Przybysze drugiej kategorii? Wielka Brytania chce segregować obywateli UE

Wielka Brytania chce podzielić obywateli Unii Europejskiej na dwie kategorie. Ci, którzy zamieszkali w Wielkiej Brytanii przed brexitem zachowają swoje prawa. Pozostali zmierzą się z wieloma obostrzeniami i to już w okresie przejściowym po wyjściu kraju ze wspólnoty. Rząd Theresy May może mieć tylko jeden problem – UE nie chce o tym słyszeć.

Premier May sprzeciwia się stanowisku, że zmiany dla obcokrajowców powinny być jedynie kosmetyczne. Nowi imigranci z Unii Europejskiej musieliby starać się o pozwolenia na pracę, rejestrować się po przybyciu na Wyspy, a świadczenia socjalne byłyby dla nich o wiele mniejsze. Obostrzenia nie dotyczyłyby tych unijnych obywateli, którzy zamieszkali w Wielkiej Brytanii przed brexitem. „Istnieje różnica między tymi, którzy przyjechali do nas przed wyjściem [z Unii – przyp. red.], a tymi, którzy przyjeżdżają, gdy już wiemy, że Zjednoczone Królestwo opuszcza UE” – powiedziała Theresa May podczas trzydniowej wizyty w Chinach.

„The Guardian” wskazuje, że staje to w kontrze do opinii Philipa Hammonda, który w rządzie jest Kanclerzem Skarbu. Według niego Londyn powinien dążyć jedynie do „bardzo skromnych” zmian. Odmienne zdanie słychać też ze strony samej Unii. W okresie przejściowym chce od Wielkiej Brytanii UE chce gwarancji utrzymania „czterech swobód” zawierających m.in. nieograniczony przepływ osób,a także konieczność przestrzegania orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i wdrażania nowych unijnych przepisów oraz zachowanie unii celnej. Bruksela twierdzi, że wcześniej wszystko uzgodniła z brytyjskim rządem. – Prawa obywatelskie w okresie przejściowym nie podlegają negocjacjom. Nie będziemy akceptować tego, że powstaną dwa zestawy praw dla obywateli UE – powiedział „Guardianowi” Guy Verhofstadt, koordynator ds. brexitu z ramienia Parlamentu Europejskiego.

Opinia Theresy May spotkała się też z krytyką wśród organizacji pozarządowych i polityków opozycji. Nicolas Hatton ze stowarzyszenia „The 3 Million” walczącego o utrzymanie praw dla obywateli Unii stwierdził, że „nie ma sposobu na dokonanie rozróżnienia między grupami [przybyłych do Wielkiej Brytanii przed i w trakcie brexitu – przyp. red.], co może prowadzić do powszechnej dyskryminacji obywateli UE”. Peter Kyle, członek Partii Pracy zauważył, że „dla tysięcy brytyjskich firm rekrutujących pracowników z całej UE, najnowsze komentarze premier tylko zwiększą niepewność, jaką stwarza Brexit”. Negatywne skutki Brexitu dotkną też samą Wielką Brytanię – pozycja Londynu jako globalnego centrum finansowego może znacząco osłabnąć.

Brytyjski rząd podpiera swoje stanowisko w sprawie brexitu wolą Brytyjczyków wyrażoną w referendum. – Wykonujemy zadanie, o którego realizację Brytyjczycy poprosili rząd – stwierdziła Theresa May. W głosowaniu z 2016 roku wzięło udział 72,2 proc. uprawnionych. Wśród nich 51,89 proc. zagłosowało za tym, by opuścić Unię Europejską.

NEWSWEEK.PL

Więcej postów