Wypisali 1,5-roczną Nelę ze szpitala. Nagle zaczęło siędziać źle. Wtedy matka zauważyła coś strasznego

Wypisali 1,5-roczną Nelę zeszpitala. Nagle zaczęło siędziać źle. Wtedy matka zauważyła coś strasznego

Nela przyszła na świat w 39. tygodniu z zespołem wad wrodzonych. Nie chodzi, niedowidzi i niedosłyszy. Od dziewiątej doby życia oddycha przez rurkę tracheotomijną.

– 23 grudnia Nela zaczęła się robić taka szara i przelewać przez ręce – opowiada pani Olga Guz (27 l.), mama Neli. – Zawiozłam ją do szpitala dziecięcego na ulicy Niekłańskiej w Warszawie. Tam okazało się, że ma zapalenie płuc i sepsę. Trafiła na OIOM, gdzie lekarze rozpoczęli leczenie. 5 stycznia mogłam zabrać córkę do domu. Na wypisie nie było żadnych przeciwwskazań – mówi pani Olga.

W domu dziewczynka zjadła, pobawiła się i poszła spać. Nagle zrobiła się czerwona, mokra, wymiotowała. – Nela wróciła do szpitala na oddział pediatrii. 6 stycznia zrobiono jej prześwietlenie płuc, które wykazało ciało obce w prawym płucu – opowiada mama Neli.

Pani Olga poprosiła o płytkę ze zdjęciami rentgenowskimi zrobionymi podczas wcześniejszego pobytu w szpitalu. Ze zdziwieniem na zdjęciach z 23 grudnia zobaczyła jakiś dziwny kształt w płucach córki. Tymczasem w opisie rentgena płuc nie było słowa o obcym ciele.

– Rzecznik szpitala wmawia mi, że zostałam poinformowana ustnie o tym fakcie. Nic takiego nie miało miejsca. Przecież dziecka z igłą w płucach nigdy nie zabrałabym do domu – komentuje mama Neli. – Dlaczego wypisali ją, wiedząc, że ma coś w płucach? – pyta.

Nie wiadomo, skąd igła znalazła się w płucach. Szpital twierdzi, że może to być wina matki. Jego rzecznik nie chciał dla Faktu skomentować tej sprawy. Mama Neli złożyła skargę na szpital u Rzecznika Praw Pacjenta oraz w prokuraturze. 1 lutego dziewczynka trafiła do Szpitala Dziecięcego na ul. Żwirki i Wigury. Tam lekarze podejmą próbę wyciągnięcia igły.

FAKT.PL

Więcej postów