Dramatyczna walka ojców o dzieci – będzie nowe prawo?

Organizacja Forum Matek Walczących o Prawa Ojców domaga się zdefiniowania dobra dziecka, w której to definicji ma się zawierać prawo do wychowywania przez oboje rodziców. Bezskutecznie walczyła o to za rządów poprzedniej ekipy PO-PSL. Sprawą zajęli się posłowie obecnej kadencji.

 

Statystyki nie pozostawiają złudzeń – w kwestii umożliwienia ojcom realizacji ich obowiązku rodzicielskiego oraz realizacji prawa dziecka do wychowania przez oboje rodziców sytuacja w Polsce rysuje się bardzo źle. Raport Rady Polityki Ludnościowej wskazuje, że 1,5 mln dzieci wychowywanych jest przez milion samotnych matek. – Ojców od tych dzieci odsunięto, od wychowania, nakładając alimenty – ubolewa przedstawicielka organizacji, Janina Fabisiak, podkreślając, iż to nie są sprawy jednostkowe.

– Za 25 lat wolności 4,6 mln dzieci posiada rodziców, którym ograniczono, odebrano, zawieszono władzę rodzicielską. Jest to sprawozdanie Ministerstwa Sprawiedliwości Karty OPM. Jest to niespotykana na skalę światową ingerencja państwa polskiego za pośrednictwem sądów w rodzinę – zauważa. – Ten problem dotyka rocznie 55 tys. dzieci. Rocznie 70 tys. par, czyli 140 tys. kobiet i mężczyzn, staje w bramce sądu. Z tych 70 tys., ok. 40 proc. posiada dzieci – uświadamia.

Fabisiak wskazuje, iż „miarą więzi rodzica z dzieckiem jest czas”. – Jeżeli ten czas będzie w jakikolwiek sposób nadwyrężony, rodzic, a przede wszystkim ojciec straci więź z dzieckiem – konstatuje.

Rodzic to nie wróg

W sytuacji rozwodów, czy separacji, często dochodzi do sytuacji, w których dziecko staje się narzędziem w walce dwojga skonfliktowanych rodziców. – Często następuje wywiezienie dziecka w nieznane miejsce oraz tworzenie wokół ojca atmosfery wrogości – mówiła Fabisiak, zauważając, iż te patologiczne sytuacje są niekiedy podsycane przez samych sędziów orzekających w sprawach rodzinnych.

Podobne spostrzeżenia mają poszkodowani przez polski wymiar sprawiedliwości ojcowie, których sędziny (we wszystkich przypadkach, do których dotarliśmy, w sprawach wyroki wydawały kobiety) potraktowały nie jak potrzebnego dziecku rodzica, ale jak wroga rodziny. Jednym z najbardziej kuriozalnych był przypadek ojca z okolic Koszalina, który na rozprawie o alimenty usłyszał od sędziny, że jest agresywny (mimo że agresywnie się nie zachowywał), by na koniec dowiedzieć się, że tak w ogóle to przypomina sędzinie jej byłego męża. – Wtedy już wiedziałem, że dalsza walka nie ma szans i przegram – relacjonował.

Biorąc pod uwagę powyższe, na co uwrażliwiają także psycholodzy, niezwykle istotnym jest zachowanie ostrożności w wysłuchiwaniu dziecka przez sąd. – Rzecznik praw dziecka ostatnio lansuje: „wysłuchujcie dzieci, wszystkie, nawet te dwuletnie, czy chcą mieszkać z ojcem czy z matką”, tymczasem – jak wskazują specjaliści – takie sytuacje powodują zwykle intensyfikację nieprawidłowych oddziaływań danego rodzica na dziecko celem uzyskania określonych efektów – alarmowała Fabisiak. Stąd – uwrażliwiała – istotne jest dokonanie wyważenia argumentów przemawiających za i przeciw wysłuchiwaniu dziecka przez sąd oraz świadomość czynników wpływających na uzyskiwany materiał dowodowy z przesłuchania.

– Poważnym nadużyciem wobec dziecka jest włączanie go w sprawy prokuratorskie, sądowe i oczekiwanie od małoletniego zeznań o oczekiwanej treści, mających czynić zadość oczekiwaniom rodzica wiodącego, co w konsekwencji prowadzi do negowania autorytetu aż po aktywność inicjatywę w dyskredytowaniu danego rodzica, oczernianie, zerwanie relacji, tego rodzica, który upomina się o to, żeby miał styczność z tym dzieckiem – zaznaczała Fabisiak, dodając, iż na skandal zakrawa fakt, iż dzieci, rodzice, a nawet dziadkowie muszą być – zanim rozpoczną się wizyty – przebadani przez psychologa, od którego – o zgrozo! – nie wymaga się posiadania uprawnień, tymczasem żadnych badań psychologicznych nie wymaga się od sędziów orzekających w sprawach rodzinnych, żeby „nie narażać ich na niepotrzebny stres”.

Konieczna zmiana mentalności

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że wiele złego w tej materii zdziałał marksizm i – jeszcze chyba gorszy – neomarksizm, które pod płaszczykiem walki o prawa kobiet za pośrednictwem m.in. zawsze usłużnych feministek, dodatkowo antagonizują kobiety i mężczyzn, zaostrzając jedynie konflikt między małżonkami, a co za tym idzie pogłębiając dramat uczestniczących w nim dzieci.

W przeszłości dochodziło nawet do sytuacji, w których sędzina odżegnywała starającego się o prawo do uczestniczenia w wychowaniu dziecka ojca od człowieczeństwa, oficjalnie stawiając go niżej od zwierząt.

I tak nie tak znowu dawno temu, gdyż w 2013 roku, sędzia Ciesielska-Borowiec z Poznania – wspominała Fabisiak – kiedy ojcowie protestowali, domagając się swoich praw i skandowali „Oddajcie nam nasze dzieci”, grzmiała: „Nawet psa bym nie powierzyła ojcom ze stowarzyszeń”. Z kolei sędzia Jadwiga Osuch, przewodnicząca Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt, ubolewała: „No tak, ale dziecko chomika będzie przenosić do następnego miejsca…”.

– To znaczy, że zwierzęta mają większe prawa niż ojcowie? – pytałyśmy się publicznie – mówiła Fabisiak. – Czy zmiana mentalności sędziów jest możliwa? – zastanawiała się, podkreślając, iż przytoczone statystyki przecież pochodzą z sądów.

Zdaniem Janiny Fabisiak nie ma najmniejszych szans na dokonanie zmian w mentalności sędziów. Jednyne, co w jej ocenie można zmienić, to obowiązujące prawo i dopiero kiedy dokonamy zmian w tym ostatnim, możemy liczyć na powolną przemianę mentalności orzekających w sprawach rodzinnych.

W polskim prawie naruszenie wspólnego wykonywania pieczy nad dzieckiem, nieuzgodniona zmiana miejsca pobytu dziecka, nie stanowi sama przez się podstawy do żądania powrotu dziecka. W tym celu trzeba byłoby odebrać prawo do pieczy rodzicowi, który wywiózł dziecko. – Sąd ma sądzić na podstawie dowodów, nie opinii – mówiła Fabisiak, nie ukrywając, iż w tym wszystkim jedynie rodzicom zależy na dzieciach, gdyż dla wszelkiej maści państwowych instytucji sprawa rozwodowa to czysty biznes.

– To jest biznes. Ile spraw karnych, wytaczanych ojcom. Ile pomówień o molestowanie. Babcie nawet są pomawiane o molestowanie – wyliczała. – Wszyscy walczą o kasę. Sądy walczą o kasę. Kuratorzy nadzorujący kontakty, którzy otrzymują 187 zł za każdą godzinę – zauważyła, dodając całą listę kolejnych zainteresowanych, od mediatorów, przez psychologów, aż po rzecznika praw dziecka, który rocznie rozpatruje 25 tys. spraw opiekuńczych.

W Polsce, w sytuacji, gdy dochodzi do rozwodu, 96 proc. dzieci zostaje z matkami, niekiedy – z różnych przyczyn – niezdolnymi do wychowywania dzieci. Ojcowie, znając polski system sądowniczy, rzadko starają się o przyznanie im opieki nad dziećmi, ewentualnie – o prawo do równego (na równi z matkami) udziału w wychowaniu. Ze szkodą dla tych najmłodszych, których prawa są w ten sposób łamane i to… w imię prawa.

ANNA WIEJAK

Więcej postów