Wygląda na to, że będziemy mieli w Polsce samodzielne rządy jednej partii. Tak przynajmniej sugeruje sondaż pracowni IBRiS. PiS uzyskuje 40 proc. poparcia, co przekłada się na 265 mandatów w Sejmie. – To byłaby sensacja na skalę Europy – komentuje doktor Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego.
Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w minioną niedzielę, to prezes Jarosław Kaczyński obudziłby się dziś rano w wyjątkowo dobrym humorze. Według sondażu IBRiS na PiS chce głosować 40,4 proc. badanych, a na PO tylko 19 proc. Przełożyłoby się to odpowiednio na 265 i 117 sejmowych mandatów. – Sondaż pokazuje, że PO, pomimo intensywnej kampanii, nie potrafi podnieść się z dołka. Wszystkie akcje w stylu wyjazdowych posiedzeń rządu są nieskuteczne – mówi Jabłoński.
Powody do zadowolenia miałby też Leszek Miller, pod wodzą którego zjednoczyła się lewica i w naszym sondażu uzyskała przyzwoity wynik 9,5 proc. poparcia, co oznaczałoby 42 mandaty i rolę trzeciej siły w Sejmie. Poza parlamentem znalazłby się za to Paweł Kukiz, którego ruch nie przekracza progu wyborczego. – Wygląda na to, że rozczarowani Pawłem Kukizem przenoszą swoje głosy na potencjalnego zwycięzcę, czyli Prawo i Sprawiedliwość – mówi Jabłoński.
Samodzielne rządy były od dawna celem prezesa PiS. – Chcemy po wyborach rządzić samodzielnie – mówił w czerwcu 2014 roku Jarosław Kaczyński. Wtedy rozpoczynał się proces jednoczenia prawicy. Dzisiaj wszystko wskazuje na to, że ten plan uda się zrealizować.
Se.pl