Miller: Zazdroszczę Kaczyńskiemu

Część polityków i część mediów rysuje czarno-biały świat. Na przykład Jacek Żakowski należy do takich dziennikarzy, którzy w ten sposób malują rzeczywistość. Albo jesteś zwolennikiem PiS-u, albo jesteś zwolennikiem Platformy Obywatelskiej. To nie jest prawdziwy obraz – mówi Leszek Miller, były premier i były lider SLD.

 Joanna Miziołek: Opozycja zarzuca rządzącym, że są na najlepszej drodze do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Bo PiS nie chce dostosować się do zaleceń Komisji Weneckiej i zadeklarował, że nie przyjmiemy imigrantów. Jako premier, który wprowadzał Polskę do UE, Pan też tak to widzi?

Leszek Miller: Jestem przekonany, że to są bajki, brednie, które od czasu do czasu słyszymy. Skoro było referendum w sprawie wejścia Polski do Unii Europejskiej, to jeżeli jakaś siła polityczna poważnie myślałaby o wyprowadzeniu Polski z Unii, to niech zrobi referendum. Niech zada pytanie, czy obywatele chcą, by Polska wyszła z Unii Europejskiej. Tak zresztą ma się to dziać w Wielkiej Brytanii. Jestem spokojny o wynik takiego referendum. Zdecydowana większość Polaków to ludzie, którzy doceniają obecność w strukturach. Natomiast jeżeli jest dyskusja na temat tego czy dobrze wykorzystaliśmy środki, które napłynęły do nas po 1 maja 2004 r., to gołym okiem widać, że nie wszystkie. Skąd mamy ponad bilion długu publicznego, dlaczego mamy takie duże bezrobocie, dlaczego tak wielu ludzi wyjeżdża z Polski i w końcu czemu mamy tak duże zróżnicowanie w zarobkach, bo przybywa ludzi majętnych, ale jeszcze szybciej przybywa ludzi biednych? Pytanie, jak zostały wykorzystane środki z Unii Europejskiej i czy właściwie, jest pytaniem otwartym.

Jarosław Kaczyński był osiem lat w opozycji. Dziś ma pełnię władzy. Zazdrości mu pan?

Oczywiście. Każdy poważny polityk chce mieć większość w Sejmie, albo koalicyjną, albo samodzielną. To spełnienie marzeń i oczekiwań każdego lidera. Jeśli jakiś polityk mówi, że nie chce mieć większości w Sejmie, to nie jest poważnym politykiem. Do tego dochodzi fakt, że Kaczyński uważa, że był wyszydzany i gnębiony przez te osiem lat, oraz Smoleńsk, który jest osobistym, mocnym argumentem, aby wykorzystać tę władzę. Uważam, że miesiące władzy PiS-u przyniosły trzy nowe zjawiska.

Jakie?

Po pierwsze nastąpiła bardzo silna moralizacja sporu politycznego. Każdy, kto nie zgadza się z narracją PiS-u, jest gorszy moralnie. Przeciwnika uważa się za obrzydliwego, gorszego z natury. W tym przypadku dyskurs polityczny jest trudny do prowadzenia. Po drugie w prezydenturze Andrzeja Dudy nie ma przesłania, że jest prezydentem wszystkich Polaków, jest tylko tych, którzy go wybrali. Może to jest prawdziwsze, bo nieudawane. Inni udawali, z wyjątkiem Kwaśniewskiego. Bo on nie realizował linii politycznej, którą chcieliśmy jako SLD. Trzecia sprawa dotyczy nie tyle tego, że Kaczyński chce przebudować państwo. On chce dokonać zmian w świadomości ludzi, napisać historię na nowo. To jest typowe dla każdego rewolucjonisty. Saint-Just w czasie rewolucji francuskiej brutalnie powiedział: „Nie ma wolności dla wrogów wolności”.

JOANNA MIZIOŁEK

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.