Tego przestępczego nowotworu już się nie powstrzyma.
Muzułmańskie klany mafijne całkowicie zdominowały niemiecką stolicę – alarmuje Berliner Zeitung powołując się na stołeczną Policję Kryminalną. Według niej, te wielkie islamskie rodziny liczą od 50 do 500 osób każda obecnie mają łącznie co najmniej 9 tys. członków. To już mała armia.
Wielu z nich posługuje się fałszywymi tożsamościami lub kilkoma nazwiskami. Kryją się nawzajem i solidarnie wspierają. Policja jest bezsilna nie jest w stanie ich inwigilować, natomiast oni inwigilują ją skutecznie korzystając z masowego przyjmowania muzułmanów do policji.
Ich prawdziwą siłę widać przy okazji różnych wspólnych uroczystości. Na przykład w czasie ubiegłorocznego pogrzebu dwóch muzułmańskich braci, którzy zginęli w wypadku pod Hanowerem, na pogrzeb do Berlina przybyło ponad 3 tys. ich krewnych i znajomych. Całkowicie sparaliżowali ruch na magistrali Columbiadamm.
Rezydują głównie w zachodniej i środkowej części miasta, w dzielnicach Moabit, Neukölln, Tempelhof i Wedding. Skutecznie rozszerzają za to swoje wpływy na inne regiony Niemiec Dolną Saksonię, Szlezwik-Holsztyn i okolice Bremy.
Najgroźniejszych jest 13 rodzin z Turcji, Libanu i Syrii. Zajmują się głównie przemytem narkotyków, imigrantów, broni, ściąganiem haraczy, zgarnianiem dochodów z prostytucji, a ostatnio także kombinacjami na dużą skalę na rynku nieruchomości.
Ale nie stronią też od kradzieży, włamań i napadów. Ich najnowsze wyczyny to spektakularne włamanie do luksusowego domu towarowego KaDeWe, kradzież złota z Muzeum Bodego, napad na uczestników turnieju pokerowego.
Są precyzyjnie zorganizowani w silnie zhierarchizowanej rodzinnej strukturze wrogiej wobec instytucji państwa niemieckiego i policji. Faktycznie tworzą równoległe muzułmańskie społeczeństwo oparte na własnych prawach.
Między sobą nie walczą. Wszystkie konflikty rodziny rozwiązują powołując w tym celu specjalnych pięciu sędziów pokoju obdarzonych największym autorytetem w środowisku lokalnych muzułmanów.
To już jest przestępcza subkultura w drugim pokoleniu – ocenia prof. Mathias Rohe, który na zlecenie Senatu Berlina opracował ekspertyzę na temat struktur klanowych w mieście. Ci na zdjęciu powyżej to tylko aktorzy serialu 4 Blocks. Tak o islamskich klanach w Niemczech kręcone są już seriale! Stają się bohaterami pop-kultury.
Najważniejsze jest dla nich szybkie zarabianie. Eksperci są przekonani, że w ostatnich latach muzułmańskie rodziny w Berlinie zgromadziły nielegalnie dziesiątki milionów euro. Mają też własne metody prania tych brudnych pieniędzy.
Ostatnio robią wielkie interesy na rynku nieruchomości dla nowo przybywających imigrantów, w który władze Niemiec pompują wielkie pieniądze. Rodziny nawiązują kontakty z developerami z Holandii, Danii i Szwecji.
Zasada jest prosta: my ściągamy masowo kolejnych biednych uchodźców i zapewniamy ochronę, a wy dostajecie państwowe kontrakty na budowę dla nich mieszkań. Zyskiem się dzielimy. Nie jest tajemnicą, że to właśnie biznes budowlany w Europie i USA najbardziej aktywnie wspiera napływ imigrantów.
Drugi sposób to masowe wynajmowanie przez muzułmańskie klany mieszkań w Berlinie, a następnie wciskanie do nich jak największej liczby nielegalnych imigrantów za słony czynsz. W 3-pokojowych mieszkankach przebywa często ponad 10 osób z dziećmi, płacąc często po 3 tys. euro za pokój.
A lewackie władze Berlina są tym zachwycone bo nie muszą same troszczyć się o zakwaterowanie tłumów czekających na przyznanie azylu. Dlatego policja i służby socjalne zamykają oczy na bezprawie, gwałty, pedofilię oraz dramatyczne warunki higieniczne i zdrowotne w tych muzułmańskich hotelach.
Pozostaje już tylko czekać kiedy muzułmańskie rodziny jawnie sięgną po władzę polityczną w Berlinie, a potem w całych Niemczech. Zapewne nastąpi to niebawem.
REPORTERS.PL