Nie tylko pieniądze. Dlaczego w Warszawie protestowało tysiące funkcjonariuszy?

– Celem całej akcji protestacyjnej jest osiągnięcie stabilizacji kadrowej w policji. Dzisiaj ten problem jest poważny. W lipcu przekroczyliśmy już 6 tys. wakatów. Z kolei obecnie jest ich już bliżej 7 tysięcy – tłumaczył cele protestu w programie „Newsweek Opinie” Sławomir Koniuszy z Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.

W programie Renaty Kim poruszono też temat zarobków policjanta. – Ostatnia duża podwyżka była wiele lat temu, jak była modernizacja policji, kiedy to dostali 600, 700 złotych więcej – mówił w „Newsweek Opinie” były rzecznik Komendanta Głównego Policji, Mariusz Sokołowski. – Od dwóch, trzech lat, kiedy mamy do czynienia z rynkiem pracownika, kiedy miejsc pracy jest więcej i kiedy ktoś rozpoczynając pracę, zarabia w markecie około 3 tys. na rękę, to zawód policjanta przestał być atrakcyjny dla wielu ludzi – dodał Sokołowski.

Na ulice Warszawy we wtorek wyszło ok. 20 tys. funkcjonariuszy policji, strażaków i strażników granicznych. To element ogólnokrajowej akcji protestacyjnej służb mundurowych. Protest trwa od lipca, w jego wyniku policjanci m.in. zamiast wręczać mandaty dają pouczenia, w wyniku czego budżet traci miliony złotych. Akcja zakończy się dopiero w chwili podpisania porozumienia z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Poprzez protest funkcjonariusze zwracają uwagę na bardzo niskie zarobki. Policjant po przeszkoleniu otrzymuje średnio niewiele ponad 2,4 tysiąca złotych na rękę. Dodatkowo pojawiają się problemy kadrowe. Jest coraz więcej komisariatów, na których nieobsadzony jest już co trzeci etat.

Policjanci chcą zarabiać podobnie do żołnierzy i funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Domagają się podwyżek o łącznej wysokości 650 zł na funkcjonariusza od stycznia 2019 roku oraz 500 zł od stycznia 2020 roku. Domagają się również pisemnych gwarancji, że otrzymają te kwoty.

NEWSWEEK.PL

Więcej postów