Armia organizuje wielkie ćwiczenia. Obejmą nie tylko terytorium Polski.
Celem manewrów „Anakonda-18″ jest sprawdzenie, jak w warunkach wojennych współdziałają ze sobą wojsko, administracja cywilna, a także struktury dowodzenia NATO. Scenariusze zostały ustalone tak, aby w miarę realnie odpowiadały tym, z którymi będzie musiało się zderzyć państwo w czasie wojny. Chociaż nikt tego głośno nie mówi, chodzi o odpowiedź na agresję Rosji na Polskę i kraje bałtyckie.
Ćwiczenia „Anakonda” odbywają się cyklicznie, co dwa lata. Wyjątkowo jednak w tym roku obejmą nie tylko teren Polski, ale też Litwę, Łotwę i Estonię, a także Morze Bałtyckie.
Będą też rozciągnięte w czasie. Z informacji, którą otrzymaliśmy od ppłk. Piotra Walatka, rzecznika dowódcy operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, wynika, że manewry zostały podzielone na dwa etapy: ćwiczenie z wojskami w dniach 7–16 listopada 2018 roku oraz dowódczo-sztabowe wspomagane komputerowo (prowadzone od 26 listopada do 6 grudnia 2018 roku).
Manewry poprzedzone zostaną „ćwiczeniem studyjnym, podczas którego najważniejsi dowódcy NATO oraz Sił Zbrojnych RP dokonają przeglądu procedur przekazania odpowiedzialności za prowadzenie operacji w układzie narodowym, koalicyjnym i sojuszniczym” – informuje Dowództwo Operacyjne.
W ćwiczeniach wezmą udział żołnierze z dziesięciu krajów NATO – głównie Amerykanie, ale także m.in. żołnierze tureccy, niemieccy, rumuńscy, czescy. Dodatkowo zaangażowane będą w nie struktury dowodzenia NATO. Międzynarodowy Zespół Certyfikujący sprawdzi zdolności Dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu do działania według natowskich standardów.
Na terenie Polski będzie ćwiczyło około 12 500 żołnierzy, a blisko 5000 żołnierzy w krajach bałtyckich oraz na morzu. Okazuje się, że tak podzielona liczba wojskowych nie jest przypadkowa.
– Zgodnie z zapisami dokumentu wiedeńskiego nie przekroczymy granicy 13 tys. ćwiczących żołnierzy i nie będzie obowiązku zapraszania obserwatorów. Niemniej jednak obserwatorzy zostaną zaproszeni, kto z tego skorzysta, trudno powiedzieć – mówi nam ppłk Walatek.
Z takiej możliwości mogą skorzystać przedstawiciele 52 państw. Ale nie wiadomo, czy taką chęć wyrażą np. Rosjanie.
Ćwiczenia przeprowadzone zostaną na poligonach Drawsko i Orzysz, ale także w Chełmnie, Wielbarku i Białymstoku.
Będą ćwiczone działania wojska w sytuacji tzw. zagrożeń hybrydowych, m.in. na terenie Podlasia i północnej Polski, ale też obrony w sytuacji, gdy do naszego kraju będą przerzucane wojska sojusznicze. Mają też m.in. współdziałać z sobą żołnierze 1. Podlaskiej Brygady OT i Straży Granicznej.
Co się będzie działo? Otóż przewidziane zostało m.in. odbicie statku na morzu na wysokości Gdyni zaatakowanego przez terrorystów, działanie wojsk chemicznych oraz służb medycznych w sytuacji użycia broni masowego rażenia. 10 listopada planowane jest pokonanie Wisły w Chełmnie przez pododdziały wojsk pancerno-zmechanizowanych. Taki scenariusz armia ćwiczy już od kilku lat – chodzi o przeciwuderzenie na wojska rosyjskie z zachodu kraju. Z kolei 12 i 13 listopada w Wielbarku wydzielony zostanie tzw. drogowy odcinek lotniskowy – samoloty będą tam pozorowały podejście do lądowania.
Ciekawie ma wyglądać ćwiczenie przeprowadzone w Białymstoku, w trakcie którego administracja będzie musiała ewakuować cywilów z rejonu działania Sił Zbrojnych. Weźmie w nim udział grupa pozorantów, zostaną wywiezieni z terenu objętego działaniem wojska pociągami i autobusami.
– Chcemy sprawdzić procedury działania w takich sytuacjach. Jakie przepisy prawne regulują te kwestie, czy np. trzeba wprowadzić wtedy stan wojenny – opisuje ppłk Walatek.
Zdaniem gen. broni Waldemara Skrzypczaka, byłego wiceministra obrony i dowódcy Wojsk Lądowych, w trakcie „Anakondy” ćwiczone jest działanie wojska w środowisku cywilnym.
– Bez współdziałania z samorządami i administracją nie powinno się przeprowadzać takiego ćwiczenia – uważa generał rezerwy.
Jego zdaniem problemem jest bowiem niski stan edukacji dla bezpieczeństwa, zaniedbane jest przygotowanie cywilów do potencjalnych zagrożeń. – Na przykład ludzie nie wiedzą, jak się zachować w sytuacji bombardowania, gdzie ewakuować dzieci – dodaje generał. Jego zdaniem ćwiczenie „Anakonda” powinny być wstępem do ćwiczeń z udziałem ludności cywilnej.
MAREK KOZUBAL