Od początku rządów PiS policją wstrząsają afery związane z donosami na niewygodnych funkcjonariuszy. Dotąd nie przełożyły się one na konkretne zarzuty, ale samo ich ujawnianie złamało już niejedną karierę. Ostatnio – komendanta stołecznego policji mł. insp. Andrzeja Krajewskiego, oskarżanego m.in. o molestowanie seksualne. Tyle że co najmniej kilka z tych donosów zostało sfałszowanych!
Październik. Insp. Rafał Kubicki po siedmiu miesiącach sprawowania funkcji komendanta stołecznego policji składa rezygnację. Ponoć chce poświęcić się pracy naukowej. Murowanym następcą jest mł. insp. Andrzej Krajewski, co ogłasza sam szef MSWiA Mariusz Błaszczak (48 l.). Mija miesiąc. Krajewski niespodziewanie zostaje poproszony o rezygnację. Powód? Zarzuty o mobbing i molestowanie.
Fałszywe donosy
Poniedziałek, 4 grudnia. Do Prokuratury Krajowej w Warszawie trafiają dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Autorką jednego z nich jest podinsp. Jagoda K., a drugiego – nadkom. Karolina C. (dane policjantek zmieniono). Obie są funkcjonariuszkami tajnego wydziału Komendy Stołecznej Policji. Informują w zawiadomieniu, że w siedzibie Biura Spraw Wewnętrznych KGP (to taka policja w policji) zostały zapoznane z… ich własnymi pisemnymi doniesieniami na insp. Krajewskiego. Zarzuty?
Pierwsza „w swoim” donosie opisuje rzekomą defraudację pieniędzy z funduszu operacyjnego. W donosie Karoliny C. pojawia się jeszcze zarzut molestowania seksualnego. Oficerowie BSW pokazali funkcjonariuszkom, że pisma są podpisane ich nazwiskami. Jednak gdy je zobaczyły, stwierdziły, że żadnych donosów nigdy nie pisały!
Kto miałby je sfałszować i po co? Funkcjonariusze BSW jakoś nie palą się, by to wyjaśnić. Jagoda K. w piśmie do prokuratury jasno wskazuje motywy. „Wiadomym mi jest, że powyższe doniesienie w sposób istotny przyczyniło się do odwołania fałszywie pomówionego Andrzeja Krajewskiego z zajmowanego stanowiska Komendanta Stołecznego Policji”.
Kto stoi za spiskiem?
Sfałszowane donosy to nie jedyne „dowody” przeciwko Krajewskiemu. Z oskarżeniem o molestowanie wystąpiła także funkcjonariuszka Katarzyna B., która w kwietniu przeszła z Centralnego Biura Śledczego Policji do Komendy Stołecznej Policji. W rozmowie z Faktem stwierdziła, że była od kwietnia ( wtedy Krajewski był zastępcą szefa KSP) molestowana, nie chciała jednak wyjaśnić, dlaczego poinformowała o tym fakcie BSW dopiero w październiku!
Nasi informatorzy są pewni, że gdyby tylko jej donos świadczył przeciw Krajewskiemu, możliwe że nie udałoby się go utrącić ze stołka komendanta. Komu na tym zależało? „Jako sprawców (…) podejrzewam działającą w szeregach Policji zorganizowaną grupę przestępczą, której celem jest zakłócenie i uniemożliwienie prawidłowego funkcjonowania organu państwowego jakim jest Policja” – czytamy w zawiadomieniu Karoliny C. do prokuratury. Jak do pojawiających się zarzutów odnosi się sam Krajewski? – Nie mam sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. W każdej chwili jestem do dyspozycji prokuratury i służb kontrolnych policji – mówi Faktowi. – Tyle że do tej pory nikt się w tej sprawie do mnie nie zgłosił – podkreśla.
FAKT.PL