Co tam Panie w polityce? Chińczyki trzymają się mocno

Taniocha, tandeta, podróbki, badziewie. Chińskie produkty najczęściej opisywane są w ten sposób. Niedrogie, masowo produkowane, nieskomplikowane technologicznie, łatwo ulegające zepsuciu.

Takie podejście do wyrobów Made in China zakorzeniło się – przyznajmy, niebezpodstawnie – w świadomości wielu, którym umyka często fakt, że Chiny stały się już drugą gospodarką świata, a wzrost potęgi ekonomicznej Państwa Środka umożliwił mu prowadzenie polityki na skalę globalną.

Do tej pory aktywność Pekinu dotyczyła głównie Azji oraz Afryki. Azja jest naturalnym polem oddziaływań Chin z racji geografii i geopolityki, natomiast Czarny Ląd obszarem ekspansji związanej z dostępem do tamtejszych, bogatych złóż surowców, rosnącego rynku zbytu dla tanich towarów, a także zaniedbaniem tamtejszego rejonu przez kraje Zachodu. Jednakże ostatnimi czasy obserwuje się zwiększoną aktywność Chin na Starym Kontynencie, a niefortunny Covec, niespełniony wykonawca jednej z polskich autostrad jest tylko jednym z wielu przykładów.

Na dłuższą metę

Co może interesować Chiny w tzw. zjednoczonej Europie? Pomimo kryzysu, przy znacznej zamożności społeczeństw tutejszy rynek nadal należy do najbardziej chłonnych (ponad 450 milionów obywateli krajów Unii Europejskiej). Siła nabywcza konsumentów krajów uważanych za biedniejsze w UE, czy wręcz pogrążonych w kryzysie, przewyższa możliwości konsumpcji przeciętnego mieszkańca Afryki bądź większości krajów Azji. Wejście na tak lukratywny (chociaż protekcjonistyczny) rynek niewątpliwie jest bardzo atrakcyjną perspektywą. Dodatkowo, kraje UE mają do zaoferowania liczne inwestycje, nowe technologie, a także możliwość zbliżenia z państwami o niebagatelnym znaczeniu w polityce światowej (Niemcy, Francja czy Wielka Brytania). Chiny prowadzą swoją politykę rozważnie i długofalowo, a zbliżenie z Europą oznacza dla nich wiele korzyści.

Dostęp do tutejszych rynków czy nowych technologii jest bardzo istotny także dlatego, że powoli kończy się czas, kiedy Chiny miały do zaoferowania potencjalnym klientom wyłącznie tanie towary o niskiej jakości. Tak jak Japonia nie od razu zalała świat walkmanami, nowoczesnymi samochodami czy wyrafinowaną optyką, tak Państwo Środka przechodzi właśnie do etapu budowy gospodarki zdolnej produkować nowoczesne samochody, komputery bądź roboty. To jedynie kwestia czasu, kiedy będzie starało się wejść na rynki z zaawansowanymi i wysoko przetworzonymi produktami. Rynek europejski, jak też nowe technologie pochodzące z Zachodu, stanowią dla Chin potencjalną korzyść.

Napięcie rośnie

Zbliżenie gospodarcze powoduje najczęściej ocieplenie na linii politycznej. Nawet słabnąca Europa nie jest geopolitycznym kopciuszkiem, a jak już wspomniano, Chiny prowadzą długofalową politykę. Przychylność lub chociaż neutralność najważniejszych krajów UE może być dlań bardzo przydatna w przyszłości. Potencjalni rywale w rywalizacji o wpływy w Azji to Japonia, Indie, Stany Zjednoczone oraz Rosja. Polityka Państwa Środka jest najostrzejsza w stosunku do Japonii, w czym niemałą rolę odgrywa tragiczna wojna pomiędzy oboma państwami w latach 1937-1945. Jednakże napięcia na linii Pekin-Waszyngton także narastają. Amerykanie oskarżają Chiny o zaniżanie kursu juana, co napędza eksport z Kraju Smoka. Waszyngton alergicznie reaguje także na rozbudowę chińskiej floty, a doniesienia o wprowadzeniu przez nią do służby lotniskowca wywołały niepokój w Stanach Zjednoczonych. Zbliżając się do Europy Pekin mógłby próbować zagrać na nucie antyamerykanizmu, silnej zwłaszcza w Niemczech czy Francji. W przyszłości bliższe kontakty z Europą mogą zaprocentować na tym polu. Dotyczy to także relacji z Rosją. Chiny mają z tym państwem zadawnione spory terytorialne, a obecne poprawne relacje na linii Moskwa-Pekin wcale szybko mogą się zmienić. Warto zauważyć, że Chiny nie przyjęły jednoznacznie prorosyjskiej postawy w sprawie Ukrainy.

Wizyty w krajach Unii Europejskiej chińskiego premiera Wen Jibao (czerwiec 2011 i kwiecień 2012) przyniosły podpisanie porozumień ekonomicznych opiewających na miliardy dolarów. Chiny oferują m.in. nowe technologie (np. szybkie koleje), możliwość współpracy kulturalnej oraz na polu edukacji. Widać wyraźnie, że nie interesują się Unią jako całością, ale każdym jej krajem z osobna. Pekin najwyraźniej nie traktuje UE jako istotnego na arenie międzynarodowej podmiotu, zwłaszcza, że ten nie wypracował wspólnej strategii wobec Chin. Tymczasem te należą do najważniejszych partnerów handlowych Unii. Dlatego Pekin woli negocjować z jej wybranymi państwami osobno.

Alternatywa dla Moskwy

Jednakże nie tylko kraje tzw. zjednoczonej Europy wzbudzają zainteresowanie Kraju Smoka. Pod koniec czerwca w obwodzie brzeskim odbyły się wspólne białorusko-chińskie manewry wojskowe. Ćwiczono m.in. „operacje antyterrorystyczne”. Wydarzenie to pokazuje, że Aleksander Łukaszenko wyciągnął wnioski z ukraińskiej lekcji i zrozumiał, że Rosja może być nie tylko sojusznikiem, ale i groźnym przeciwnikiem. Będąc izolowanym w Europie, zwrócił się ku Chinom, które skwapliwie skorzystały z okazji zaistnienia i na tym polu. Białoruś nie jest może dla nich bardzo atrakcyjnym rynkiem, ale zawsze ukazuje jakąś perspektywę i szansę na zyski. Może też stanowić przyczółek do ekspansji ekonomicznej w regonie. Mińsk poszukuje potencjalnego sojusznika na wypadek zadrażnień z Moskwą, jak też perturbacji ekonomicznych. Silne i zamożne Chiny wydają się być trafną alternatywą wobec Rosji. W tym kontekście polityka Pekinu ma już globalny wymiar, ponieważ jawi się on jako atrakcyjny partner gospodarczy, polityczny jak i militarny.

Podsumowując, każda rosnąca potęga prędzej bądź później zaczyna prowadzić politykę w skali globalnej. Możemy spodziewać się narastającej presji ekonomicznej i politycznej Chin na świecie. Presji, która nie ominie też Europy i Polski. Pierwsze tego sygnały obserwujemy już teraz.

Łukasz Stach

Więcej postów