Jednym wywiadem dla niemieckiego „Bilda” węgierski premier zapędził Angelę Merkel w kozi róg. Dosadne ale trafne porównanie obiega media w Europie, mającej coraz większe kłopoty z nielegalnymi imigrantami, których kilka lat temu zaprosiła właśnie niemiecka kanclerz.
– Gdybym prowadził politykę imigracyjną jak wasza kanclerz ludzie to ludzie wygnaliby mnie z mojego urzędu – powiedział Wiktor Orban a słowa te cytują dzisiaj liczne media, które widzą zagrożenie dla stabilności w Europie niesione przez kolejne fale migracyjne, potęgujące problemy społeczne i zagrażające bezpieczeństwu publicznemu. W wywiadzie powielanym teraz za „Bildem” na portalach informacyjnych i cytowanym w prasie europejskiej Wiktor Orban postawił twardą granicę między kompetencjami władz Niemiec i Węgier.
– Moja praca nie polega na ocenie pracy niemieckiej kanclerz. Zostawiam to Niemcom. Także pani Merkel nigdy mnie nie krytykowała. Ale zawsze otwarcie i uczciwie ogłaszamy, kiedy i jak nasze opinie się rozchodzą. W kwestii migracji pani Merkel nie jest kompetentna do decydowania o tym, kto ma mieszkać na Węgrzech. Nie pozwoliłbym też sobie decydować, kto może mieszkać w Niemczech, a kto nie – uznał premier Orban.
Węgierski przywódca odciął się także od poglądów promowanych w części państw członkowskich Unii Europejskiej o wspólnej odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów nielegalnych imigrantów. Po raz kolejny Orban potwierdził, że polityka imigracyjna jest kompetencją państw członkowskich a pomysły ponawiane od 2015 roku, polegające na zrzuceniu odpowiedzialności za sytuację w Europie na wszystkich kraje UE skończyły się porażką. Pytany o antysemickie elementy w kampanii przeciw George Sorosowi Wiktor Orban zaprzeczył by chodziło w niej o antysemicki wątek. Argumentem w tej kampanii było bowiem jego działanie, w szczególności promowanie imigracji do Europy.
HLAVNE SPRAVY