Musiała godzić się na gwałty w zamian za chleb. PRZERAŻAJĄCA historia

Koszmar tej kobiety trwał latami. Przez cały ten czas była bestialsko traktowana przez własnego męża. Bicie i gwałty były na porządku dziennym. Nikt nie chciał uwierzyć pani Ewie w to, co przechodzi. Dopiero zeznania dzieci pogrążyły Mirosława M., którego nazwano „polskim Fritzlem”.

Pani Ewa pobrała się z Mirosławem M. w 2005 roku. Wówczas nic nie wskazywało na chore zapędy jej wybranka. Pierwsze pobicie miejsce miało tydzień po ślubie. Kobieta chciała tylko jechać do matki. Nie spodobało się to jej mężowi. Kolejny raz pobił ją dotkliwe podczas ciąży. Przemoc później była już na porządku dziennym. Kiedy zaszła w ciążę drugi raz, pobił ją tak, że odeszła do rodziny i nie chciała wracać. Uległa po błaganiach M. i zapewnieniach, że się zmieni. Twierdziła, że wciąż kocha brutalnego męża.

Już w rok po urodzeniu drugiej córki, M. nagle znów zmienił swoje podejście do żony. Zabronił jej jeść. Pani Ewa miała robić jedzenie dla niego i córek i wychodzić z kuchni. Nauczył dzieci szpiegować własną matkę i bić ją kijem, gdy będzie podjadać. Wkrótce pozwalał kobiecie jeść, ale z podłogi z zawiązanymi za plecami rękoma. W końcu w 2008 roku kobieta ląduje w piwnicy. Wypuszcza ją tylko, gdy przyjdą goście. Pani Ewa nikomu nic nie mówi, boi się gniewu męża. Ten wkrótce wpadł na jeszcze bardziej bestialski pomysł.

Żonę karmił tylko chlebem ze spermą i wodą, ale nie za darmo. Kobieta, która była gwałcona przez niego codziennie, musiała oddawać się jego kolegom, od których Mirosław M. brał po 20 złotych na alkohol. Dopiero zimą 2010 roku kobiecie pod pretekstem wezwania do urzędu udaje się uciec. Jej męża zatrzymuje policja, ale wypuszcza po kilku godzinach przesłuchania. Nikt nie wierzy też dzieciom kobiety. Pani Ewa nie wraca już do kata, a ten pozostaje wciąż na wolności.

W sprawie przez kilka lat prowadzono śledztwo. Sąsiedzi potwierdzali, że niczego niepokojącego nie widzieli, a Mirosław M. miał być dobrym mężem. Wszystkiemu przeczą jednak pamiętniki 9-letniej dziś Wiktorii, które trafiły niedawno do rąk pani Ewy. W tych dziewczynka pisze o bestialstwie ojca. Wychodzi na jaw, że razem ze swoją rok młodszą siostrą także była gwałcona. Wkrótce Mirosław M. w lutym 2016 roku trafił do aresztu. Mężczyzna wciąż czeka w nim na proces. Wyrok, jaki mu grozi, jest jednak śmieszny. Za znęcanie się nad rodziną, okrutne gwałty, umożliwienie gwałcenia osobom trzecim, molestowanie nieletnich i zagłodzenie psa na śmierć ma pójść do więzienia na ledwie 15 lat.

PIKIO.PL

Więcej postów