Jak mam żyć w takich warunkach?

To niewiarygodne! Mamy XXI wiek, a pani Hanna żyje w centrum Łodzi bez wody, prądu i ogrzewania.

 Pani Hanna Szymura (60l.) mieszka w maleńkim pokoju przy ul. Nawrot 59 od szesnastu lat. Lokal jest w opłakanym stanie. Na ścianach wilgoć, na suficie grzyb. Podłoga nasiąknęła wodą od różnicy temperatur.

Schorowana kobieta nie skarżyła się wcześniej na warunki, w jakich żyje. Jednak kiedy, prawdopodobnie w wyniku zwarcia, spaliła się instalacja elektryczna postanowiła napisać do administracji prośbę o pomoc. Dokumenty złożyła na początku marca 2015 roku. – Żyję bez prądu, nie mam pieca, okna nieszczelne, ledwo sobie poradziłam ostatniej zimy – mówi pani Hanna. Chciałam, żeby chociaż ten piec na zimę wstawili, żebym mogła jakoś przeżyć – dodaje. Przedstawiciele administracji dokonali po miesiącu przeglądu lokalu. Stwierdzili, że nie ma w nim żadnych urządzeń grzewczych, a instalacja elektryczna i gazowa są wyłączone. Zapewnili jednak panią Hannę, że razem z MOPS spróbują wstawić piec i podłączyć prąd.

Minęło osiem miesięcy, a w mieszkaniu nic się nie zmieniło. Gdy temperatura spada drastycznie poniżej zera, na ścianach mieszkania pojawia się szron. Pani Hanna ma problemy z płucami. Ratują ją leki, które nieustannie przyjmuje. Jej stan zdrowia ostatnio znacznie się pogorszył. Porusza się o kulach, a wejście na pierwsze piętro gdzie mieszka, to dla niej ogromne wyzwanie. Na szczęście znalazła oparcie w osobie pani Barbary, która mieszka niedaleko. – Staram się pomóc Hani na tyle ile mogę. Zabieram ją do siebie żeby się ogrzała i coś zjadła, bo u niej jest temperatura niewiele powyżej zera – mówi Barbara Mamińska (71l.). Na domiar złego przez ujemne temperatury w mieszkaniu zamarzła też woda. Teraz życie pani Hanny jeszcze bardziej się skomplikowało, bo może korzystać tylko z wody, którą przyniesie w butelkach. Żeby nie zamarznąć w ciągu dnia gotuje ją i ogrzewa się, kładąc ręce nad buchającą z naczynia parą. W nocy śpi ubrana w kurtkę i okrywa się trzema pierzynami.

Administracja nie czuję się winna tej sytuacji – Lokatorka dokonując zamiany lokali w 2000 r. zaakceptowała stan techniczny mieszkania i zobowiązała się do zamontowania pieca grzewczego na własny koszt. Do tej pory nie dokonała w lokalu żadnych ulepszeń wynikających z umowy – mówi Anna Janecka z AZK Łódź-Widzew. Pracownicy administracji wysłali w lipcu ubiegłego roku do pani Szymury pismo z opisem planowanej pomocy. Jednak jak twierdzą, najemczyni się z nimi nie skontaktowała. – Dostałam telefon w lipcu, żebym się spakowała bo mnie przeprowadzą do innego lokalu na czas remontu. Zrobiłam to od razu i czekałam. Worki z ubraniami stoją do tej pory – wyjaśnia lokatorka. Jest nadzieja, że warunki życia pani Hanny się poprawią. Administracja zobowiązała się do przeprowadzenia niezbędnych napraw. – Zaplanowaliśmy w tym roku prace związane z instalacją elektryczną. Poinformowaliśmy też zarządce budynku, żeby reagował najszybciej jak to możliwe na zamarznięcia instalacji doprowadzającej wodę – wyjaśnia Anna Janecka.

MATEUSZ SŁONECKI

Więcej postów

1 Komentarz

  1. To jest przyk?ad dobrobytu za rz?dów PO. To teren “spó?dzielni ?ódzkiej PO”. Demokracja wg.KOD, Petru, Tuska, Bie?kowskiej, Kopacz. Jeszcze kolejne 4 lata i tak ?yliby wszyscy oprócz kasty z?odziei, manipulantów KOD-u, us?u?nych dziennikarzy itd.

Komentowanie jest wyłączone.