Zameldował ministrowi o nadużyciach w wojsku. Teraz chcą zamknąć go w wariatkowie

Prokurator wojskowy ppor. Michał Jakubczyk wnioskował, aby sąd skierował mjr. Roberta Pankowskiego, byłego oficera Żandarmerii Wojskowej na przymusowe badania w szpitalu psychiatrycznym w Tworkach.

To się wiąże z czasowym pozbawieniem obywatela wolności, dlatego taką decyzję może podjąć tylko sąd. Sąd jak na razie nie wydał postanowienia. Chce się zapoznać z opinią biegłych.

Major Robert Pankowski to były oficer Wydziału Wewnętrznego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej, który w lutym 2017 roku zameldował ministrowi obrony Antoniemu Macierewiczowi o tym, co się dzieje w Żandarmerii Wojskowej.

Major przekazał ministrowi informację o nadużyciach takich jak: wyłudzanie dodatków wojennych, mobbing kobiet, wykorzystywanie stanowisk do osiągania korzyści majątkowych, nielegalne podsłuchy i działania operacyjne wobec niewygodnych dla formacji osób.

W efekcie to major został zatrzymany, a prokuratura wojskowa postawiła mu zarzut ujawnienie informacji niejawnych osobom nieuprawnionym.

Major, którego sprawa się toczy, tak skomentował wniosek prokuratora ppor. Jakubczyka o skierowanie go na badania psychiatryczne w zakładzie zamkniętym:

„Wniosek prokuratury jest całkowicie bezzasadny, bo nie popełniłem żadnego przestępstwa. Prokurator nie potrafili określić, jaką szkodę wyrządziłem i komu. Traktuję te czynności jako formę represji i odwetu za informacje na temat Żandarmerii Wojskowej, jakie ujawniłem”.

W tej sprawie od początku dzieją się dziwne rzeczy. Major miesiąc po przekazaniu informacji ministrowi został zatrzymany i aresztowany przez policję!. Dlaczego przez policję, a nie służby wojskowe? Przy okazji przeszukano mieszkania kilku osób, w tym ojca majora oraz Krzysztofa Kopcia, pracownika IPN, który pomógł majorowi dotrzeć do Antoniego Macierewicza.

Potem Prokuratura Okręgowa w Warszawie (Wydział do Spraw Wojskowych) przedstawiła mu zarzut ujawnienia informacji niejawnych.

A teraz sprawę przeniesiono z Prokuratury Okręgowej w Warszawie do Prokuratury Rejonowej w Lublinie.

„Nie wiadomo czemu trafiła akurat tam. Robert Pankowski jest oficerem starszym i jego sprawa powinna być prowadzona w Prokuraturze Okręgowej, gdzie zresztą została wszczęta. Tym bardziej, że major jest z Warszawy. Ponosi więc z tytułu wyjazdów do Lublina dodatkowe koszty – ocenia mecenas Andrzej Duś, adwokat mjr. Pankowskiego.

Niedługo po przejęciu sprawy przez lubelskiego prokuratora, ten składa wniosek o skierowanie mjr. Pankowskiego na badania psychiatryczne.

„Potem prokuratura zleciła powołaniu biegłych, którzy mieliby określić poczytalność majora, ale nie podano nazwisk biegłych. Zaskarżyliśmy więc tę decyzję do sądu – wyjaśniał wówczas w rozmowie z Onetem mecenas Andrzej Duś.

Sprawa ma drugie dno. Już po odejściu do cywila, mjr Pankowski złożył kilkadziesiąt zawiadomień do Prokuratury Wojskowej, Sądu Wojskowego w Warszawie i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To przede wszystkim sprawy dotyczące przekraczania uprawnień przez wysokich rangą funkcjonariuszy żandarmerii, w tym komendanta głównego gen. Tomasza Połucha i jego zastępcę gen. Roberta Jędrychowskiego.

W efekcie mjr Pankowski występuje w charakterze świadka w tych sprawach. Jeśli jednak zostanie uznany, że jest niepoczytalny, to nie będzie mógł zeznawać w tych sprawach.

W sprawie badań nastąpił kolejny konflikt. Biegli nie chcieli badać majora w obecności adwokata, mimo że zgodnie z ustawą o prawach pacjenta, może on wyznaczyć osobę najbliższą do udziału w takiej czynności oraz że może nią być osoba wskazana przez badanego.

Sprawa wyglądałaby jednoznacznie na próbę „załatwienia” niewygodnego człowieka w sowieckim stylu, który ujawnił prawdę o nadużyciach w Żandarmerii Wojskowej, jednakże warto zauważyć, że major leczył się już w Zakładzie w Tworach na nerwicę, więc z osądem należy się wstrzymać.

arto dodać, że sędzia ppłk Arkadiusz Kryska nie wpuścił na salę licznie zebranej publiczności, złożonej z dziennikarzy i aktywistów społecznych stających w obronie sygnalistów i sprzeciwiających się nieprawidłowościom w sądach wojskowych. Sędzia wytłumaczył zgromadzonym, że posiedzenie jest niejawne.

Nie zmienia to sytuacji, że w ŻW występują nadużycia, w postaci głośnych spraw mobbingu kobiet, o czym jest już głośno od kilku miesięcy.

ONET.PL

Więcej postów