Kaczyński nie ufa swoim ludziom? Przy rejestracji zabezpieczył się przed szantażem

Rejestracja list wyborczych to najtrudniejszy element walki w wyborach.

Wiele partii poległo na tym, że nie udało im się dopełnić formalności. Wiele zależy od lokalnych struktur partii, które zbierają podpisy i składają je w Okręgowych Komisjach Wyborczych. Jarosław Kaczyński chyba nie do końca ufa swoim ludziom, bo jak pisze „Rzeczpospolita” zabezpieczył się przed szantażem z ich strony.

Jarosław Kaczyński twardo trzyma PiS. Choć listy wyborcze zatwierdził Komitet Polityczny partii, prezes pozostawił sobie prawo do ostatniego zdania. I skorzystał z niego, bo w ostatnich kilkunastu dniach dokonał kilku zmian na listach wyborczych – informuje „Rzeczpospolita”.

Z list wypadł m.in. Jerzy Szmit, o którym pisano w tabloidach, że prowadzi podwójne życie. Ze startu zrezygnował też Władysław Otryl, marszałek Podkarpacia, któremu kazano przesunąć się z pierwszego na drugie miejsce. Musiał ustąpić prof. Józefie Hrynkiewicz, która choć jest ekspertem ds. emerytur, nie potrafiła zbudować pozycji w regionie. W wyborach do Parlamentu Europejskiego zdobyła mniej niż tysiąc głosów.

Jednak najbardziej zaskakująca jest informacja, że Kaczyński bał się szantażu ze strony lokalnych struktur, które zbierały podpisy. Mogłyby odmówić ich złożenia żądając od prezesa przesunięć na listach. Jak pisze „Rzeczpospolita”, prezes zabezpieczył się przed takim postępowaniem swoich podwładnych i wystąpił do PKW o zaświadczenie, które pozwoli mu zarejestrować listy samodzielnie.

– To nie sondaże zwyciężą – mówił prezes Kaczyński podczas sobotniej konwencji partii. – Zwycięża się w wyborach. Ale kiedy trzeba ciężko pracować, a trzeba ciężko pracować, to zawsze powstaje pytanie o przyczyny, o motywacje. Podstawową i najważniejszą jest chęć zmiany Polski „na lepsze” – stwierdził. Deklarował, że partia nie będzie myśleć ” myśleć o żadnym rewanżu, o żadnym odwecie”.

Kamil Sikora

Więcej postów