Niemcy rozważają rezygnację z parasola nuklearnego USA. To się dzieje naprawdę…

Debata na temat przyszłości nuklearnego odstraszania w Europie to największy dylemat dotyczący bezpieczeństwa Niemiec od lat 50. XX wieku – oceniła dziś na łamach brytyjskiego dziennika „Financial Times” Constanze Stelzenmueller.

Niemiecka publicystka i prawniczka przypomina lipcowy artykuł „Czy potrzebujemy bomby?” politologa Christiana Hacke w „Welt am Sonntag” i wskazuje że „wywołał on poruszenie”. W związku z „coraz bardziej ambiwalentnym stosunkiem prezydenta (USA Donalda Trumpa) do NATO debata na temat odstraszania nuklearnego trwa w Berlinie od dwóch lat” – odnotowuje.

Jak zauważa, do dyskusji tej dochodzi „w kraju, który zmaga się z tym, by wydawać 2 proc. swojego PKB na obronę i odczuwa trwałą niechęć do wszystkich spraw nuklearnych”. Niemcy mają ku temu „dobre powody” – kontynuuje Stelzenmueller – i przypomina, że przez lata zimnej wojny państwo to żyło w zagrożeniu w związku z wybuchem wojny nuklearnej oraz zobowiązało się nigdy nie uzyskać broni jądrowej w Układzie o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej z 1968 roku oraz Traktacie „dwa plus cztery” z 1990 roku.

Obecna debata nie dotyczy tego, czy Niemcy powinny uzyskać bombę.

– wskazuje autorka artykułu w „FT”.

W jej ocenie eksperci „szybko potępili” pomysł, który rozważał Hacke w „Welt am Sonntag”.

W przypadku kraju tak wrażliwego w kwestii swojej izolacji w Europie taki krok byłby strategicznym samobójstwem. Żadna partia głównego nurtu nie poprze tego.

– pisze Stelzenmueller.

Jak jednak zastrzega, „to wszystko nie oznacza, że debata nie jest poważna”. Bardziej realną propozycją jest to, by Niemcy przekonały Francję oraz Wielką Brytanię, nuklearne mocarstwa, do „dostarczenia gwarancji bezpieczeństwa nuklearnego dla całej Europy, oferując im współfinansowanie” takiego projektu. Na drodze do tego wciąż stoją „polityczne, technologiczne oraz finansowe” przeszkody – kontynuuje publicystka.

Jak wskazuje, dyskusja o nuklearnym odstraszaniu to w Niemczech „największy dylemat dotyczący bezpieczeństwa od czasu powrotu do Zachodu i wejścia do NATO i UE”.

Rosja i Chiny stają się coraz bardziej agresywne w Europie (…), w UE populiści i zwolennicy autorytaryzmu rzucają wyzwanie liberalnemu, powojennemu konsensusowi, a europejskie państwa nie zgadzają się w kwestii przyszłości europejskiego projektu.

– wylicza.

Elity w USA „stoją solidnie” w obronie amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa dla Europy – dodaje – ale „ich prezydent nie przepuszcza żadnej okazji, by stawać po stronie autokratów oraz okazywać pogardę dla porządku opartego na zasadach”.

Mimo tego „idea, że Europejczycy razem mogliby zastąpić amerykańskie nuklearne odstraszanie, to fantazja”, a „europejska grupa nuklearna w NATO (…) jest daleko” – uważa Stelzenmueller.

Jeśli Niemcy chcą być brane na serio przez USA i by wierzono im w Europie, to przywódcy (niemieccy) powinni być poważni również w kwestii obrony konwencjonalnej i przekonywać sceptyków, że jest to konieczne i pilne.

– konkluduje.

NIEZALEZNA.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.