Ktoś już z tego korzystał! Czyli jak elektromarkety wciskają nam używany sprzęt

Typowa sytuacja. Kupujesz sobie nową zabawkę. Przychodzisz do domu i z ekscytacją oglądasz opakowanie.

Nie jest oryginalnie zapakowane albo zaklejone, ale to cię nie zraża. Tłumaczysz sobie, że ktoś może poprosił sprzedawcę otwarcie pudełka, żeby coś sprawdzić. Zaglądasz do środka i już wiesz, że nie jesteś pierwszym właścicielem tego sprzętu.

Sprzęt trochę lewy

Z takim problemem ludzie radzą sobie radzą na różne sposoby. Można się tym nie przejmować, a po sprawdzeniu, czy sprzęt działa i nie jest poobijany – nie reagować. Wtedy elektromarkety będą cieszyły się, że wszystko uchodzi im na sucho. Można też się zdenerwować i pomyśleć: jakbym chciał używany sprzęt, to kupiłbym go na aukcji za 70 proc. ceny! Wtedy zdenerwowany klient idzie do sklepu, żąda wyjaśnień, zwrotu pieniędzy i pomstuje na czym świat stoi.

Pomyłki się nie zdarzają

Bardzo często pracownicy sklepów są wyrozumiali. Oferują zniżki i oddają różnicę wynikającą z ceny, jaką zapłaciliśmy myśląc, że kupujemy nówkę. Jeszcze lepiej, gdy po prostu wymienią sprzęt na nowy i sprawdzą przy tym, czy nie ma do niego zastrzeżeń.

– Jeżeli okazało się, że kupiliśmy używany sprzęt, który był sprzedawany jako nowy, mamy do czynienia z niezgodnością towaru z umową – mówi Maciej Chmielowski z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – W takim przypadku możemy reklamować towar. Konsument może wówczas żądać: naprawy,wymiany, obniżenia ceny (klient musi zaproponować o ile), odstąpienia od umowy (tylko, jeżeli wada jest istotna). Bezpłatną pomoc konsumenci mogą uzyskać od miejskich lub powiatowych rzeczników konsumentów w miejscu zamieszkania.

Nie można dać sobie wmówić, że używany towar to pomyłka magazynu, czy innego pracownika. W takich sklepach nic nie dzieje się przez przypadek. Zwrócony towar jest kłopotem dla sklepu i należy się go jak najszybciej pozbyć.

Swoją drogą chyba żaden klient nie miałby pretensji, gdyby w sklepie był koszyk z towarem ze zwrotów. Ceny mogłyby być obniżone proporcjonalnie do usterki, a do sprzętu bez wad można byłoby dodawać darmowe akcesoria. Może nawet byłby to wabik na klientów? W trudnych czasach, w których nikt nie chce być wykluczony technologicznie, ale nie ma pieniędzy na najnowszy sprzęt, takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić.

Gdzie kupować za bezcen?

Oczywiście rozwiązaniem dla normalnego klienta są portale aukcyjne. Można też sprawdzać listę licytacji komorniczych. Albo poczuć dreszczyk emocji i przejść się po okolicznych lombardach. Da się tam znaleźć świetny sprzęt, mniej lub bardziej zużyty, ale ceny są konkurencyjne. Ryzykujmy oczywiście tym, że za chwilę coś złego stanie się z naszym laptopem, padnie mu płyta główna i nie będzie opłacało się go naprawiać, ale możemy też mieć szczęście. Miejski Rzecznik Konsumenta

Kiedy zorientujesz się, że zostałeś oszukany, masz prawo złożyć wniosek o rozwiązanie umowy kupna. Warto również przejrzeć przepisy kodeksu cywilnego. Kupujący ma prawo złożyć wniosek o reklamację, o obniżenie ceny lub o odstąpienie od umowy. Zadzwoń do Miejskiego Rzecznika Konsumentów. Doradzi ci, co należy zrobić w danej sytuacji, lub może sam zgłosić się do przedsiębiorcy z prośbą o rozwiązanie problemu. Jeśli to nie poskutkuje, pomoże ci złożyć pozew sądowy.

Pożyczone, niekradzione

Pisaliśmy już kiedyś o tym, jak to w Empiku trafiają się już przesłuchane płyty, zgrane gry i przeczytane książki. Jaką mamy gwarancję, że ze sprzętem elektronicznym nie dzieje się podobnie? Na szczęście dużego AGD i RTV pracownicy sklepu raczej nie pożyczają. Tutaj zagrożeniem są produkty wystawowe. Telewizor, wieża stereo, komputer czy sprzęt foto mogą już być solidnie zużyte przez osoby, które odwiedzają sklep. Należy więc kupować tylko te produkty, co do których autentyczności opakowania nie mamy wątpliwości. wpis z forum

Kupowaliśmy aparat. Po długich dywagacjach w końcu wybraliśmy sprzęt, zgarnęłam pudełko z aparatem i pobiegłam do kasy. W domu zdjęłam zabezpieczające plastikowe taśmy, pudełko na rogach było delikatnie powycierane. Otworzyłam karton, a tam wszystko poowijane byle jak, powkładane byle się zmieściło, a między instrukcją obsługi wypisana karta gwarancyjna na kogoś innego sprzed 3 miesięcy. Aparat wyglądał na nowy, nie miał rys. Ja bym pewnie tak to zostawiła, ale mój chłopak się wkurzył, że zapłaciliśmy za nowy a nie używany i nie było o tym żadnej informacji.

Grunt to być uczciwym

Klienci nie mają nic przeciwko używanym produktom, kartom gwarancyjnym wystawianym na inne osoby, powycieranym pudełkom, zarysowanym szybkom, pod jednym warunkiem, że sprzedawca gra w otwarte karty. Czasami wystarczy zniżka o kilkanaście złotych, a można zyskać znacznie więcej niż tylko pieniądze. Zadowolonego klienta. W odwrotnej sytuacji starta jest jeszcze bardziej bolesna. Bo wściekły konsument w dobie internetu może wiele. A najlepiej nienawistne wpisy tworzy się na komputerze, o którym myśleliśmy że był nowy, a po odpaleniu okazało się, że logowała się już na nim inna osoba.

Barbara Kaczmarczyk

Więcej postów