Do tragedii doszło 3 sierpnia na terenie parafii w Łaniętach koło Kutna. Anna W. zaatakowała 28-letnią Karolinę i jej 12-letniego siostrzeńca. – Napastniczka wybiła szyby w oknie i wtargnęła do mieszkania parafialnego. Jako pierwszy zaatakowany został chłopiec.
38-latka uderzyła go nożem w okolice ucha. Ten zbiegł. Następnie przystąpiła do ataku na 28-letnią kobietę – relacjonuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Anna W. mogła działać w amoku. – Spowodowała nożem aż 10 ran. Kiedy 28-letnia kobieta uciekając wybiegła z domu na horyzoncie pojawiła się 38-latka. Miała z sobą nóż wojskowy. Ponadto wyposażona była w wiatrówkę i miotacz gazowy – opowiada Kopania. W tym czasie z kościoła wybiegł jeden z mieszkańców i obezwładnił 38 letnią Annę W. – Kobietą kierowały bardzo silne emocje. Działała w szale. Świadczy o tym przede wszystkim ilość i lokalizacja obrażeń na ciele 28-letniej kobiety.
Podczas sekcji stwierdzono zarówno rany szyi, okolicy głowy, jak i pleców. Wszystko wskazuje na to, że 28-latka była przypadkową ofiarą zbrodni. Faktycznym celem była matka 12-letniego chłopca – wskazuje Kopania. Ofiara wykrwawiła się. 12-letni chłopiec został lekko ranny.
Zdaniem prokuratury celem Anny W. miała być pani Iwona, starsza siostra ofiary. Feralnego dnia pani Karolina opiekowała się jej dziećmi. Kobieta mieszkała w domu parafialnym od czasu, kiedy straciła własne mieszkanie w pożarze. Pani Iwona zostawiła dzieci siostrze i sama pojechała do sądu.
Anna W. oskarżyła ją o zniesławienie. – Chyba się zakochała. Powiedziała: „Ksiądz będzie mój”. Przywoziła mu torty. Walczyła o księdza. Była zazdrosna, że Iwonka mieszka na parafii – mówią mieszkańcy Łaniąt. – Zaatakowała, bo myślała, że to jest Iwonka – dodają.
Zanim doszło do tragedii. Sąd Rejonowy w Kutnie uniewinnił panią Iwonę od zarzutu zniesławienia.
O Annie W. w Łaniętach było głośno od kilku lat. Była po rozwodzie, ma kilkunastoletnią córkę. Prowadziła w pobliskich Strzelcach kwiaciarnię. W Łaniętach dekorowała kościół. Ale ksiądz zrezygnował z jej usług. To wtedy kobieta miała zacząć się mścić.
– Oskarżała księdza. Szkalowała go. Miłość przerodziła się w złość – mówią mieszkańcy. Anna W. zaczęła mówić o sprawie publicznie. Przekazała lokalnym dziennikarzom nagraną rozmowę z księdzem podczas kolędy i udzieliła wywiadu.
– Bardzo ciężko zrozumieć, co ona chciała nam przekazać, ponieważ wszystko było bardzo chaotyczne. Była bardzo zdenerwowana, gestykulowała – mówi dziennikarka Anna Augustycznowicz, dziennikarka Kutnowskiego Centrum Informacyjnego. I dodaje. – Miała pretensje do księdza. Zarzucała, że jest przez niego podrywana. Ale do końca nie wiedzieliśmy, o co chodziło tej pani. Pytaliśmy czy jest zazdrosna o panią Iwonę. Ale zaprzeczyła. Powiedziała, że ksiądz się zachowuje niemoralnie.
Sprawa znalazła finał w sądzie. Anna W. posądziła księdza o pomówienia i publiczne znieważenie. Sąd uniewinnił duchownego. Ksiądz nie chciał wypowiadać się przed kamerą.
O to, czy nie należało ingerować i np. przenieść księdza na inną parafię zapytaliśmy kurie łowicką, jednak odmówiono nam komentarza w tej sprawie. – Konieczne będzie poddanie podejrzanej badaniom sądowo-psychiatrycznym. Chcemy ustalić jej stan zdrowia psychicznego i kwestie poczytalności. To będzie miało kluczowe znaczenie dla sposobu zakończenia postępowania – mówi Kopania.
GAZETALUBUSKA.PL