Połączone sejmowe komisje łączności z Polakami za granicą oraz spraw zagranicznych jednogłośnie przyjęły uchwałę w sprawie sytuacji polskich szkół na Litwie.
Poseł Jan Dziedziczak oświadczył, że Litwa musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest nowoczesnym państwem europejskim, czy zakompleksioną postsowiecką republiką.
W przyjętym przez komisje dokumencie posłowie wyrażają zaniepokojenie ograniczaniem dostępu do edukacji w języku polskim mieszkającym na Litwie Polakom oraz zwracają się do władz Republiki Litewskiej o podjęcie kroków, które zażegnają istniejący konflikt. „Chcemy budować wzajemne relacje na gruncie wspólnego dobra, wzajemnego poszanowania praw i tożsamości obywateli obu państw” głosi uchwała.
Debata nad tą ostatnią stała się przyczynkiem do kolejnej dyskusji dotyczącej relacji polsko-litewskich, szczególnie palącej w obliczu zbliżającego się strajku uczniów szkół polskich na Litwie, domagających się od rządu Litwy, aby zaprzestał ich szykanowania i respektował należne im prawa, wynikające z podpisanych przez ten kraj międzynarodowych umów i traktatów.
Litwa narusza standardy Rady Europy – uznali posłowie zgromadzeni podczas posiedzenia Komisji łączności z Polakami za granicą oraz komisji spraw zagranicznych, zwracając uwagę, iż strona litewska ima się różnych sposobów, aby uzasadnić dyskryminację polskiej mniejszości.
– Często strona litewska porusza temat współpracy Polaków mieszkających na Litwie z mniejszością rosyjską. Stuprocentową odpowiedzialność za to, i chciałbym, żeby jednoznacznie słowa te padły w polskim Sejmie, podczas posiedzenia komisji, ponosi strona litewska , która dokonuje niebywałych represji na mniejszości polskiej, łamiąc wszelkie prawa już podpisane, łamiąc standardy europejskie – stwierdził poseł Jan Dziedziczak (PiS).
Jednocześnie przypomniał hasła wznoszone w l. 90 ubiegłego stulecia „Żydzi do Izraela, Rosjanie do Rosji, Polacy do gazu”. – Gdyby strona litewska przestrzegała prawa, tego by nie było – dodał.
– Litwa musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jest nowoczesnym państwem europejskim, czy zakompleksioną postsowiecką republiką – stwierdził Dziedziczak, podkreślając, iż współpraca z mniejszością rosyjską jest w sytuacji trwających szykan wynikających z czystego szowinizmu reakcją zupełnie naturalną.
Mniejszości narodowe mają prawo rozmawiać ze sobą. W Polsce, gdzie również mniejszości współpracują w obronie własnych interesów, nie ma za to żadnych represji – wtórował mu Dariusz Piątkowski (PiS).
Z kolei poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) zwróciła uwagę, że zarówno w przypadku ludności litewskiej, jak i niemieckiej w Polsce należałoby rozważyć odebranie tym grupom przywilejów, a pieniądze dotychczas wydawane na ich potrzeby przerzucić na Polaków. Jednocześnie podkreśliła, iż nie domaga się ograniczenia tym mniejszościom praw obywatelskich, co często jej się imputuje, a jedynie przywilejów, które rząd polski im przyznał w ustawie o mniejszościach narodowych oraz podpisanych traktatach. Nie była jednak do końca przekonana, czy zasada wzajemności jest właściwym rozwiązaniem w obecnej sytuacji relacji polsko-litewskich.
Tymczasem Polaków na Litwie jest obecnie – jak wynika z oficjalnych danych – 230 tys., to jest 7 proc litewskiego społeczeństwa. Liczba ta może być niedoszacowana, jako że ze względu na represje wielu Polaków wybrało drogę lituanizacji zamiast pielęgnowania swojej własnej polskiej tożsamości. Efekt – tylko co drugi litewski Polak rozmawia po polsku. Pozostali wybierają język rosyjski i litewski.
Anna Wiejak