyglądał jak zbity pies. Na wesele nie poszłam, ale znajomi opowiadali mi, że strasznie się upił i wyszła z tego jedna wielka klapa. Do tego świadek, który słyszał naszą rozmowę przed kościołem, opowiedział o niej wszystkim gościom. Cała rodzina Janka wiedziała, kto zrujnował jego ślub – dodaje.
Wyraźnie zaznaczone granice
– Dzielenie ważnych momentów życia z byłym partnerem to bardzo ryzykowna sprawa – mówi psycholog Ewa Chaber. – Żeby taka przyjaźń była możliwa, musimy mieć stuprocentową pewność, że po żadnej ze stron nie ma już nadziei na romantyczną relację. W przeciwnym razie niedokończone sprawy prędzej czy później wypłyną i narobią bałaganu emocjonalnego – mówi ekspertka.
Psycholog dodaje również, że sama chęć uczestnictwa w życiu swoich dawnych miłości to sygnał, że być może nie wszystko jest między nami zakończone. – Chociaż oczywiście możliwa jest platoniczna przyjaźń z byłym partnerem. Wszystko zależy od tego, czy jasno postawimy granice w naszej relacji i czy będziemy się ich trzymać. Jeśli tak, to ma szansę się udać – tłumaczy Chaber.
Chciałam, żeby był przy mnie
Swojego byłego chłopaka na ślub zaprosiła także Malwina. Chciała, żeby ekspartner i obecny przyjaciel był przy niej w tym ważnym dniu. – Jesteśmy częścią większej paczki i nie wyobrażałam sobie, że miałabym zaprosić wszystkich, a jego nie. Byłoby mi strasznie dziwnie – mówi nam 32-latka.
Niestety były chłopak Malwiny uznał, że zapraszanie go na tak ważną uroczystość to przesada. – Stwierdził, że to dziwaczne, żeby zapraszać byłego na ślub. Tak, jakbym chciała mu pokazać, co stracił. W ogóle nie myślałam o tym w tej kategorii. Skoro jednak on tak to odebrał, musiałam uszanować jego decyzję. Na uroczystość nie przyszedł. Było mi przykro, ale starałam się zrozumieć – wspomina kobieta.
Zupełnie inne podejście do sprawy ma Weronika, która nie tylko bawiła się na weselu swojego byłego faceta, ale też została matką chrzestną jego dziecka. – Związek z Markiem to był taki dziecięcy kaprys. Mieliśmy wtedy po 17 lat, bazowaliśmy bardziej na przyjaźni niż romantyzmie. Może dlatego po rozstaniu dalej jesteśmy sobie bardzo bliscy – mówi.
Koleżanki mówiły, że to się źle skończy
Weronika przyznaje, że wielokrotnie słyszała, że robi głupotę, przyjaźniąc się z byłym chłopakiem. – Koleżanki mówiły mi, że to się musi źle skończyć, że pewnie któreś z nas coś czuje do tej drugiej strony. Prawda jest taka, że ja po prostu bardzo lubię Marka i jego żonę. Dobrze się dogadujemy i nie widzę powodu, dla którego miałabym nie iść na ich wesele i odmówić podawania do chrztu ich malucha – wyjaśnia.
W jej przypadku przyjaźń z byłym chłopakiem jest udana. W większości przypadków nie ma jednak racji bytu. Po rozstaniu zostaje w nas zbyt wiele skomplikowanych emocji, które rzutują na przyszłe związki. To nie znaczy jednak, że nie warto spróbować zachować dobrych relacji także po rozstaniu.
PAULINA BRZOZOWSKA