Święty Mikołaj przychodzi raz w roku. Beata Szydło jako szefowa rządu przebiła słynnego biskupa i to z nawiązką ! Dlaczego? Chodzi o zarobki wiceministrów w jej rządzie, które dzięki jej pomysłom są nawet o jedną trzecią wyższe niż się sądzi. Spośród urzędów, które odpowiedziały na nasze pytania najlepiej zarabiają zastępcy ministrów z resortu finansów, środowiska i ministerstwa rodziny.
– Zarobki są tak niskie, że nikt nie chce przyjść – tak w 2015 r. minister Henryk Kowalczyk narzekał na problemy w skompletowaniu wiceministrów. Po dwóch latach okazało się, że rząd pobił rekord wszech czasów – miał aż stu sekretarzy i podsekretarzy stanu! Pewnie dlatego, że premier Szydło stworzyła prawdziwy system dodatków do ich pensji.
Kowalczyk żalił się, że za 7000 zł brutto nikt nie chce pracować dla rządu. Obecna komisarz unijna, a niegdyś wicepremier Elżbieta Bieńkowska była bardziej dosadna mówiąc, że za tyle pracuje tylko „idiota albo złodziej”. Jak ustaliliśmy, za pracę wiceministrowie dostają po cichu nawet po 30 procent więcej! Premie – jak przyznają resorty – były przyznawane decyzją samej premier.
Nie wszystkie ministerstwa – poproszone kilka tygodni temu o ujawnienie danych – odpowiedziały. Z tych, które udzieliły nam odpowiedzi, najwięcej na dodatkowe gratyfikacje dla wiceministrów wydał resort finansów (ćwierć miliona złotych), niewiele mniej środowiska oraz resort rodziny. Czy premier Mateusz Morawiecki (49 l.) również będzie hojny? I kiedy rząd wróci do racjonalnego pomysłu podniesienia pensji podsekretarzom stanu? Przypomnijmy, że rząd premier Szydło miał taki projekt nawet gotowy! Tyle że zanim go złożył, rozbudowano go o podwyżki dla całej władzy. Pomysł natychmiast dorobił się nazwy Koryto+ i pod presją opozycji i mediów został zablokowany przez władze partii. Premier Szydło faktyczne podwyżki wstydliwie ukrywała jako premie. To na pewno łatwiejsze niż przyznać przed wyborcami, że trzeba im zapłacić więcej. Ale czy uczciwe?
FAKT.PL