Posłowie wyjeżdżali na wakacje za pieniądze od biznesmenów i Radia Maryja

Wyjazd do USA i Kanady ufundowany przez Radio Maryja. Wycieczka do Emiratów Arabskich dla posła i jego żony od „grupy przyjaciół”. Czy też darowizna w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Takie prezenty otrzymują posłowie.

– Tego typu oferty wiążą się nie z przyjaźnią, ale z biznesem i są formą zyskania poparcia posłów – ocenia prof. Antoni Kamiński, kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych w Instytucie Studiów Politycznych PAN.

Życie parlamentarzysty to nie tylko liczne przywileje i poselska pensja w wysokości około 12,5 tys. zł. To także prezenty otrzymywane od różnego rodzaju instytucji czy też osób prywatnych. Były lider SLD Grzegorz Napieralski (41 l.) dostał czterodniowy wyjazd do Emiratów Arabskich. Ile kosztował? – Nie pamiętam dokładnie – tłumaczy. Kto płacił za ten wyjazd? W rejestrze korzyści polityk wpisał jedynie, że „grupa przyjaciół”. – To był prezent urodzinowy od grupy przyjaciół, jeszcze z technikum. Byłem z żoną – mówi i zaprzecza, aby była to forma korupcji. Z kolei posłanka Krystyna Pawłowicz (63 l.) z PiS za darmo gościła w USA i Kanadzie. Do rejestru wpisała wyjazd do Ameryki Północnej ufundowany jej przez… Radio Maryja. Ile kosztował, tego nie napisała. – Brakuje tutaj informacji, dlaczego ten wyjazd został posłance opłacony – mówi prof. Kamiński. Pewne wątpliwości może budzić też wpis posła Antoniego Macierewicza (67 l.), który do rejestru wpisał dwie darowizny pieniężne: na 5 tys. dolarów oraz na kwotę ok. 3 tys. euro od (czyli w sumie ok 30 tys. zł) „osoby prywatnej”. Chcieliśmy zapytaliśmy posła, od kogo były to pieniądze. – Zdzwonimy się jutro, jestem poza Warszawą. Za chwilę nas rozłączy – rzucił nam do słuchawki i zakończył.

Podobnych wyjazdów jest więcej. Na przykład John Godson (45 l.) był trzy razy w Nigerii, a Bogusław Wontor (48 l.) z SLD pojechał na Tajwan. – Na koszt strony tajwańskiej – wyjaśnił jedynie. Takie tłumaczenia budzą wątpliwości ekspertów. – Powinni opisywać te „darowizny” w sposób szczegółowy, tak aby nie budziło to żadnych wątpliwości. Jak darczyńca obdarowuje polityka, to jest to śmierdząca sprawa – kwituje prof. Kamiński.

se.pl

Więcej postów