Taka sytuacja może przytrafić się każdemu. Daniel J. miał być specem od remontów, a okazał się oszustem. Rozpoczął prace w kilku mieszkaniach, pobrał od ludzi zaliczki na kilka kilkadziesiąt tysięcy złotych i… zniknął. Mieszkańcy zostali bez pieniędzy, za to z rozgrzebaną robotą.
Katarzyna Jędrzejczak (35 l.) chciała zrobić generalny remont swojego mieszkania w Wołominie. Kontakt do Daniela J. otrzymała od znajomego.
– Przyszedł, obejrzał mieszkanko. Zgodził się wyremontować je w 7 tygodni. Podpisaliśmy umowę – mówi pani Katarzyna. Już na początku zamiast „szefa”, przyszedł jego pracownik. Położył elektrykę, hydraulikę i płytki w łazience – mówi kobieta. Daniel J. pojawiał się tylko po kolejne zaliczki na materiały do remontu i zrobienie mebli (łącznie 33 tys. zł) a po siedmiu tygodniach zniknął zostawiając lokal w ruinie. – Śpię z dziećmi u sąsiadów, bo mieszkanie mam całkowicie rozwalone.
Od września dzieci idą do szkoły, a ja nie mam pieniędzy na nową ekipę, bo wszystko wydałam na fachowca, który okazał się zwykłym oszustem – mówi zrozpaczona Katarzyna Jędrzejczak. Okazuje się, że to niejedyny przypadek. Podobną sytuację miała też pani Karolina Kotowska (32 l.). 23 lipca chciała wyremontować łazienkę i przedpokój. Szukała fachowca w internecie. Odezwał się Daniel J. – Przyszedł, obejrzał łazienkę i powiedział, że zrobi bez problemu. Podpisałam umowę. Skuł ściany, ułożył kilka płytek. Wziął 3 tys. zł zaliczki na materiały i już się nie pokazał – mówi kolejna poszkodowana. Kobiety zgłosiły sprawę na policję. Jedna z nich powiadomiła o tym sms-em Daniela J. Odezwał się! „Jutro jestem z policją po swoje narzędzia! Nie jestem jeleniem by wam wszystko za darmo zrobił” – straszył jedną z oszukanych (pisownia oryginalna).
SE.PL