– Kat, sadysta, nie wiem jak jeszcze można go nazwać. Do dzisiaj jak widzę policjanta to trzęsę się ze strachu – łka Karolina K. (30 l.). Kobieta kilka miesięcy temu padła ofiarą policjanta Grzegorza K. (42 l.), który pobił ją podczas przesłuchania. Na szczęście nie ujdzie mu to na sucho! Wczoraj zasiadł na ławie oskarżonych.
Była niedziela 24 września 2017 roku. Pani Karolina z córką Wiktorią (7 l.) była u partnera w Wołowie (Dolnośląskie). Jak przyznaje, popełniła błąd, że w obecności córki wypiła kilka piw. I to prawdopodobnie było przyczyną interwenci policji.
– Gdy wychodziliśmy na dworzec, żeby wracać do Wrocławia, nagle podjechał policyjny radiowóz. Do dzisiaj nie rozumiem dlaczego zapakowali mnie do niego – opowiada Faktowi kobieta i dodaje: – Gdy mój partner Tomek protestował policjant uderzył go w twarz.
Kobieta nie miała jednak pojęcia, że prawdziwe piekło zacznie się kilka minut później w pokoju przesłuchań komendy. Grzegorz K. nie był łagodny. Najpierw szarpał i wyzywał przestraszoną kobietę. Ta nie była mu dłużna. – Trochę go wyzywałam, ale to ze strachu – mówi. W końcu agresywny policjant zamienił się w damskiego boksera. Potężnym ciosem znokautował kobietę. Uderzenie było tak silne, że pod zatrzymaną rozpadło się krzesło.
Kilka godzin później panią Karolinę wypuszczono z komendy. Wróciła do rodziny, ale bała się opowiedzieć co przeżyła na przesłuchaniu. Sprawa wyszła jednak na jaw! Dzień po przesłuchaniu, przełożeni Grzegorza K. zachodzili w głowę, jak doszło do złamania się krzesła.
Po przejrzeniu nagrań z monitoringu wszystko stało się jasne. Sprawą zajęło się policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych oraz prokurator. Wczoraj, podczas pierwszej rozprawy policjant nie przyznał się do winy. Grożą mu 3 lata więzienia.
Grzegorz K. jest na emeryturze. Teraz dorabia sobie jako zawodowy kierowca. Przed sądem w Wołowie odpowiada także za niedopełnienie obowiązków. Ryszard S., którego miał pilnować, uciekł z wołowskiej komendy przez okno.
Sprawę bada sąd rejonowy w Wołowie
FAKT.PL