Według raporty przygotowanego przez rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, Rosja nie obawia się ataku bronią jądrową. Tworzy jednak scenariusze obrony na wypadek wojny konwencjonalnej, w tym wykorzystania broni precyzyjnej.
W dokumencie wskazano ewentualne rodzaje broni, jakie mogą zostać użyte przez przeciwnika w razie konfliktu. Uznano, że w razie wojny, przeciwnik Rosji użyje przeciwko niej broni precyzyjnej, zdolnej do rażenia konkretnych celów z bardzo dużej odległości. Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych uważa, że w pierwszej kolejności zostaną zaatakowane budynki rządowe, a także punkty dowodzenia i centra teleinformatyczne. W następnej kolejności celem ataków staną się węzły komunikacyjne, elektrownie i systemy dostarczania wody.
Jednocześnie rosyjskie ministerstwo uważa, że użycie przeciwko Rosji broni masowego rażenia, w tym broni jądrowej, jest mało prawdopodobne. Rosyjscy specjaliści uważają ponadto, że dla ludności cywilnej najbardziej niebezpieczna może być nie broń jądrowa, lecz czynniki wtórne katastrof przemysłowych, po atakach przy użyciu broni precyzyjnej na obiekty infrastruktury krytycznej. Wymieniono tu przede wszystkim skażenia chemiczne i radioaktywne, a także pożary oraz powodzie.
Generalnie, Rosjanie bardzo obawiają się wybuchu wojny. Widać to w rosyjskich badaniach opinii publicznej, w których obawa ta zajmuje najczęściej jedno z najwyższych miejsc. Jednocześnie, Rosjanie są zdania, że to nie ich kraj sprowokuje ewentualny konflikt zbrojny, lecz NATO. Rosyjskie media regularnie informują o manewrach wojskowych, a także inwestycjach w dozbrajanie armii. Ankietowani w badaniach obywatele Rosji uważają zarazem, że ich kraj jest nastawiony pokojowo.
Innego zdania są zachodni analitycy wojskowi, którzy coraz częściej ostrzegają przed rosnącym w Rosji kultem oręża i potęgi armii. Często pojawiają się też z ich strony twierdzenia, iż Rosja nie raz w historii udowodniła, że jest zdolna do wywołania konfliktu zbrojnego.
Jak informowaliśmy niedawno, według raportu przygotowanego przez amerykańskich ekspertów z ośrodka Rand Corporation, pomimo wysiłków NATO mających na celu wzmocnienie wschodniej flanki, przewaga Rosji jest wciąż bardzo duża. Oceniono, że w przypadku niespodziewanego ataku Rosji, NATO zmobilizowałoby w pierwszych tygodniach niecałe 32 tys. żołnierzy, a Rosja mogłaby wysłać 78 tys. żołnierzy.
INTERIA.PL / KRESY.PL