Ograniczenie prawa Polaków na Litwie do nauki w języku ojczystym stało się faktem. Prezydent Republiki Litewskiej Dalia Grybauskaite podpisała uchwaloną w marcu przez sejm litewski znowelizowaną ustawę oświatową.
Nie złamał nas carat, nie złamała okupacja niemiecka, rusyfikacja komunistyczna ani emigracja zarobkowa, to i teraz przetrwamy Jarosław Narkiewicz, poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, członek sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury
Językiem wykładowym w polskiej szkole na Litwie od nowego roku szkolnego będzie litewski. W ramach szukania oszczędności zmniejszona ma być również sieć polskich szkół.
Mimo wielomiesięcznej walki społeczności polskiej na Litwie i zebrania ponad 60 tys. podpisów ustawa likwidująca język polski jako język nauczania w polskich szkołach na Litwie zacznie obowiązywać od września tego roku.
USTAWĄ W POLSKOŚĆ
Zapisy ustawy stanowią, że w szkołach mniejszości narodowych na Litwie lekcje dotyczące historii i geografii Litwy będą prowadzone w języku litewskim. W tym też języku wykładana będzie wiedza o świecie w części dotyczącej Litwy i w całości przedmiot podstawy wychowania patriotycznego. Obecna ustawa zezwala na uczenie w szkołach mniejszości narodowych wszystkich przedmiotów w języku mniejszości. Ustawa przewiduje również, że od 2013 r. zostanie ujednolicony egzamin maturalny z języka litewskiego w szkołach litewskich i mniejszości narodowych. Co to oznacza w praktyce dla młodzieży polskiej mieszkającej na Litwie? Ot, po prostu – będzie od nich wymagana taka sama znajomość języka litewskiego jak od Litwinów. Tłumaczenie strony litewskiej, że kontrpropozycja dla przyjętej nowelizacji zakładała, iż w szkołach mniejszości narodowych takie przedmioty, jak historia, geografia czy nauki o społeczeństwie mają być wykładane tylko w języku litewskim, nie jest żadnym pocieszeniem.
ZAGROŻONE POLSKIE SZKOŁY
Znowelizowana ustawa podejmuje również problem oszczędności w oświacie. W ramach tzw. optymalizacji sieci szkół zakłada się likwidację szkół mniejszości narodowych w małych miejscowościach i pozostawienie w nich tylko placówek litewskich. Według tego prawa, zamknięta zostanie połowa polskich szkół na Litwie. W Wilnie i na Wileńszczyźnie, gdzie mieszka największe skupisko Polaków, liczba szkół z ok. 120 zmniejszy się o połowę. Obecnie na Litwie mieszka 200 tys. Polaków. W polskich szkołach uczy się 18 tys. dzieci i młodzieży. Szkoły te są konkurencyjne dla szkół litewskich, gdyż więcej ich absolwentów zostaje przyjętych na wyższe uczelnie.
PORAŻKA POLITYKI WSCHODNIEJ
Decyzja litewskich władz to porażka polskiej polityki wschodniej. W takim duchu relacjonowana jest w mediach decyzja prezydent Litwy, która dawała Polakom nadzieję, że prawa polskiej oświaty, a co za tym idzie mniejszości polskiej na Litwie, nie zostaną ograniczone. – Mogłabym podpisać tylko taką ustawę, która będzie lustrzanym odbiciem tego, co mają Litwini w Polsce. Polacy mieszkający na Litwie nie powinni mieć gorzej – mówiła pani prezydent przed głosowaniem ustawy w litewskim sejmie. O fiasku tej polityki mówią obecnie przedstawiciele wszystkich ugrupowań parlamentarnych, wypominając ministrowi spraw zagranicznych Radosławowi Sikorskiemu zbyt ugodową politykę wobec Litwy i brak stanowczości w obronie postulatów Polaków zamieszkujących ziemię przodków. Uwagi te dotyczą nie tylko obecnej sytuacji szkół mniejszości polskiej, ale też ubiegłorocznej decyzji parlamentu litewskiego o zapisie w języku litewskim polskich nazwisk. Jarosław Narkiewicz, poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, członek sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury, który wbrew nadziejom wielu polityków przewidywał taką właśnie decyzję prezydent Litwy, powiedział PAP: – Nie złamał nas carat, nie złamała okupacja niemiecka, rusyfikacja komunistyczna ani emigracja zarobkowa, to i teraz przetrwamy.
NIEZGODNA Z MIĘDZYNARODOWYM PRAWEM
Przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (AWPL) Waldemar Tomaszewski powiedział, że ustawa ta ogranicza prawa mniejszości polskiej na Litwie w większym stopniu, niż działo się to w czasach Związku Radzieckiego, gdy wszystkie przedmioty wykładane były po polsku. Powiedział również, że ustawa jest sprzeczna z traktatem polsko-litewskim i prawem międzynarodowym, mówiącym, że nowe akta prawne przyjmowane w Unii Europejskiej nie mogą pogarszać sytuacji mniejszości narodowych.
W tym duchu wypowiada się też dla „Rzeczpospolitej” europoseł PO Krzysztof Lisek: – Litewscy politycy chyba nie doczytali europejskiego prawa w tym zakresie. Jest w nich niezrozumiała zaciekłość, by z uporem walczyć z prawami, które należą się każdej mniejszości narodowej w UE. Tak jakby polska mniejszość stanowiła zagrożenie dla suwerenności państwa litewskiego. Według niego, jeśli ustawa złamała prawo międzynarodowe, rząd polski powinien zwrócić się w tej sprawie do rządu Litwy, a jeśli to nie pomoże – do organizacji międzynarodowych („Rz”, 17 marca 2011 r.).
LOBBY POLONIJNE
W sukurs Polakom na Litwie ruszyły organizacje polonijne, zaniepokojone ograniczaniem praw mniejszości polskiej na Litwie. W imieniu Zarządu Zrzeszenia Nauczycielstwa Polskiego za Granicą z siedzibą w Londynie na temat działania min. Sikorskiego w sprawie ustawy ograniczającej polską oświatę na Litwie wypowiedziała się Beata Howe: „Uważamy, że zrobił on za mało, aby zapewnić polskiemu szkolnictwu na Litwie odpowiednie miejsce. Niezrozumiałe jest dla nas, dlaczego nie wywiera nacisku na UE i nie przedstawia wyczynów litewskiego rządu wobec Polaków. A walka o szkolnictwo to walka również o honor (…)”. O prawa Polaków na Litwie upomniał się również Gerry Connolly, członek Izby Reprezentantów Kongresu USA z Wirginii. W liście do sekretarz stanu Hillary Clinton pisze o skargach Polaków na Litwie, którzy w oficjalnych dokumentach nie mogą stosować oryginalnej pisowni swoich nazwisk, oraz o zaniepokojeniu elektoratu z jego okręgu wyborczego w odniesieniu do litewskiej polityki wobec oświaty mniejszości polskiej. „Obawiają się – pisze demokrata Connolly – że rząd litewski może pozbawić Polaków tożsamości narodowej”. Podobny niepokój wyraża społeczność polska z Waszyngtonu i Chicago. Zawiązana w tym celu Polsko-Amerykańska Grupa Doradcza ma się przyjrzeć sytuacji Polaków na Litwie. Jej przewodniczący Jacek Marczyński mówi: – Władze RP nie bronią dostatecznie naszych rodaków na Litwie i pozwalają na ich poniżanie. Dlatego Grupa zwróciła się do kongresmenów polskiego pochodzenia, m.in. Marcy Kaptur i Daniela Lipinskiego, o pomoc. – Wystąpiliśmy do 16 senatorów i 8 kongresmenów i zebraliśmy podpisy pod petycją w polskiej parafii w Waszyngtonie – wyjaśnia Marczyński. List z protestem przeciw dyskryminacji Polaków wystosował też do władz litewskich prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula.
DUMNE NARODY
Jeszcze kilka lat temu trudno było znaleźć Litwina, który nie rozumiałby języka polskiego. Szczególnie w pasie przygranicznym powszechnie odbierane były polskie stacje. To na nich Litwini uczyli się wolności. Ale sami niezbyt chętnie przyznawali się do związków z Polską. Budowali swoją historię właściwie od podstaw, bo przecież, gdzie okiem sięgnąć, na Wileńszczyźnie czy Kowieńszczyźnie widać polskie ślady. Taką mamy wspólną historię i uciec się od niej nie da. W jakimś sensie można zrozumieć dumnych Litwinów, których obraz odcisnął nam w świadomości Matejko w „Bitwie pod Grunwaldem”, że tak trudno znaleźć im własne ścieżki. I przemierzając kilka lat temu Litwę, odnosiło się wrażenie, że historia zatrzymała się Litwinom właśnie na księciu Witoldzie. Pomniki Vytautasa z dumą pokazywane są zagranicznym wycieczkom. A co było dalej? Dalej była to już wspólna historia, z którą Litwini muszą się zmierzyć. Na razie to zmierzanie się polega na wyparciu wszystkiego, co – według nich – zagraża litewskości. Także tej części dotyczącej mniejszości narodowych. Odczuli to dotkliwie Polacy, którzy nie opuścili ziemi ojców po wytyczeniu czerwonej granicy. I mimo że polski rząd pomaga Polakom na Litwie, przeznaczając konkretne sumy choćby na polską oświatę, to jednak Polacy zamieszkujący Wileńszczyznę oczekują większego wsparcia. I jest to zrozumiałe, skoro w Polsce Litwini mają szerokie prawa do podkreślania swojej narodowości. Jak piszą z goryczą Polacy zamieszkujący Litwę: „Litewski uczeń w RP wychodząc ze szkoły, widzi litewską nazwę ulic, po litewsku reklamy w sklepach, po litewsku informację turystyczną, po litewsku menu w restauracjach i kawiarniach, napisy na pomnikach narodowych bohaterów. Jak spojrzy do swojej legitymacji szkolnej, to wolno mu tam mieć swoje litewskie imię i nazwisko. A co widzi polski uczeń na Litwie po wyjściu ze szkoły? Jeżeli zobaczy jakiś napis po polsku, to jest on nielegalny i obłożony grzywnami”.
Dziś Polska i Litwa są członkami Unii Europejskiej, wspólnoty narodów, która szczyci się swoimi mniejszościami i dba o ich rozwój. Litwa nie może się separować od tych powinności. Podobnie jak my, w kraju, od powinności wspierania naszych rodaków w ich staraniach o kultywowanie kultury polskiej i polskiej tożsamości narodowej.
Anna Cichobłazińska