Próba obejścia Konstytucji?

Z gen. Romanem Polką, byłym dowódcą jednostki specjalnej GROM, w latach 2006-2008 zastępcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, rozmawia Mariusz Kamieniecki.

 

Prezydent Komorowski wskazał gen. Marka Tomaszyckiego do mianowania na stanowisko naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych w czasie wojny. Czy, Pana zdaniem, jest to element usadzania na stanowiskach tzw. swoich ludzi, czy sytuacja rzeczywiście jest poważna?

– Tak naprawdę to w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o postawienie kropki nad „i” nad koncepcją szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego ministra Stanisława Kozieja, która ma być działaniem na rzecz wzmocnienia, a w istocie prowadzi do zdeformowania systemu dowodzenia polskich Sił Zbrojnych. Przede wszystkim sam fakt takiego działania i ustaw, które okrążają Konstytucję RP, powinien być zbadany przez Trybunał Konstytucyjny. Pytanie brzmi: czy rzeczywiście w czasie pokoju ustępujący prezydent może wyznaczać naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych na czas wojny? Nawet biorąc pod uwagę czas i miejsce, zwłaszcza w obliczu wydarzeń za naszą wschodnią granicą, z tego, co mi wiadomo, na razie wojny nie mamy, bo prezydent nie ogłaszał stanu wojny, Konstytucja obowiązuje wciąż taka sama i zarówno prezydent Aleksander Kwaśniewski, jak i śp. prezydent Lech Kaczyński nie ogłaszali naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych na czas wojny. Dlatego, w mojej ocenie, to niedobrze, że ustępujący prezydent Bronisław Komorowski ustawami próbuje okrążać Konstytucję RP. Powtórzę raz jeszcze: takie działanie jest wątpliwe pod względem prawnym, nasuwa wiele wątpliwości i dlatego powinno zostać zbadane.

Abstrahując od kwestii proceduralnych, jak ocenia Pan kompetencje gen. Marka Tomaszyckiego?

– To świetny generał, dowódca, który ceniony był chociażby przez byłego śp. szefa BBN ministra Aleksandra Szczygłę. Miałem przyjemność studiować z gen. Markiem Tomaszyckim na podyplomowych studiach operacyjno-strategicznych i mogę powiedzieć, że jest to przede wszystkim odważny generał, który nie boi się swoich poglądów i jest świetnym fachowcem w swojej dziedzinie. Stąd chcę podkreślić, że pod względem kompetencji gen. Tomaszyckiego nie mam żadnych negatywnych skojarzeń, wprost przeciwnie. Natomiast pod względem legislacyjnym, gdy chodzi o całą procedurę, warto byłoby, aby prawnicy zbadali ten przypadek i podjęli stosowne decyzje. Jeżeli w taki sposób próbuje się okrążać Konstytucję RP, to najwyraźniej mamy do czynienia z niebezpiecznym precedensem.

Może to zatem być element niepotrzebnego straszenia, a jednocześnie próba pokazania przed wyborami parlamentarnymi, że wobec zagrożeń za naszą wschodnią granicą lepiej zostawić to, co jest, bo zmiana władzy może być niebezpieczna, a jednocześnie próba wykorzystania wizerunku generała?

– Dokładnie tak. Mamy do czynienia z działaniem propagandowym, z próbą pokazania, że oto ta ekipa zabezpiecza kraj na wypadek wojny. Wiedzą też, że próba podważenia kompetencji gen. Tomaszyckiego jest praktycznie niemożliwa i każdy, kto będzie chciał to zrobić, może narazić się na śmieszność. Natomiast jeżeli ze względu na wyraźne potrzeby polityczne Platforma Obywatelska, po ośmiu latach rządzenia państwem, nagle sobie przypomina, że takie stanowisko powinno być, i wyznacza generała, który się będzie zajmował tą problematyką, to trudno odczytać to inaczej niż działanie na użytek propagandy. Tymczasem bezpieczeństwem państwa nie można grać propagandowo. Ta kwestia powinna być ponad rozgrywki polityczne, partyjne, a tym bardziej nie może być wykorzystywana jako element kampanii wyborczej do parlamentu.

Odchodząc od tej sprawy, ale pozostając przy kwestiach obronności, jak Pan Generał ocenia ostatnie ćwiczenia NATO w Żaganiu i Świętoszowie? Czy uspokajają nas co do wsparcia Sojuszu w obliczu ewentualnego zagrożenia ze strony Rosji?

– Te ćwiczenia na dobrą sprawę niczego nie zmieniają. Wielotysięczne manewry ze strony rosyjskiej spotykają się z czymś, co szumnie nazywa się szpicą i sukcesem, a mówiąc może trochę sarkastycznie, ta szpica zjechała się na ćwiczenia z całej Polski. Jednak szpica NATO to powinny być zdolności do kolektywnej obrony, a więc nie tyle reprezentacje poszczególnych państw, ale silne oddziały tych państw, które ćwiczą razem, razem prowadzą manewry na dużą skalę. Z szacunkiem dla wszystkich żołnierzy, którzy wzięli udział w tych ćwiczeniach, ale dwa tysiące żołnierzy spoza Polski to trochę za mało, żeby uznać to za poważne manewry. To działanie bardziej na pokaz niż coś konkretnego. W mojej ocenie, Polska musi być bardziej aktywna i w samej strukturze NATO działać w kierunku, aby tego typu ćwiczenia na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego odbywały się, bo to jest potrzebne z punktu widzenia zagwarantowania bezpieczeństwa krajów nadbałtyckich: Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, ale również krajów skandynawskich, a w istocie też całej Europy, bo konflikt z udziałem Rosji odbywa się nie gdzie indziej jak w Europie.

Czy zasada „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” wciąż obowiązuje w NATO, zwłaszcza w sytuacji, kiedy ostatnio społeczeństwo Niemiec czy Francji nie bardzo kwapi się, aby nam pomóc w razie konieczności?

– Jak by nie było, mamy z tym spore problemy i dotyczy to nie tylko wschodniej flanki NATO, ale również tego, co dzieje się chociażby w Turcji. Mamy w tej chwili dwa bardzo poważne globalne zagrożenia i trudno oceniać, które z nich jest większe. Z jednej strony mamy Państwo Islamskie i wobec tego, co się dzieje na pograniczu tureckim, to silne wsparcie NATO i manewry też przydałyby się, a z drugiej strony mamy wschodnią flankę NATO. Niestety Putinowi udaje się rozgrywać poszczególne państwa, szczególnie europejskich członków Sojuszu, które niestety stawiają wyżej doraźne, własne interesy ponad bezpieczeństwo. Kolektywna obrona – to jest idea NATO i musimy być jak silna pięść. Jeżeli będziemy się dawali rozgrywać, dzielić i nie będziemy mówić jednym głosem, to nasze bezpieczeństwo, nawet tych, którzy się z tego monolitu wyłamują, będzie zagrożone. Jeśli nie teraz, to w perspektywie kilku najbliższych lat.

Jak ocenia Pan cyberatak hakerów na systemy informatyczne LOT? Czy mamy do czynienia z testowaniem gotowości poszczególnych obszarów bezpieczeństwa Polski, no właśnie, przez kogo…?

– Myślę, że powinien to być kolejny dzwonek alarmowy. Już za prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego ówczesny szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor głośno mówił, że konieczne jest przygotowanie i usprawnienie systemu bezpieczeństwa państwa na działania w cyberprzestrzeni. Zresztą był to temat ostatniego szczytu NATO. Jednak poza słowami w tej dziedzinie zrobiono bardzo niewiele. Stanowiska informatyków nawet poprzez sposób motywacji zajmują ludzie z niewielkim doświadczeniem, stąd łatwo się włamać na strony chociażby administracji. Patrząc na to, co się dzieje w LOT, w końcu jednej z kluczowych branży powiązanej też z kwestiami bezpieczeństwa państwa, należy baczniejszą uwagę zwrócić na to, jak zabezpieczona jest administracja, w szczególności państwowa. Myślę, że w tym obszarze zarzuty byłyby jeszcze większe. Nie wiem też, czy w przypadku zagrożenia ze strony hakerów reakcja byłaby równie sprawna jak w przypadku LOT, który jednak poradził sobie z tym problemem.

Czy w tym przypadku możemy mieć do czynienia z elementem wojny hybrydowej ze strony Rosji?

– Nic nie jest wykluczone. Dzisiejszy sposób prowadzenia działań wojennych wykracza poza wymiar kinetyczny ziemia-ląd-powietrze, ale jest to często wymiar propagandowy czy właśnie wymiar cyberprzestrzeni. Dlatego, w mojej ocenie, nie można tego wykluczyć. Ale nawet jeżeli nie było to działanie z tamtego kierunku, to kiedy pojawiają się takie sygnały, to z pewnością jest to wskazanie, że są słabe punkty, które mogą się stać celem takich ataków.

Władimir Putin zapowiedział powiększenie arsenału nuklearnego swojego kraju o 40 nowych międzykontynentalnych rakiet balistycznych. Czy zagrożenie nuklearne ze strony Rosji jest coraz bardziej realne?

– Poprzednik obecnej Rosji, ZSRS, już raz przegrał wyścig zbrojeń i myślę, że prezydent Putin ma tego świadomość, dlatego należy patrzeć na te ruchy bardziej jako na element retorycznej gry, prężenia muskułów. Biorąc pod uwagę broń i siły konwencjonalne, Rosja nie ma żadnych szans w starciu z NATO. Tak naprawdę to, co trzyma obie strony w szachu, to jest to, że potencjalny konflikt skończyłby się katastrofą zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Już obecny potencjał nuklearny wystarczy, żeby zrujnować świat. Stąd dobrze byłoby to uświadamiać prezydentowi Putinowi. Natomiast jeżeli chodzi o wymianę przestarzałych rakiet, które trudno mieć pod kontrolą, na nowszą generację, to może to i dobre posunięcie, ale tak naprawdę jest to prężenie muskułów przez Moskwę, próba zastraszenia. Być może nawet są to działania adresowane do rosyjskiego społeczeństwa i do ludności Zachodu, które mają na celu wyrobienie postawy: lepiej nie drażnić tego niedźwiedzia i może zacząć się rozbrajać, bo będzie spokojniej na świecie. Tak nie jest, bo jeżeli ulegniemy tej presji i zaczniemy się rozbrajać, to w perspektywie kilkunastu lat może się okazać, że nie ma równowagi i NATO nie jest gotowe odeprzeć potencjalnego zagrożenia ze strony Rosji.

Broń atomowa, która dotychczas była środkiem odstraszania i utrzymywania strategicznej i politycznej równowagi, w rękach nieobliczalnego Putina może nabrać nowego, bardziej groźnego znaczenia?

– Ostatnimi czasy zapomnieliśmy o tym, że ta broń nuklearna, zwłaszcza w okresie zimnej wojny, była czymś, co szachowało obie strony. Po to powstawały jednostki specjalne, jak chociażby Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca, która za priorytetowe działanie miała realizację zadań związanych z poszukiwaniem i neutralizacją ładunków jądrowych. Były to zadania niezwykle trudne z uwagi na związane z tym zagrożenie. Również kierunek szkolenia wiązał się z tym, jak działać i realizować misję, żeby zmniejszyć skutki ataku jądrowego, mówiąc brutalnie i wprost: po to, aby zdążyć jeszcze z odpowiedzią. Jest to zatem niebezpieczeństwo, które dotyczy świata. Rosja pod rządami Putina staje się coraz mniej obliczalna, ale trzeba też pamiętać o jeszcze większym zagrożeniu chociażby ze strony takich krajów, jak Pakistan, który jest w niewystarczającym zakresie kontrolowany, czy też Iran. I biorąc to pod uwagę, nawet z Rosją warto zawrzeć sojusz, aby kontrolować te wspomniane, jeszcze mniej obliczalne kraje. Jeżeli sytuacja tam wymknie się spod kontroli, to możemy mieć jeszcze większą katastrofę w skali światowej. Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Więcej postów

4 Komentarze

  1. Zalecam ponowne przeczytanie powie?ci “Przygody dobrego wojaka Szwejka” –
    powie?ci czeskiego pisarza Jaroslava Haška
    .

    Dobry wojak Szwejk nazwa?by to posuni?cie Komorowskiego ba?wanieniem do
    kwadratu.

    Dla ka?dego zdrowego na umy?le to posuni?cie Komorowskiego jest pozbawione
    jakiegokolwiek sensu. Kto maj?cy, jakie takie poj?cie o dowodzeniu zmienia
    bez powodu dowódc? w pierwszych godzinach wojny?

    O co w?a?ciwie chodzi Komorowskiemu i PO w tej (czy tylko) bezsensownej
    decyzji?

    Mnie osobi?cie narzucaj? si? nast?puj?ce odpowiedzi:

    – Komorowski chce si? na koniec nacieszy? zabawk?, jak? dla niego jest
    tytularne zwierzchnictwo nad armi?. To by by?o ?mieszne, ale ma?o szkodliwe.

    – Wywo?anie psychozy zagro?enia wojn? dla partykularnego interesu PO w
    wyborach. To by by?o karygodnym nadu?yciem sprawowanego urz?du.

    – ?wiadoma dezorganizacja obronno?ci pa?stwa na wypadek wojny a to by by?a
    ju? jawna zdrada i konstytucyjny powód do natychmiastowego wnioskowania o
    pozbawienie Komorowskiego urz?du prezydenckiego.

    – Komorowski zwariowa?!

  2. Za Jaruzelskiego Koziej to byla taka szuja, ktorej sie bali wszyscy generalowie Sztabu. Donosil Slepemu na wszystkich i wszystko …

  3. Wybory prezydenckie pokaza?y, ?e naród Polski na do?? ?ydowskiej w?adzy w Polsce ! Która to w?adza widzi tylko ?ydów interes niszcz?c naród polski. Zaistnia?o powa?ne zagro?enie ?ydów w?adaj?cych Polsk? na mocy ustale? z Magdalenki. ?yd Komorowski i jego
    fanka Kopacz ratuj? co mog? by nie by? zupe?nie odsuni?tymi od w?adzy i by móc na powrót t? w?adz? przej?? ! Pytanie na ile generalicja wojska polskiego jest ?ydowska ? I czy da si? wpl?ta? Polsk? w
    wojn? ukrai?sk? ( ?ydo banderowsk? ) ?
    Czy Polska jest jeszcze rzeczywi?cie Polaka czy ju? ?ydowska ?

Komentowanie jest wyłączone.