Polskie wojsko chciało mnie zabić!

To był moment. Wojskowy pojazd jadący w konwoju ulicami Czerwieńska (woj. lubuskie) zahaczył o przewody linii elektrycznej.

Zerwał ze słupa ciężką metalową skrzynkę. Zwaliła się ona wprost na głowę idącej chodnikiem gimnazjalistki. Po tym wypadku Wiktoria Dominik (16 l.) ma chory kręgosłup, okaleczoną psychikę i ciągle odnawiającą się ranę na głowie. Jednak sąd orzekł, że… żołnierze nie są winni okaleczenia dziewczyny.

Było późne popołudnie we wrześniu 2013 r. Wiktoria wybrała się do sklepu po słonecznik. Właśnie zaczęły mijać ją wojskowe samochody, kiedy nagle poczuła, jak jej głowa staje się strasznie ciężka. – Nie czułam uderzenia – wspomina nastolatka. Przesunęła ręką po głowie. Była cała we krwi. Konwój się zatrzymał. Wojskowi chcieli sprawdzić, co się stało. Okazało się, że jeden z pojazdów zerwał wiszące nad ulicą kable i z wysokości kilku metrów na chodnik spadła metalowa skrzynka. Słaniającej się na nogach Wiktorii żołnierze nie zauważyli. Dopiero obsługa pobliskiego sklepu wezwała pogotowie. Dziewczyna trafiła do szpitala w Zielonej Górze. – Po półtoragodzinnej operacji lekarze powiedzieli mi, że nic nie zagraża życiu córki – wspomina Justyna Jonczyk, matka dziewczyny. Nie oznacza to jednak, że Wiktoria wróciła do normalnego życia. Przez ponad pół roku od wypadku miała sparaliżowaną połowę twarzy. Cały czas odczuwa bóle kręgosłupa i głowy. Ale najgorsze są okaleczenia psychiczne. – Chwilami, zupełnie bez powodu, mam stany lękowe – opisuje nastolatka.

Sądy wojskowe badały sprawę odpowiedzialności wojska za wypadek. W poniedziałek zapadł wyrok przed Wojskowym Sądem Garnizonowym we Wrocławiu, który orzekł, że żołnierze nie popełnili przestępstwa. – Bardzo współczujemy Wiktorii i jest nam przykro, że doszło do tego zdarzenia. Prawdą jest, że to nasz pojazd zerwał kabel przebiegający nad drogą, ale to nie z naszej winy. Wisiał on niezgodnie z przepisami – mówi rzecznik prasowy 4. Zielonogórskiego Pułku Przeciwlotniczego kpt. Paweł Kierach.

Se.pl

Więcej postów