Węgry nie zmienią swojego stanowiska odnośnie do ukraińskiej reformy edukacji bez uzyskania prawnych gwarancji – zapowiedział w poniedziałek minister spraw zagranicznych tego kraju Péter Szijjártó podczas konferencji prasowej w Budapeszcie.
– Jeżeli Węgry zrezygnowałyby z okazji złożenia weta na forum międzynarodowych organizacji, wówczas zarzuciłyby jedyny instrument mogący zabezpieczyć zakarpackich Węgrów i zmusić Ukrainę do podporządkowania się międzynarodowym regulacjom – tłumaczył.
– NATO planuje 14-15 lutego zorganizować spotkanie ministrów obrony narodowej państw NATO i Ukrainy, któremu organizacji Węgry się sprzeciwiły i jak poinformował kraje członkowskie Sekretarz Generalny NATO, to spotkanie nie dojdzie do skutku – oświadczył Szijjártó, dodając, iż wprawdzie usiłowano w tej sprawie wywierać na Węgry presję, aby nie skorzystały z przysługującego im prawa weta, jednakże bezskutecznie, ponieważ – jak podkreślał – „obowiązkiem polityki zagranicznej Węgier jest ochrona Węgrów, nie ważne, gdzie żyjących”.
– W polityce międzynarodowej wszystko zależy od wszystkiego i z tego to powodu Węgry nie przyjęły argumentu, że kwestia mniejszości nie powinna być łączona z prawem weta w obrębie międzynarodowej organizacji – kontynuował szef węgierskiej dyplomacji.
W jego ocenie to nie jest sprawa bilateralna, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż Ukraina działa wbrew międzynarodowym zobowiązaniom, łamiąc prawo i fundamentalne międzynarodowe zasady.
– Każdy kraj, który działa w bliskiej współpracy z NATO podejmuje i wdraża roczny program, a w ramach tego porozumienia Ukraina zobowiązała się przestrzegać praw mniejszości. Jeżeli Ukraina traktuje poważnie zacieśnianie relacji z NATO i Unią Europejską, musi wypełniać ich oczekiwania – wskazywał, zauważając, iż to nie Węgry powinny poczuć się zobowiązane do zmiany polityki, ale strona odpowiedzialna za obecny stan rzeczy, a mianowicie Ukraina.
– Dla Węgier wniesienie weta w stosunku do Ukrainy musi być zgodne z oczekiwaniami Komisji Weneckiej i Unii Europejskiej, a powstrzymuje od implementacji akt [reformę oświaty – przyp. red.] do czasu aż dojdzie porozumienia z mniejszościami narodowymi w każdym szczególe legislacji, w tym również z węgierską mniejszością narodową na Ukrainie – stwierdził.
– Jeżeli ukraiński rząd wydaje dekret, zgodnie z którym zawiesi implementację aktu do czasu konsultacji, będzie on stanowił dobrą podstawę do negocjacji w odniesieniu do odnalezienia zadowalającego wyjścia z sytuacji – zaznaczył.
Minister Spraw Zagranicznych Węgier uwrażliwiał przy tym na trwającą „wojnę informacyjną”, polegającą na podejmowaniu prób publikacji fałszywych komunikatów prasowych, stwierdzających rzekome osiągnięcie porozumienia i normalizację relacji. Rząd Węgier nie zamierza się jednak dać nabrać, jako że – co podkreślał szef węgierskiej dyplomacji – „zapewnienia strony ukraińskiej, że zamierza przedłużyć załącznikiem do ustawy implementację aktu są nic nie warte, ponieważ dokładnie w tym samym czasie Ukraiński Akt Edukacyjny ostatecznie wejdzie w życie”.
Jakże różne jest to stanowisko od oficjalnego stanowiska polskiego MSZ. Polska dyplomacja, w przeciwieństwie do węgierskiej, wierzy w zapewnienia strony ukraińskiej. O ile zatem Węgrzy w sposób zdecydowany sprzeciwili się wprowadzanym na Ukrainie praktykom edukacyjnym, to w tym sprzeciwie pozostali osamotnieni, ponieważ Polska protestować w tej sprawie najwyraźniej nadal nie zamierza.
Jak poinformował we wrześniu 2017 roku w specjalnie wydanym oświadczeniu resort spraw zagranicznych proces zmian ustawy o edukacji na Ukrainie był stronie polskiej znany od początku. Sprawa ta miała być m.in. poruszana podczas posiedzenia Komisji konsultacyjnej do spraw szkolnictwa mniejszości narodowych w kwietniu 2017 oraz spotkań Ambasadora RP z przedstawicielami Ministerstwa Oświaty i Nauki Ukrainy.
„Strona ukraińska podkreślała konsekwentnie, że celem ustawy przyjętej ostatecznie 5 września nie jest rugowanie języków mniejszości narodowych” przekonywało Biuro Rzecznika resortu, które najwyraźniej za nic miało treść przyjętej u naszych wschodnich sąsiadów legislacji.
Co więcej twierdziło wbrew faktom, że „ustawa gwarantuje osobom należącym do grup etnicznych i mniejszości narodowych prawo do nauki w języku narodowym obok nauczania w języku ukraińskim w zakładach przedszkolnych i ogólnej oświaty (tj. szkoła podstawowa i szkoła średnia). „Jednocześnie zapis ten zawiera gwarancję dotyczącą prawa uczenia języka narodowego w państwowych i samorządowych zakładach nauki lub przez narodowe stowarzyszenia kulturalno-oświatowej” zapewniano Polaków.
Polskie MSZ deklarowało wówczas, iż będzie uważnie obserwować proces wdrożenia ustawy w życie i podejmie wszelkie niezbędne działania, by zapewnić Polakom na Ukrainie dostęp do nauki w języku polskim. „Jesteśmy przekonani, że strona ukraińska dotrzyma zobowiązania do konsultowania z nami ew. regulacji dotyczących używania języków mniejszości narodowych” zaznaczono w komunikacie nadesłanym na adres redakcji portalu Prawy.pl. Warto zaznaczyć, że od chwili objęcia przez Jacka Czaputowicza teki Ministra Spraw Zagranicznych nie było żadnego sygnału o zmianie polityki w tym obszarze.
ANNA WIEJAK, PRAWY.PL
ŹRÓDŁO: KORMANY.HU
Nasza dyplomacja „chodzi na amerykańskim pasku”, daleko jej do węgierskiej.