Państwo oszczędza miliony na emerytach

Niskie świadczenia nie zniechęcają Polaków do przechodzenia na emerytury. W rok przybyło nam aż 540 tys. nowych emerytów! Ale i tak państwo na reformie zaoszczędziło. Reforma emerytalna weszła w życie od 1 października zeszłego roku, ale już od września można było składać wnioski o przyznanie świadczenia. ZUS zalała fala wniosków o emerytury. W 2017 r. zdecydowano o wypłacie 357 tys. emerytur.

W tym roku liczba emerytów wzrosła o kolejne 193 tys. osób. To jednak wciąż mniej niż zakładał rząd w swoich prognozach (w 2017 r. prawo do emerytury po reformie uzyskało 415 tys. osób, w tym to ok. 260 tys.).

Co ciekawe, Polaków nie zniechęciły niskie świadczenia. Z ostatnich danych ZUS wynika, że przeciętna emerytura kobiet to 1609,35 zł, mężczyzn – 2670,55. zł miesięcznie (obok w tabeli przedstawimy średnie emerytury wypłacane w poszczególnych oddziałach ZUS). I niestety, to dużo mniej od prognoz. Rząd, w swoim stanowisku do projektu ustawy zakładał że w 2018 r. że średnia emerytura dla kobiet po obniżeniu wieku wyniesie 1750 zł, a mężczyzn – 3115 zł miesięcznie. Realnie w przypadku Polek wypłacane świadczenia są o niemal 150 zł niższe, a Polaków o 445 zł miesięcznie! – Polacy mimo tego wybierają emerytury, bo nie mają zaufania do władzy. Obawiają się kolejnych reform, cięć świadczeń – wyjaśnia Jeremi Mordasewicz ekspert Konfederacji Lewiatan.

Jak jednak podkreśla, kto nie spieszył się z przejściem na emeryturę, sporo zyskał. A to za sprawą waloryzacji składek uzbieranych na koncie w ZUS. W tym roku była rekordowa i wyniosła 8,68 proc. – To oznacza, że jeśli ktoś przez lata pracy zgromadził w ZUS np. 500 tys. zł składek, po czerwcowej waloryzacji ma na swoim koncie o 43,4 tys. zł więcej. Za tyle można już kupić samochód – dodaje Mordasewicz.

Jak jednak podkreśla, Polacy tracą, bo nie chcą czekać z decyzją. – Zdecydowana większość osób, które uzyskują prawo do emerytury, od razu na nią przechodzi – mówi Mordasewicz.

Mimo lawiny wniosków, rząd może odetchnąć z ulgą. Nieco mniejsza liczba chętnych na emerytury i niższe świadczenia sprawiają że koszty reformy są niższe niż planowano – w zeszłym roku aż o 210 mln zł.

Emeryci wrócili do pracy

Już 1,1 miliona osób łączy emeryturę z pracą. W ciągu roku ich liczba wzrosła aż o 160 tysięcy!– Chcemy Polakom dać wybór – tak wprowadzenie reformy emerytalnej uzasadniała minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska. Przekonywała, że dzięki obniżeniu wieku emerytalnego, Polacy sami zdecydują o tym kiedy odejść z pracy.

Tymczasem jak wynika z danych ZUS, coraz więcej Polaków rezygnuje z pracy, występuje z wnioskiem o emeryturę, a następnie… znów się zatrudnia. W czerwcu było 450 tys. takich osób.

Coraz więcej osób łączy emeryturę z prowadzeniem firmy. To się opłaca, ponieważ taki przedsiębiorca musi płacić tylko składkę zdrowotną (reszta składek jest dobrowolna). W czerwcu było aż 686 tys. takich osób.

Czy do dorabiania skłaniają niskie emerytury? Nie tylko. – Na rynku brakuje pracowników, bo młodzi wyjechali zagranicę. Zostali ci starsi. Dlatego jeśli ktoś ma możliwość łączenia pracy z emeryturą, to z tego korzysta – Jak Guz przewodniczący OPZZ.

Na jeszcze jedną rzecz trzeba zwrócić uwagę – 111 tys. osób złożyło wnioski o emeryturę, ale ostatnie na nią nie przeszło i wciąż pracują. Mają ustalone prawo do emerytury, w każdej chwili mogą na nią przejść o ile rozwiążą umowę z pracodawcą.

FAKT.PL

Więcej postów