Służba Ochrony Państwa z początkiem marca tego roku zastąpiła istniejące wcześniej Biuro Ochrony Rządu. Niestety dla władz nowa nazwa, kierownictwo i mundury nie uchroniły agencji przed kompromitacją i szyderstwami. Nieoficjalnie MSWiA przygotowuje się do dymisji szefa SOP. Służba Ochrony Państwa oprócz nowej nazwy i zmian kosmetycznych otrzymała również nowe prawa. Może m.in. prowadzić tajną działalność wywiadowczą w zakresie ochrony VIP-ów i bezpieczeństwa instytucji państwowych. W niespełna rok od ustanowienia nowej służby obarczono ją odpowiedzialnością za tyle skandali, a jej dowódca naraził się na tak potężny ostracyzm, że nieoficjalnie odpowiedzialny resort, czyli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zastanawia się nad jego dymisją. Informacje takie podaje przynajmniej Wirtualna Polska.
Według portalu wstyd, który przyniósł formacji jej komendant Tomasz Miłkowski, oczywiste niedopatrzenia i łamanie procedur podczas przewozu najważniejszych osób w państwie naraziły SOP i polskie władze na śmieszność w oczach zagranicznych partnerów. Tych wieści nie potwierdza jednak żadne oficjalne źródło.
Służba Ochrony Państwa powodem niekończących się żartów
Czarę goryczy przelała niedawna stłuczka z udziałem wicepremier Beaty Szydło, którą kolumna pojazdów SOP transportowała do domu pod Oświęcimiem. Badające sprawę media jednogłośnie doszły do wniosku, że w tym konkretnym wypadku procedury przestały po prostu istnieć
Po pierwsze polityk w randze wicepremiera nigdy nie powinien podróżować w asyście dwóch innych aut SOP. Po drugie na miejsce nie wezwano karetki pogotowia, co stanowi punkt regulaminu w wypadku stłuczki lub wypadku, a z tego obowiązku nie zwalnia nawet słowa Szydło o tym, że czuje się dobrze. Po trzecie członki Rady Ministrów dokończyła podróż uszkodzonym pojazdem, a nie wezwanym na miejsce radiowozem, którego na dodatek nawet nie wezwano. Kontrowersje wzbudził również fakt, że kierowca odpowiedzialny za zdarzenie otrzymał karę mniejszą, niż powinna była być na niego nałożona.
Szykuje się dymisja?
Upadek prestiżu SOP i kompromitacja jej szefa są oficjalnie ukrywane przez władze. Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, decyzja ws. dymisji Miłkowskiego została już podjęta, lecz biuro prasowe MSWiA zaprzecza tym doniesieniom. – Na komendanta SOP spadła lawina krytyki za ostatnie kolizje z udziałem VIP-ów, za brak profesjonalizmu w służbie i za informacje w mediach, które ośmieszają kierownictwo SOP. Minister stoi na stanowisku, że w podległej mu służbie nie mogą co i rusz wyciekać krytyczne przekazy dotyczące formacji ochraniającej najważniejsze osoby w państwie. Politycznie i wizerunkowo odpowiada za to szef MSWiA. Wszystko idzie na jego konto; Notowania komendanta są tak słabe, że decyzja o jego odejściu jest kwestią najbliższych dni – powiedzieli „WP” informatorzy będący blisko decyzyjnych osób w MSWiA. Tomasza Miłkowskiego zastąpić miałby wiceszef SOP Paweł Tymiński, który wcześniej pełnił tę samą funkcję w BOR. – Miłkowski nie nadzoruje w ogóle żadnych prac ochronnych. Nie zajmuje się w ogóle takimi rzeczami. To Tymiński wziął na siebie czarną robotę – dodaje anonimowy informator.
Ta cała służba ma powrócić do korzeni. Czyli do BOR. Ta samo ma być odtworzone NJW MSW. Innej rady nie ma. To są służby, która utrzymują państwo.
Dyrektorem może zostać tylko osoba wywodząca się z BOR lub NJW MSW. To osoby , które znają się na ochronie. To samo dotyczy MINISTRÓW MSW i MON. Mogą to być emerytowani GENERAŁOWIE.