Za dwa tygodnie posłowie wezmą swoje pensje na nowych zasadach i zamiast 10 tys. zł brutto, dostaną 8 tys. zł. I choć nawet po obniżkach parlamentarzyści będą zarabiać kwoty, o jakich miliony Polaków mogą zaledwie pomarzyć, to i tak narzekają!
– Jeśli ktoś nie poprze rozwiązań dotyczących obniżenia pensji polityków, to straci szansę na miejsce na liście wyborczej – mówił w kwietniu Jarosław Kaczyński (69 l.), zapowiadając obniżenie o 20 proc. uposażeń parlamentarzystów. Było to w reakcji na aferę z nagrodami w rządzie Beaty Szydło (55 l.). – Ministrowie dostali nagrody, my musimy cierpieć… Nie pojmuję tej decyzji prezesa, bo z czego ja wyżywię rodzinę?! – pyta oburzony w rozmowie z nami jeden z posłów.
Ale są też tacy, którzy na obniżkę wynagrodzeń narzekają w oficjalnych rozmowach. Jak choćby Tadeusz Cymański (63 l.), wiceszef klubu PiS. – W momencie, kiedy się o tym dowiedziałem ogarnęła mnie potężna „nieradość”. Nie cieszę się z tego. To będzie smutne, bolesne. I nie wiem, czy to działanie będzie dobrze służyło na przyszłość. Staramy się jednak jak najlepiej pracować– mówi nam Cymański, który sugeruje, że obniżenie wynagrodzeń dla posłów sprowokowała… PO.
– To była reakcja na kampanię billboardową PO. I to oni zrobili z tej sprawy (nagród rządzie Beaty Szydło – red.) wielką jazdę. A my posypaliśmy głowę popiołem – zaznacza Cymański.
Inny z posłów obozu Zjednoczonej Prawicy, poseł PiS Janusz Śniadek (63 l.) jest bardziej dyplomatyczny. Choć między wierszami czuć jego rozgoryczenie, że będzie zarabiał mniej niż do tej pory. – Nie jest to powód do radości, ale z całą pokorą przyjmuję tę decyzję o poziomie wynagrodzeń – mówi nam Śniadek.
SE.PL