Co najmniej 17 cywilów zginęło w nalotach kierowanej przez USA koalicji

Szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman powiedziała francuskiej agencji AFP, że liczba ofiar śmiertelnych tych ataków może wzrosnąć, gdyż kilkadziesiąt osób jest rannych.

Ar-Rakka jest najważniejszym kontrolowanym przez dżihadystów ośrodkiem w Syrii.

Od listopada trwa ofensywa na to miasto, prowadzona przez ugrupowania kurdyjskie przy wsparciu lotniczym międzynarodowej koalicji. USA są krytykowane w związku z odnotowanym w ubiegłych miesiącach drastycznym wzrostem liczby cywilnych ofiar ich kampanii przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii i Iraku.

Według Pentagonu podczas ataków przeprowadzonych w Syrii i Iraku przez koalicję antyislamską, której przewodzą Stany Zjednoczone, zginęło od 2014 roku co najmniej 484 cywilów. W maju bilans ofiar wzrósł o 132 osoby.

Koalicja odpiera zarzuty o upadku standardów w ochronie cywilów, twierdząc, że większa liczba ofiar w ostatnim miesiącu związana jest z intensyfikacją działań wojennych w gęsto zaludnionym i zurbanizowanym terenie.

Międzynarodowa interwencja przeciwko Państwu Islamskiemu to odpowiedź na ekspansję islamistów na Bliskim Wschodzie. W skład zbrojnego sojuszu weszły zarówno państwa zachodnie, jak i kraje arabskie. Naloty doprowadziły do znacznego zniszczenia potencjału bojowego Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie oraz zahamowały ekspansję terytorialną samozwańczego kalifatu na terytorium Syrii i Iraku. Ich celem jest również wsparcie bojowe dla sojuszników, w tym głównie kurdyjskich ugrupowań militarnych i irackich sił bezpieczeństwa.

Wojna domowa w Syrii rozpoczęła się w marcu 2011 roku, kiedy pokojowe demonstracje antyrządowe przekształciły się w krwawe starcia z wojskiem i policją. W wyniku trwającego już sześć lat konfliktu zbrojnego śmierć poniosło ponad 310 tys. ludzi, a 11 mln Syryjczyków, czyli połowa ludności, zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.

RMF24.PL

Więcej postów