Natalia oszukała bliskich mówiąc, że urodziła martwe dziecko. Prawda była zupełnie inna. Kobieta zapakowała noworodka w pudełko po butach i wyniosła na śmieci. Kobiecie grozi dożywocie.
Natalia M., gdańska fryzjerka, do samego końca wierzyła, że brutalna prawda nie ujrzy światła dziennego. Badający jej sprawę śledczy dotarli jednak do prawdziwej wersji wydarzeń. Włos się jeży na myśl o tym, do jakiego czynu posunęła się młoda matka.
„Super Express” przypomina koszmarną historię z Gdańska. Ruszył proces 27-letniej matki, która doprowadziła do śmierci nowo narodzonego dziecka. Czytamy, że postępowanie zostało właśnie wszczęte przed tamtejszym sądem rejonowym. Oskarżona nie przyznaje się do winy.
Jak donosi dziennik kobietą od dłuższego czasu interesowała się dzielnicowa policja. Ponoć wyjaśniała funkcjonariuszom, że „miała i urodziła martwe dziecko”. Później nie widywano jej z dzieckiem. W toku późniejszego śledztwa okazało się, że kobieta od samego początku kłamała. Twierdziła, że urodziła martwe dziecko. Tymczasem urodziło się żywe.
– Dziecko przyszło na świat w ósmym miesiącu ciąży. Urodziło się żywe i samodzielnie oddychało, jednakże żyło bardzo krótko – cytuje gdańską prokurator Grażynę Wawryniuk „Super Express”.
Zwyrodniała matka zwyczajnie zapakowała noworodka w pudełko i wyniosła na śmieci. Wystawione dziecko nie miało szans na przeżycie. Było już za późno, gdy dogorywające dziecko dostrzegli pracownicy służb porządkowych. Odpowiedzialność za pozbawienie życia w pełni spoczywa na matce.
– Zaniechała podjęcia działań zmierzających do zapewnienia mu pomocy lekarskiej, w wyniku czego dziecko zmarło – dodała prokurator.
Po tych ustaleniach śledczy postawili kobiecie zarzut popełnienia zabójstwa w zamiarze ewentualnym. To znaczy, że matka liczyła się z tym, że maluszek może umrzeć. Kobiecie grozi dożywocie. Przed sądem ma odpowiadać z wolnej stopy.