Za tydzień z małym „hakiem”, niezależnie od wyników wyborów prezydenckich, będzie można podsumować pięcioletni okres zwierzchnictwa Bronisława Komorowskiego nad Siłami Zbrojnymi. Na razie, w celu zbudowania jakiegoś punktu odniesienia, postanowiłem zamieścić na blogu swój artykuł zatytułowany „Czyje to zwierzchnictwo?”, który napisałem dla miesięcznika „Tak po prostu” we wrześniu 2013 roku.
Wstęp do podsumowania zwierzchnictwa
Artykuł ten dotychczas nie był przeze mnie publikowany na moim blogu, ale uważam, że warto go przedstawić gronu Czytelników bloga, gdyż znaczna część jego treści nie utraciła na aktualności. Warto również przypomnieć sobie niemalże w przededniu głosowania w drugiej turze wyborów prezydenta pewne fakty i wydarzenia sprzed kilku lat, aby bardziej obiektywnie spojrzeć na kandydatury do najwyższego stanowiska w Polsce. Uważny Czytelnik mojego bloga powinien domyślać się, na kogo na pewno nie głosowałem i nie będę głosował w tych wyborach. Jednak żeby nie być posądzony o jakąkolwiek agitację wyborczą proponuję teraz lekturę wspomnianego artykułu, aby przystąpić lepiej przygotowanym do wysłuchania debat kandydatów, a potem odpowiednio zagłosować.
CZYJE TO ZWIERZCHNICTWO?
Wrzesień to okres powakacyjnych wspomnień i rozliczeń. Cofnijmy się, zatem do dnia 6 sierpnia, w którym minęła trzecia rocznica złożenia przysięgi wobec Zgromadzenia Narodowego i objęcia urzędu Prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego. Musimy pamiętać, że na mocy art. 134. pkt. 1. Konstytucji RP, prezydent jest także najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP. Oficjalne przyjęcie zwierzchnictwa nad armią dokonało się w dniu 15 sierpnia 2010 roku. Trudno będzie w ramach tego artykułu dokonać szczegółowej analizy owych trzech lat. Myślę jednak, że jeżeli chcemy uzyskać odpowiedź na pytanie zawarte w tytule, zasadnym będzie skupić się na kilku aspektach sprawowania tej funkcji przez Bronisława Komorowskiego. W mojej ocenie zwierzchnictwo obecnego Prezydenta nad wojskiem zaczęło się de facto znacznie wcześniej niż w dniu 15 sierpnia 2010 roku. Wszyscy pamiętamy tragiczną w skutkach katastrofę smoleńską. W katastrofie zginął, między innymi, Prezydent RP Lech Kaczyński. Na mocy art. 131. Konstytucji RP, Marszałek Sejmu, a był nim w tym czasie właśnie Bronisław Komorowski, rozpoczął wykonywanie obowiązków Prezydenta. Obowiązki te wykonywał do czasu wyboru nowego Prezydenta RP, czyli do wyboru … Bronisława Komorowskiego.
Wykonujący obowiązki Prezydenta RP, Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, jako jedną z pierwszych, podjął decyzję o wyznaczeniu nowego Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego na miejsce zmarłego tragicznie pod Smoleńskiem Aleksandra Szczygły. W ten oto sposób już 13 kwietnia 2010 roku Szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego został gen. bryg. w st. spocz. prof. dr hab. Stanisław Koziej. Decyzja ta była brzemienna w skutki dla okresu wykonywania obowiązków Prezydenta przez Bronisława Komorowskiego oraz dla jego dalszego, na razie trzyletniego zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi. Oceniam, że konsekwencje tej decyzji Wojsko Polskie będzie również ponosić jeszcze przez wiele lat w przyszłości. Po owej pierwszej decyzji, podjęte zostały przez Bronisława Komorowskiego kolejne, dotyczące wojska. Pamiętamy przecież, że smoleńska tragedia pozbawiła Wojsko Polskie szefa Sztabu Generalnego i wszystkich dowódców rodzajów sił zbrojnych, wyznaczanych na stanowiska służbowe przez Prezydenta RP. Dlatego Bronisław Komorowski, uwikłany w prezydencką kampanię wyborczą, musiał jednocześnie rozstrzygać ważne dla armii problemy, takie jak podtrzymanie ciągłości dowodzenia i możliwie szybkie wyznaczenie nowych dowódców na miejsce tragicznie zmarłych. W tym procesie odegrał już dużą rolę właśnie gen. Koziej, gdyż nie ma wątpliwości, że kandydatury zgłaszane przez ministra obrony narodowej były konsultowane z szefem BBN. W rezultacie, 6 maja 2010 r. Bronisław Komorowski wyznaczył na stanowisko nowego szefa Sztabu Generalnego WP, 20 maja wyznaczył na stanowisko dowódcę Sił Powietrznych, dowódcę Wojsk Lądowych oraz dowódcę Operacyjnego SZ RP. W dniu 25 czerwca 2010 r. wyznaczony został dowódca Marynarki Wojennej. Tuż przed objęciem zwierzchnictwa na wojskiem, 13 sierpnia 2010 r. już Prezydent RP Bronisław Komorowski popisał decyzję o wyznaczeniu dowódcy Wojsk Specjalnych oraz o wyznaczeniu na ponowną kadencję dotychczasowego szefa Inspektoratu Wsparcia SZ RP. Nominacje te zostały wręczone w dniu 15 sierpnia 2010 roku. Zatem Prezydent RP Bronisław Komorowski rozpoczął oficjalnie swoje zwierzchnictwo w sytuacji w miarę ustabilizowanej, jeżeli chodzi o dowodzenie Wojskiem Polskim.
W pierwszych wystąpieniach nowego prezydenta, zarówno w czasie święta Wojska Polskiego i przyjęcia zwierzchnictwa, jak również w czasie inauguracji roku akademickiego w Akademii Obrony Narodowej w dniu 4 października 2010 r. można było wyłuskać zasadnicze priorytety, jakie Prezydent Komorowski zamierzał forsować w toku swojej kadencji. Dla tych, którzy znali od kilku lub nawet kilkunastu lat poglądy generała profesora Kozieja, owe priorytety brzmiały dziwnie znajomo. Usłyszeli oni ponownie, ale tym razem z ust Prezydenta o potrzebie konsolidacji organizacyjnej Sił Zbrojnych RP (przechodzenie od systemu garnizonów do systemu baz wokół poligonów), o konieczności integracji systemu kierowania i dowodzenia wokół trzech funkcji: planowania strategicznego, dowodzenia codziennego, bieżącego i dowodzenia operacyjnego oraz o potrzebie reformy szkolnictwa wojskowego. Padła również zapowiedź przeprowadzenia strategicznego przeglądu bezpieczeństwa narodowego. Te wątki przewijały się we wszystkich późniejszych wystąpieniach Prezydenta, przy okazji obchodów świąt wojskowych, corocznych odpraw z kierowniczą kadrą Wojska Polskiego czy wizyt w jednostkach wojskowych. Później pojawił się jeszcze jeden priorytet, a mianowicie budowa narodowego systemu obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Jeżeli w tym czasie pojawiała się jakaś inna koncepcja, niemieszcząca się w ogólnych ramach nakreślonych przez szefa BBN, była ona bezlitośnie zwalczana, głównie przez gen. Kozieja. Przykładem tego niech będzie sprawa utworzenia Akademii Lotniczej z siedzibą w Dęblinie. Nie była to inicjatywa ani pałacu prezydenckiego, ani tym bardziej BBN. Jednak Sejm i Senat, pomimo oporu szefa BBN gen. Kozieja, uchwalił ustawę o utworzeniu tej Akademii. W dniu 18 marca 2011 r. Prezydent Komorowski zawetował tę ustawę. Było to dotychczas jedyne weto Prezydenta dotyczące ustaw regulujących funkcjonowanie Sił Zbrojnych RP. Po zaangażowaniu się samego Prezydenta, Sejm w sierpniu 2011 r. weto podtrzymał. Inne ustawy dotyczące tej materii gładko przechodziły cały proces legislacyjny, z podpisem zwierzchnika SZ włącznie. Prezydent bez zastrzeżeń podpisał 6 czerwca 2012 roku kontrowersyjną dla żołnierzy ustawę o nowych regulacjach emerytalnych. W dniu 12 kwietnia 2013 roku Prezydent podpisał nowelizację ustawy o modernizacji i finansowaniu Sił Zbrojnych RP, która wdrożyła jego pomysł na finansowanie budowy obrony przeciwrakietowej. Pomysł ten jest realny jedynie przy stałym wzroście PKB i to na poziomie minimum 3-4% rok do roku. Dodam, że w 2013 roku wzrost ten powinien wynosić co najmniej 2,7%, jeżeli ten plan finansowania ma ruszyć zgodnie z założeniami. Jak będzie w rzeczywistości ze wzrostem PKB w 2013 roku – chyba wszyscy wiemy.
Jak po trzech latach wygląda realizacja prezydenckich (a raczej min. Kozieja) priorytetów? Pierwszy priorytet konsolidacji organizacyjnej naszej armii na razie zaowocował likwidacją szeregu jednostek wojskowych, a nawet całych garnizonów. Wiąże się to z dalszą redukcją liczebności sił zbrojnych, a więc ograniczeniem zdolności bojowych naszego wojska oraz likwidacją licznych miejsc służby i pracy. Nie powstały żadne nowe bazy. Na to nie ma i chyba długo nie będzie pieniędzy. Należy pamiętać, że większość naszych jednostek wojskowych rozlokowana jest w koszarach wybudowanych przez Niemców w latach trzydziestych XX wieku. Budowane one były na obrzeżach miast w otoczeniu niezbędnych placów ćwiczeń. Powojenna urbanizacja kraju, często bardzo nieprzemyślana, a nawet niezgodna z prawem, spowodowała, że te kompleksy koszarowe zostały obudowane osiedlami mieszkaniowymi, które skutecznie ograniczyły możliwości funkcjonowania i szkolenia rozmieszczonych w nich wojsk. Jednak ideę utworzenia nowej sieci baz z pełnym zapleczem szkoleniowym, w aktualnej sytuacji kraju, można chyba umieścić na półce z bajkami. Drugi z priorytetów dotyczący integracji systemu dowodzenia został niedawno formalnie, niemalże kolanem „przepchnięty” przez parlament. Jest to jedna ze sztandarowych idée fixe ministra Kozieja, którą usiłuje przeforsować już co najmniej od 2005 roku, kiedy będąc wiceministrem obrony narodowej w rządzie PiS premiera Marcinkiewicza podjął próbę nowelizacji odpowiednich ustaw, ale został wręcz wyśmiany przez ówczesnych najwyższych dowódców i przez prawników. Proponowane przez niego rozwiązania były w oczywisty sposób niezgodne z Konstytucją RP. Po kilku latach, gdy zyskał nowego protektora w osobie Prezydenta Komorowskiego i gdy dokonano kilku „sztuczek” stylistycznych w nazewnictwie nowych organów dowodzenia, okazało się, że dla rządzącej koalicji PO i PSL oraz Ruchu Palikota te kontrowersyjne, wymyślone za biurkiem oraz nigdzie i nigdy niesprawdzone rozwiązania są dobre i nie są już niekonstytucyjne. Prezydent Komorowski w dniu nomen omen 22 lipca bieżącego roku podpisał ustawę uruchamiająca reformę systemu dowodzenia w Siłach Zbrojnych RP. Podpis ten, w moim przekonaniu, otwiera przysłowiową „puszkę Pandory” i prowadzi nas do kompletnego chaosu w armii, który może być jeszcze pogłębiony ewentualnym i niewykluczonym zakwestionowaniem ustawy przez Trybunał Konstytucyjny. Trzeci z priorytetów dotyczący reformy szkolnictwa wojskowego jest na razie w powijakach. Nowa inicjatywa budowy sytemu obrony przeciwrakietowej jest pieśnią przyszłości, tym bardziej, że pochłonie ogromne sumy pieniędzy (o ile takie będą). Minister Koziej, oprócz podsuwania Prezydentowi swoich idei i pomysłów, dba również o to, aby żadne niepożądane głosy sprzeciwu lub wątpliwości nie zakłóciły procesu wdrażania tych pomysłów w życie. Bardzo nerwowo reaguje na wszelką krytykę swojej osoby lub tego co robi. Prezydent Komorowski w ciągu trzech lat zwierzchnictwa około 35 razy bezpośrednio spotykał się z żołnierzami przy różnych okazjach: odpraw, wizyt w jednostkach, spotkań opłatkowych, wręczania sztandarów i wizyt w rejonach misji. Za wyjątkiem jednej wizyty, w tych spotkaniach Prezydentowi zawsze towarzyszył szef BBN gen. Koziej. Może to i dobrze, ale wśród dowódców i żołnierzy powstało wrażenie, że przez to dostęp do Prezydenta był utrudniony, że min. Koziej stał się jakby „filtrem” tego, co do Prezydenta ma dotrzeć z tak zwanych „dołów”.
Można, zatem zapytać, skąd taki silny wpływ gen. Kozieja na osobę Prezydenta Komorowskiego w sprawach związanych z obronnością naszego kraju? Może z czasów, kiedy Bronisław Komorowski był Ministrem Obrony Narodowej, a gen. Koziej był w tym czasie dyrektorem Departamentu Systemu Obronnego w MON, a może z innych powodów – trudno powiedzieć. Faktem jest jednak, że na razie prezydentura Bronisława Komorowskiego, w stosunku do Sił Zbrojnych RP, przebiega pod znakiem realizacji starych pomysłów generała profesora Kozieja. Zatem można zaryzykować tezę, że te trzy ostatnie lata zwierzchnictwa nad Wojskiem Polskim, to raczej zwierzchnictwo ministra Stanisława Kozieja z dużą pomocą Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Niestety.
Jakże dużo poruszonych w tym napisanym półtora roku temu artykule problemów pozostaje nadal aktualnych. Czyżby przez następne pięć lat miałby być nadal utrzymany taki właśnie styl zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi?
Piotr Makarewicz