Uciekli z piekła, powrót byłby koszmarem. Ale Polska nie wpuściła ich już 21 razy

Europejski Trybunał Praw Człowieka po raz drugi nakazał wpuszczenie do Polski rodziny Czeczenów, która od ośmiu miesięcy koczuje na granicy chcąc ubiegać się o status uchodźcy. Poprzednio Polska zignorowała orzeczenie, a eksperci alarmują: to nie tylko łamanie prawa, ale też naruszanie praw człowieka. Materiał z magazynu „Polska i świat”. Ona w dziewiątym miesiącu ciąży, on – ofiara tortur i prześladowań. Razem z nimi czworo dzieci. Ta czeczeńska rodzina pojawiła się we wtorek na przejściu granicznym w Terespolu. – Ta rodzina jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Właściwie są całkowicie zależni od pomocy humanitarnej, którą dostarczają im białoruskie organizacje pozarządowe – mówi Mikita Matsiushchankau z białoruskiej organizacji Human Constanta.

Polska, lub powrót do piekła

Przyjechali tu 21. raz i 21. raz zostali odesłani z powrotem na Białoruś. I tak koczują przy przejściu granicznym już osiem miesięcy, bo powrót do Czeczenii to byłby powrót do piekła. – Jeśli zostaną złapani mogą zostać odesłani z powrotem do Czeczenii. Ich jedyną nadzieją jest ubieganie się o status uchodźcy w Polsce – podkreśla Matsiushchankau.

To nie tylko nadzieja, ale też ich prawo. Zgłaszając na granicy chęć ubiegania się o status uchodźcy powinni zostać wpuszczeni do Polski, a ich sprawa przekazana do Urzędu do spraw cudzoziemców.

Decyzja jednak zapada tu znacznie wcześniej niż przewiduje prawo. – Żadna sprawa właściwie nie ma szans do tego urzędu dotrzeć, ponieważ Straż Graniczna blokuje wjazd tych osób do Polski – mówi Marta Górczyńska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. I podkreśla, że takie działanie nie jest legalne.

Polska wykona orzeczenie?

Ale sytuacja trwa i to już od wielu miesięcy. Gdy byliśmy tu w marcu z grupą adwokatów, do Polski nie wpuszczono nikogo spośród niemal 70 osób chcących uzyskać status uchodźcy. Sześcioosobowa rodzina, której pomaga Mikita, białoruski prawnik i wolontariusz, też nie miała szczęścia, dlatego do sprawy musiał się włączyć Europejski Trybunał Praw Człowieka.

– Zawnioskowałem o środek tymczasowy, który ochroni tę rodzinę przed deportacją z Polski. I Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał taką decyzję – poinformował. Decyzja zapadła we wtorek, ale na razie, mimo fatalnej sytuacji, rodzina czeka po białoruskiej stronie granicy. Bo wcale nie ma pewności, że polskie władze wykonają orzeczenie Trybunału. Tak jak nie wykonały go już wobec innego czeczeńskiego uchodźcy.

W ubiegłym tygodniu pokazywaliśmy w programie „Polska i Świat” historię mężczyzny, któremu pomagają polscy prawnicy. Wobec niego Trybunał też wydał zakaz deportacji. Mimo tego mężczyzna został odesłany z przejścia granicznego w Terespolu już dwa razy. – Mamy do czynienia nie tylko z łamaniem prawa, ale też z poważnym naruszaniem praw człowieka – komentuje tę sytuację Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.

Straż odmawia komentarza

Straż Graniczna konsekwentnie nie chce z nami rozmawiać, podobnie jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie w którym tłumaczy, że Czeczeni, skoro nie zostali wpuszczeni przez Straż Graniczną, to de facto nie wjechali na terytorium Polski, a więc decyzja Trybunału nie ma wobec nich zastosowania.

– W momencie, kiedy cudzoziemiec stawia się na granicy, jest pod jurysdykcją władz polskich. Jest postępowanie prowadzone przez Straż Graniczną, w związku z czym w tym momencie działa i obowiązuje tu Europejska Konwencja Praw Człowieka – podkreśla Marta Górczyńska.

O tym, jak działa, mogą się każdego dnia przekonać uchodźcy, którzy wbrew prawu są odsyłani na Białoruś. Obecnie na przejściu granicznym Brześć-Terespol koczuje około 300 osób.

TVN24.PL

Więcej postów