ŻENUJĄCE wyznanie? Kurski wprost o tym, dla kogo pracuje

Jedno z najwyższych pięter gmachu przy Woronicza. Za oknami usypiająca Warszawa, na ścianie portret dumnie spoglądającego Lecha Kaczyńskiego. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie słowa, które prezes TVP Jacek Kurski wypowiedział pod obrazem.

Właśnie udzielił wywiadu tygodnikowi “wSieci”, w którym bez żenady mówi, dla kogo robi telewizję. – Gdyby udało im się TVP rozchwiać (“im” tzn. opozycji – przyp. red.) poparcie dla obozu zmian w Polsce szybko spadłoby w sondażach o kilkanaście procent – mówi rozbrajająco szczerze prezes teoretycznie apolitycznego TVP.

Rozmowa z redakcją “największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce” to efekt cyrku wokół próby odwołania ze stanowiska Jacka Kurskiego przez Radę Mediów Narodowych. Pucz w telewizji – jak określiły go media – nie powiódł się po osobistej interwencji Jarosława Kaczyńskiego. O tym, co się stało mówił najpierw Krzysztof Czabański, poseł PiS i szef RMN. Teraz, w rozmowie z “wSieci”, głos zabrał sam prezes telewizji publicznej.

Z relacji Jacka Kurskiego wynika, że “był zdumiony” obrotem spraw. We wtorek stawił się przed członkami Rady Mediów Narodowych, żeby opowiedzieć o swojej spółce. – Prezentacja wypadła, jak oceniam, przekonująco, wiarygodnie i miarodajnie – przyznaje nieskromnie były “bulterier prawicy”. I dodaje, że pierwsza reakcja członków gremium nie wskazywała, by grunt palił mu się pod nogami. Właśnie z tego powodu Jacek Kurski pozwolił sobie, by wyjść na małą czarną.

– Piłem tę kawę, zresztą w towarzystwie Macieja Łopińskiego (sekretarz stanu w Kancelarii Andrzeja Dudy – przyp. red.), kiedy otrzymałem esemesa, że portale internetowe podają, iż zostałem odwołany. W pierwszych odruchu uznałem to za kaczkę dziennikarską, zupełny nonsens – skarży się szef telewizji. – Mogę tylko powiedzieć, że kiedy to wszystko się już skończyło, jedna z osób, które głosowały za moim odwołaniem, zadzwoniła do mnie wieczorem i przeprosiła, że dała się w to wszystko wkręcić – tłumaczy.

Próba odwołania Kurskiego z fotelu prezesa, to jego zdaniem “szkodliwa akcja”. Prezes telewizji zapewnia, że “nie jest już politykiem, tylko menadżerem”. I jako zarządzający po raz kolejny zdradza kulisy zwolnień w TVP. Tym razem chodzi o “fikcyjne zatrudnienie”, które ma obecnie dotyczyć nawet 350 osób. Szef telewizji przyznaje, że chciałby ich zwolnić, ale… nie może! – Prawo mi pozwala na zwolnienie jedynie 1 proc. zatrudnionych miesięcznie, czyli 28 osób – żali się były europoseł PiS. Mówi, że w forsowaniu zmian w telewizji przeszkadza mu brak odpowiednich ustaw i rozwiązań, które miał przygotować nie kto inny, jak Krzysztof Czabański. I za wszelką cenę chce udowodnić swoją przydatność.

– Od kiedy przyszedłem do telewizji, kampanie nienawiści, dezinformacji i wszelkie nagonki na obóz konserwatywny, w tym głównie na Jarosława Kaczyńskiego, nie są już tak skuteczne, bo TVP dostarcza Polakom prawdziwych wiadomości i pokazuje pełen obraz wydarzeń – twierdzi Jacek Kurski. – Gdyby udało im (opozycji – przyp. red.) się TVP rozchwiać, osłabić jej stabilność i zniweczyć zapał ściągniętych przeze mnie ludzi, to znowu można by na całego, bez żadnego odporu w wielkich mediach, manipulować, i poparcie dla obozu zmian w Polsce szybko spadłoby w sondażach o kilkanaście procent (…). Gdyby spełnili swoje ambicje, straty byłyby nie do odrobienia – przekonuje bez cienia zażenowania szef telewizji. Nie jest chyba zadaniem prezesa TVP troska o poparcie dla którejkolwiek partii? – pytają nieco zdezorientowani dziennikarze. A prezes odpowiada: – Nie, oczywiście, że nie.

FAKT.PL

Więcej postów