„Łowcy głów” zatrzymali podejrzanego o morderstwo pod nocnym klubem we Wrocławiu

W ręce policji wpadł Paweł J. – podejrzany o zabójstwo pod Banana Dance Club na ul. Szewskiej we Wrocławiu. Do zbrodni doszło we wrześniu ubiegłego roku. Paweł J. przez wiele miesięcy ukrywał się. Był poszukiwany listem gończym. Wpadł w niedzielę we Wrocławiu.

Gracjan P. został skatowany w nocy z 23 na 24 września ubiegłego roku pomiędzy 2.00 a 3.00 w nocy przy ul. Szewskiej we Wrocławiu. Istotnym dowodem w sprawie są nagrania z kamer m.in. miejskiego monitoringu. Widać jak 24-letni Gracjan jest bity i kopany w głowę. Zdaniem prokuratury główny sprawca to właśnie Paweł J. ps. „Janek”. Drugi mężczyzna – Sebastian W. – odpowiada za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym.

Szarpanina zaczęła się pod klubem, a potem jej uczestnicy przenosili się w inne miejsca. Na monitoringu widać jak Gracjan próbuje odejść. Wywraca się pod wpływem ciosów i wstaje, próbuje odejść. Wreszcie J. przewraca go na ziemię i z całej siły kopie po głowie. Nieprzytomny Gracjan został na ulicy na torach tramwajowych przy Szewskiej. Przypadkowi świadkowie zaczęli mu udzielać pomocy.

Paweł J. zniknął. Przez cały czas polowali na niego policjanci ze specjalnej grupy, poszukującej najgroźniejszych przestępców. Wpadł w niedzielę na wrocławskich Krzykach. Zatrzymano go gdy wychodził z mieszkania, w którym się ukrywał. Policjanci ustalili, że mężczyzna ukrywa się poza Polską, na terenie Unii Europejskiej. Złapali go, gdy na chwilę przyjechał do Polski.

Kilka tygodni temu Paweł J. starał się w sądzie o list żelazny. Czyli gwarancję, że nie zostanie aresztowany w zamian za dobrowolne oddanie się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Wcześniej wrocławskie media – w tym redakcja portalu gazetawroclawska.pl. – dostały list najprawdopodobniej od niego. „Jestem gotów ponieść konsekwencje swoich czynów, ale nie chcę być oceniany jako osoba, która chciała pozbawić życia innego człowieka” – napisał. Przepraszał też rodzinę Gracjana.

Dziś policja podejrzewa, że jednym z powodów wysłania tego listu była próba mylenia tropów. Przesyłka do naszej redakcji wysłana została z Czech. Paweł J. zaś ukrywał się gdzie indziej. Posługując się fałszywą tożsamością. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.

GAZETAWROCLAWSKA.PL

Więcej postów