Francuska policja zamierza przewieźć w poniedziałek z Nicei do Paryża mężczyznę podejrzanego o udzielenie pomocy zamachowcowi. Prowadzący dochodzenie są niemal pewni, że morderca, który wjechał ciężarówką w tłum na Promenadzie Anglików nie działał sam. W zamachu zginęły osiemdziesiąt cztery osoby, a ponad trzysta zostało rannych.
Podejrzany to 36-letni mężczyzna, którego fotografię policja znalazła na tak zwanym „selfie”, jaki wykonał sprawca masakry na Promenadzie Anglików. Kontrwywiad sądzi, że człowiek ten wiedział o planach terrorysty.
Według materiałów zebranych w toku dochodzenia terrorysta przygotowywał atak przez wiele miesięcy. Upada zatem pierwotna teza ministerstwa spraw wewnętrznych, że uległ on radykalizacji tuż przed tragedią 14 lipca.
Sprawca nie działał sam
W ocenie prokuratora Paryża Francois Molins, nie był on tak zwanym „samotnym wilkiem”, lecz korzystał z zaplecza ludzi udzielających mu między innymi pomocy logistycznej. Dwóch spośród kilkorga zatrzymanych osób jest oskarżonych o współuczestnictwo w morderstwie i o udział w organizacji terrorystycznej.
Parze Albańczyków prowadzący dochodzenie zarzucają, iż dostarczyli oni terroryście pistolet, z którego potem ostrzeliwał się do momentu, gdy zlikwidowała go policja.
FAKTY.INTERIA.PL