Co kraj, to obyczaj. Jedni po kilku głębszych widzą białe myszki, inni różowe słonie, natomiast mieszkający w Polsce Tanzańczyk Oscar M. (34 .) zobaczył… antylopę, przez którą robił auto na drzewie.
Kilka dni temu na komendę policji w Lubartowie (woj. lubelskie) zadzwonił mężczyzna, informując, że pod Michowem w przydrożnym rowie wylądowało bmw. – Jego kierowca wziął z auta alkohol i ruszył przed siebie – relacjonował. Jako że kierowcą był pochodzący z Tanzanii Oscar M., skierowani na miejsce policjanci szybko go rozpoznali. On na ich widok schronił się w domu znajomej. Przepytywany przyznał się, że to on jechał bmw, choć nie ma do tego uprawnień. – Jak oświadczył funkcjonariuszom, rozbił auto, gdyż przed pojazd wbiegła mu. antylopa. Chcąc uniknąć zderzenia, wykonał gwałtowny manewr, zjeżdżając do przydrożnego rowu, a następnie uderzając w drzewo – relacjonuje sierż. szt. Ewelina Skorupska.
Badanie alkomatem, które wykazało prawie 2 promile, wyjaśniło, skąd na Lubelszczyźnie wzięła się antylopa. Oscar M. stanie przed sądem i nie będzie to jego pierwszy kontakt z polską Temidą. Cztery lata temu Afrykanin został oskarżony o gwałt, jakiego miał dopuścić się podczas imprezy towarzyskiej.
SE.PL
deportować tam gdzie antylopy,