SZOK! Ratownik usypiał młode dziewczyny, potem robił im obrzydliwe rzeczy. Szczegóły PRZERAŻAJĄ

Ratownik usypiał młode dziewczyny

Wykorzystywał zaufanie dziewcząt i młodych kobiet, które szkolił w ratowaniu ludzi! Radosław M. (43 l.), ratownik medyczny, prowadzący kursy ratownictwa podstępnie pod pozorem ćwiczeń z zastrzyków podawał uczennicom środki odurzające, a później wykorzystywał seksualnie! Pokrzywdzonych jest co najmniej siedem.

Radosław M. ma pod Łodzią firmę transportu medycznego. Szkoli też młodzież z pierwszej pomocy. Niestety pod pozorem nauki dopuszczał się ohydnych praktyk. Zaczął już wiele lat temu jako instruktor harcerski. Miał szkolić harcerki w ratownictwie. Tymczasem mówi się, że wybierał jako pozorantki te najładniejsze i pozwalał sobie na znacznie więcej niż wypadałoby instruktorowi: ćwiczenia sam na sam, opatrywanie symulowanych ran w okolicach miejsc intymnych.

Za te praktyki został skazany przez sąd w Łasku. Udało mu się zatrudnić w łódzkim pogotowiu, ale po 14 miesiącach nie przedłużono z nim kontraktu.

Po odejściu z pogotowia Radosław M. założył firmę organizującą transport medyczny. Prowadził też szkolenia z pierwszej pomocy i wynajmował się do zabezpieczania imprez masowych. W środowisku mówiono, że nie wiodło mu się dobrze. – Wśród ratowników rozeszło się, żeby u Radka nie brać dyżurów, bo nie płaci – mówi nasz informator. To zmusiło go z braku kadry do zatrudniania studentów i młodych ludzi po kursach ratowniczych. Staż miał proponować na szkoleniach. Wybierał atrakcyjne, młode kobiety.

Szkolenia prowadził wciąż w jednej z łódzkich szkół średnich. I tu właśnie na zajęciach zagalopował się w swoich ohydnych praktykach. Dyrektor szkoły złożyła doniesienie do prokuratury. Wynikało z niego, że prowadzący zajęcia Radosław M. może seksualnie wykorzystywać uczennice. Śledczy natychmiast zadziałali. – Przeprowadzono przeszukanie, zabezpieczono telefony komórkowe i komputery, które poddano oględzinom. Ujawniono między innymi fotografie wskazujące na dwukrotne seksualne wykorzystanie jednej z dziewcząt. Poprzedzone było podaniem jej środka odurzającego – informuje prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.

To bynajmniej nie jedno przestępstwo, które ma na sumieniu Radosław M. Zarzucono mu także bezprawne pozbawienie wolności siedmiu młodych kobiet. Zarzuty jakie usłyszał dotyczą okresu od drugiego półrocza 2017 roku do czerwca 2018. – Podejrzany prawdopodobnie podawał dożylnie środki odurzające siedmiu innym młodym kobietom, które następnie bezprawnie pozbawiał wolności, przetrzymując je w miejscu prowadzenia działalności lub zamieszkania – mówi Krzysztof Kopania. Nieoficjalnie mówi się, że lek, który im podawał działa silnie uspokajająco, przeciwlękowo i nasennie. Rozluźnia mięśnie, ale nie zwiotcza, powoduje niepamięć.

Do czego jeszcze posunąłby się Radosław M.? Na szczęście jest już za kratami, bo sąd aresztował go na trzy miesiące. Prokurator mówi: – To dopiero początek śledztwa. Niewykluczone, że poszkodowanych jest więcej. Prosimy kobiety, które miały kontakt z podejrzanym, o zgłaszanie się do prokuratury.

Fakt dotarł do młodej kobiety, która także została odurzona przez Radosława M. Jest gotowa powiedzieć to, co ją spotkało, przed obliczem prokuratora. Reporterom Faktu opowiedziała swoją historię: – Pana Radosława poznałam cztery lata temu, kiedy poszłam do szkoły z profilem ratownictwo medyczne. Wykładał u nas trzy przedmioty. Z początku nie było żadnych problemów. Szkolił nas do zawodów. Był dobrym wykładowcą, trzeba przyznać, że miał wiedzę i potrafił ją przekazać – opowiada 21-letnia pani Alicja (imię zmienione).

– Niestety w drugim roku zdarzył się pewien incydent. Mieliśmy szkolenie z iniekcji. Nie byliśmy jeszcze pełnoletni, więc zgodę na nie musieli podpisać rodzice. I rzeczywiście robiłyśmy te zastrzyki: dożylnie, domięśniowo. To były zajęcia w parach. Na koniec dostałyśmy strzykawkę, w której miała być sól fizjologiczna. Nasz wykładowca zaproponował takie przepłukanie żył. Wstrzyknęłyśmy sobie płyn nawzajem z koleżanką i… ocknęłam się między krzesełkiem a stolikiem, na którym leżały igły. Zobaczyłam, że moja koleżanka leży u niego na kanapie. Ja nie miałam świadomości około półtorej godziny. Co się stało w tym czasie? Mnie pewnie nic, ale co on robił tak w ogóle w tym czasie, nie wiem.

Opowiedziała o tym w domu. – Najpierw nie chciałam, by cokolwiek zgłaszać, bo bałam się problemów. W końcu przede mną były jeszcze zajęcia z nim. Moja rodzina powiedziała o tym dyrekcji szkoły, ale on jakoś się wybronił, obiecał, że nic takiego nie będzie już miało miejsca. To było bardzo nieciekawe zdarzenie. Ja przecież nie miałam zupełnie kontroli nad tym, co się ze mną działo – mówi kobieta.

Dlaczego to zrobił? – Mogę tylko przypuszczać, że mnie chciał uśpić, a chodziło mu bardziej o dziewczynę, która była ze mną w parze. Bardzo ładna, było widać, że ją sobie upodobał. Co było dalej? Nie wiem, ale kolejna para po nas już na tę iniekcję nie poszła. Potem nabrałam już podejrzeń co do pana Radosława. On okazał się też niepoważnym człowiekiem. Nie przychodził na zajęcia albo się spóźniał, na praktykach zdarzało się, że na zabezpieczenie np. jakiejś imprezy przyjeżdżał półtorej godziny później niż się umawiał, z jakimiś dziewczynami. Nie podobało mi się jego podejście. Znam parę osób, które u niego pracowały. Był niesłowny, nie płacił. Myślę, że moja sprawa została zbagatelizowana przed laty. Szkoda, że musiało się znów coś stać, żeby ten człowiek odpowiedział za to, co robił. Myślę jednak, że dobrze, że to już wyszło na jaw i że trafił za kratki.

FAKT.PL

Więcej postów