Andrzej Duda według mediów jest spokrewniony z politykiem PiS, który miał spowodować groźny wypadek. Co więcej, mężczyzna prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Rodzina prezydenta jest załamana, bo ich wujek najbliższe lata swojego życia może spędzić w więzieniu. Andrzej Duda jest spokrewniony z radnym PiS? Według m.in. Wirtualnej Polski Wiesław K. jest wujkiem prezydenta. Wedle podanych informacji polityk w 2015 roku przyznał się, że jego mama jest rodzoną siostrą babci Andrzeja Dudy. Jeżeli ta informacja potwierdzi się, to prezydent bez wątpienia bardzo na tym utraci w oczach Polaków, a wszystko przez to, że Wiesławowi K. grozi kara pozbawienia wolności do 2 lat. Niestety taki właśnie może być jego los po spowodowaniu wypadku drogowego.
Andrzej Duda: wujek prezydenta na podwójnym gazie
Cała sytuacja prezentowała się według mediów następująco. Rozpędzone auto prowadzone przez radnego uderzyło w ogrodzenie przy domu położonym przy ul. Grota Roweckiego w Radomsku ok. godz. 14.30. Władysław K. kierował Volkswagena passata, który z potężnym impetem w mur. Właściciel posesji, w którą uderzył samochód, natychmiast wyszedł przed swój dom, gdy usłyszał potworny huk. Zauważył, że w samochodzie cały czas siedzi kierowca, który może być pijany, dlatego polecił swojemu koledze, aby przypilnował, żeby mężczyzna nigdzie nie odjechał. Sam zadzwonił po policję, która bardzo szybko przybyła na miejsce zdarzenia. Po przeprowadzeniu pomiaru zawartości alkoholu we krwi okazało się, że mężczyzna ma prawie 0,9 promila. Badanie oczywiście zostało trzykrotnie powtórzone w szpitalu, gdzie potwierdził się jego wynik. Radny przyznał, że około 10 wziął leki, ponieważ walczy teraz z krwiakiem, a następnie po spotkaniu wypił dosłownie „naparsteczek” alkoholu.
Kiepska wymówka
Bez wątpienia policjanci stwierdzili, że jest to kolejna kiepska wymówka, których słyszeli już dziesiątki, jednak Władysław K. uważa, że może w sądzie przedstawić specjalne oświadczenie lekarskie. Ma przy tym nadzieję na łagodny wymiar kary, ponieważ grożą mu 2 lata pozbawienia wolności, a także grzywna w wysokości 5000 złotych. Oskarżony nie podejrzewał, że alkohol tak na niego podziała, a od domu dzieliło go ledwie 300 metrów. Mimo wszystko zdecydował się zrzec mandatu radnego. Zaznacza jednak, że nie ma to nic wspólnego z piątkowym wypadkiem, chociaż ciężko w to uwierzyć.